Dwa długie, zimowe miesiące oczekiwania. Tysiące godzin, jeszcze więcej minut, ale wreszcie jest. Już tylko tydzień dzieli nas od pierwszego spotkania Ligi Mistrzów, a było na co czekać.
Świat ma Walentynki, a my mamy Ligę Mistrzów. I choć jedni czekają z utęsknieniem na święto zakochanych, to dla nas prawdziwym świętem będą wtorkowe i środowe wieczory z europejskimi rozgrywkami. I choć pary 1/8 finału znane są już od dłuższego czasu, to warto przypomnieć, co się dzieje w klubach i czego możemy się spodziewać po pierwszych spotkaniach. A w tegorocznych rozgrywkach czekają nas prawdziwie piłkarskie uczty, bo jak inaczej nazwać pojedynki między drużynami z samego topu?
Na pierwszy ogień spotkanie Benfiki Lizbona z Zenitem Sankt Petersburg oraz prawdziwy hit, PSG – Chelsea. O ile mecz pomiędzy mistrzem Portugalii a mistrzem Rosji będzie ciekawy ze względu na widowiskową grę tych drugich (Zenit przegrał tylko jedno spotkanie, strzelając przy tym 13 bramek), to jednak oczy większości fanów skupią się na Parku Książąt w Paryżu. Po pierwsze, dlatego że „The Blues” zawodzą w lidze angielskiej. Co prawda, pod wodzą Guusa Hiddinka przestali przegrywać spotkania, ale też prawie wcale nie wygrywają.
Liga Mistrzów wydaje się ostatnią możliwością na zdobycie czegokolwiek w tym sezonie. Po drugie dlatego, że grają z PSG, które radzi sobie świetnie. W Ligue 1 nie ma sobie równych, już teraz mogą spokojnie planować świętowanie obrony tytułu. Co ciekawe, nie przegrali żadnego z 22 ligowych meczów. Mają też 24 punkty przewagi nad drugim AS Monaco. Pikanterii spotkaniu dodaje fakt, że to właśnie PSG, rok temu rzutem na taśmę, po bramce Thiago Silvy w 114. minucie gry, wyeliminowało Chelsea.
W tegorocznej edycji Ligi Mistrzów również szczególnie ciekawe wydaje się spotkanie Arsenalu z Barceloną. Powiedzieć, że zespół Arsene’a Wengera nie ma najlepszych wspomnień w spotkaniach z drużyną „Blaugrany”, to jak nic nie powiedzieć. „Kanonierzy” ostatni raz zmierzyli się w Lidze Mistrzów z Barceloną w 2011 roku, ulegli 3:1. Gdyby tak spojrzeć całościowo, to w ostatnich latach wygrali z Katalończykami tylko raz, a w obecnym sezonie będzie tylko trudniej. Zespół Luisa Enrique przechodzi sam siebie, a trio MSN strzela jak na zawołanie. W Londynie nie mogą liczyć na taryfę ulgową. Jedno jest pewne, czeka nas wspaniałe widowisko, a może rewanż za przegrany finał z 2006 roku?
Dalej mamy mecz Bayernu Monachium z Juventusem Turyn. Zarówno drużyna Pepa Guradioli, jak i Massimiliano Allegriego, radzi sobie nieźle w krajowej lidze, jak i w europejskich rozgrywkach. Bayern pewnie zmierza po mistrzostwo kraju, a w fazie grupowej LM stracił tylko trzy (!) bramki. Z kolei „Stara Dama” jest na drugim miejscu w Serie A i czeka tylko na drobne potknięcie Napoli.
W grupie zajęła 2. miejsce, i również straciła trzy bramki, ale strzeliła tylko…. sześć (Bayern 19, z czego siedem Robert Lewandowski). Choć faworytem spotkania wydaje się mistrz Niemiec, to nie można lekceważyć Juventusu. W ubiegłorocznej edycji mało kto wierzył, że drużyna z Turynu będzie w stanie walczyć z najlepszymi po latach rozłąki z wielką piłką, a doszli do finału. Rozbudzili tylko apetyty, a po transferowych wzmocnieniach będą jeszcze groźniejsi.
Pozostałe pary to Real Madryt – AS Roma, Manchester City – Dynamo Kijów, Atletico Madryt – PSV Eindhoven oraz Vfl Wolfsburg – KAA Gent. Jak widać, sportowych emocji będzie co niemiara. Z Ligą Mistrzów będziemy spotykać się we wtorkowe i środowe wieczory aż do końca maja (finał 28.05 na San Siro we Włoszech) z drobnymi przerwami na losowania nowych par dalszych faz rozgrywek. 1/8 finału potrwa od 16 lutego do 16 marca. Wszystkie spotkania będą transmitowane przez platformę NC+.
A na koniec najładniejsze bramki fazy grupowej, aby łatwiej było przetrwać te siedem dni.
https://www.youtube.com/watch?v=P_UyChTJMtY