Włoski Jamie Vardy rusza na podbój Juventusu?


30 kwietnia 2016 Włoski Jamie Vardy rusza na podbój Juventusu?

Włoski Jamie Vardy albo Grzegorz Piechna, a może po prostu Gianluca Lapadula. Jak zwał, tak zwał, ale 26-letni piłkarz podbija swoje rodzime boiska. Jeszcze pięć lat temu grał w IV lidze, nie marząc nawet o wybiciu się poza półamatorskie rozgrywki. Teraz strzelił już 24 bramki w drugoligowej Pescarze i znajduje się na celowniku Juventusu oraz kilku innych europejskich drużyn. Czas na kolejną opowieść z serii „od zera do bohatera”. Tym razem miejsce akcji to słoneczna Italia.


Udostępnij na Udostępnij na

Transfer do Juventusu byłby dla Lapaduli swoistym zatoczeniem koła i powrotem na stare śmieci, bo napastnik urodził się w Turynie, a w młodzieżowych zespołach „Starej Damy” spędził kilka lat. W wieku 14 lat musiał opuścić szkółkę ze względu na słabe wyniki w nauce. Wtedy też rozpoczęła się jego wieloletnia tułaczka po klubach drugiego i trzeciego sortu.

Od 2007 do 2011 roku napastnik zwiedził cztery, głównie IV-ligowe ekipy, będąc regularnie wypożyczany z Parmy, w której notabene nigdy nie udało mu się zadebiutować. Bilans tych wojaży? Kompromitujący, delikatnie mówiąc, nawet mimo młodego wieku zawodnika. 28 meczów i gol na koncie.

Kiedy Lapadula przechodził do San Marino, niewielkiego klubiku, który nigdy nie wyrósł ponad III ligę, wtedy 21-letni napastnik musiał zdawać sobie sprawę z tego, że znajduje się w kluczowym momencie kariery, tzw. wóz albo przewóz: albo udowodni, że stać go na regularne trafianie do bramki, albo porzuci karierę zawodowego piłkarza…

https://www.youtube.com/watch?v=VH1lhc1iD3w

Fenomenalna przewrotka napastnika, której zapis obiegł całą Europę

I odpaliło. W San Marino strzelił 22 gole w 34 meczach, zostając królem strzelców Lega Pro Seconda Divisione i pomagając niewielkiej drużynie awansować do III klasy rozgrywkowej. Potem jednak znowu jego kariera znalazła się na zakręcie. W dwóch kolejnych zespołach, do których został wypożyczony (Cesena i Frosinone) wystąpił w oszałamiającej liczbie 15 spotkań i strzelił okrągłe zero goli. Werdykt na temat Lapaduli był prosty: przyzwoity napastnika, ale powyżej III ligi nie podskoczy.

Gianluca Lapadula w barwach Teramo (fot.sporttag.it)
Gianluca Lapadula w barwach Teramo (fot. sporttag.it)

Przełom nastąpił w 2014 roku. Peruwiański zawodnik (posiada również włoski paszport)  trafił do prowincjonalnego klubu Teramo. „Biancorossi” mieli spokojnie utrzymać się w III lidze, ale głównie dzięki fantastycznej postawie Lapaduli (38 meczów, 21 goli) wygrali całą ligę. W ostatnim meczu sezonu napastnik zszokował wszystkich, kiedy to oświadczył się swojej dziewczynie. Warto dodać, że wybranka serca powiedziała „tak”. Potem ten awans został im odebrany za ustawienie meczów, ale napastnika mało to interesowało, bo wreszcie udało mu się pokazać szerszej publiczności. Dobrą grą zainteresował działaczy drugoligowej Pescary, klejącej pakę na awans do Serie A.

Klub z miasta znajdującego się u wybrzeży Morza Adriatyckiego od lat uchodzi za idealne miejsce do wypłynięcia na szersze wody. Z Pescary do topowych europejskich klubów wypromowali się Ciro Immobille, Lorenzo Insigne, a przede wszystkim Marco Veratti. Drugoligowiec miał to szczęście, że za Lapadulę nie musiał płacić nic, bo napastnik był związany z piłkarskim bankrutem – Parmą. Co ciekawe, Pescara była jedyną drużyną z tego poziomu rozgrywek, która zagięła parol na Peruwiańczyka, czując, że w końcu może odpalić na dobre. Zresztą wiedzieli o nim więcej niż ktokolwiek inny, bo regularnie wysyłali skautów na mecze lokalnego rywala. Nie pomylili się.

Zespół prowadzony przez Massimo Oddo od początku obecnych rozgrywek charakteryzuje się ofensywną grą, a kluczową częścią w układance jest bohater naszego tekstu. Głównym zadaniem zawodników jest jak najszybsze dostarczenie piłki do dwójki napastników Caprari – Lapadula. Pierwszy z nich regularnie cofa się po piłkę, próbuje ją rozgrywać, natomiast Gianluca  ciągle szuka wolnej przestrzeni w polu karnym, swoim zachowaniem przypominając Jamie’ego Vardy’ego. Co ciekawe, mimo przeciętnego wzrostu piłkarz regularnie strzela gole głową.

W tym sezonie zdobył 24 bramki (żadnej z rzutów karnych) w 34 spotkaniach, co stanowi 40% wszystkich goli Pescary w obecnych rozgrywkach Serie B. To, co charakteryzuje Peruwiańczyka, to niesamowita powtarzalność. W ostatnich pięciu kolejkach w każdym ze spotkań napastnik strzelił gola, a jedynie raz w sezonie zdarzyło się, że Lapadula zaciął się na dłużej niż dwa spotkania. Fenomen.

http://i.imgur.com/HrpyWnm.png?1

Ostatnia forma Lapaduli w lidze 

Swoją postawą w obecnym sezonie zwrócił uwagę działaczy „Bianconerich”, ale także klubów z całej Europy. We włoskich mediach mówi się, że transfer 26-latka do Juventusu jest właściwie przyklepany i brakuje jedynie podpisu samego zawodniku pod umową turyńczyków.

– Prezydent klubu sam zajmuje się negocjacjami, ale wiem, że rozmowy z Juventusem są bardzo zaawansowane. Lapadula jest zawodnikiem, który tam sobie poradzi, mimo że w Turynie posiadają obecnie pięciu wybitych napastników. Myślę, że po roku lub dwóch aklimatyzacji stanie się zawodnikiem pasującym do tego klubu – powiedział dyrektor generalny Pescary Giorgio Repetto, sugerując, gdzie trafi zawodnik latem tego roku.

Ciekawe jest również, jaką reprezentację wybierze zawodnik, bo posiada podwójne obywatelstwo. Przez długi czas wydawało się, że będzie grać w kadrze Peru, ale nie został powołany do szerokiej kadry tego kraju na Copa America.  – Z całym szacunkiem do reprezentacji Peru, ale Gianluca powinien poczekać i grać dla Włoch. Może się jeszcze rozwinąć i być podstawowym zawodnikiem „Squadra Azzurra” na mistrzostwach świata – powiedział jego trener Massimo Oddo.

https://www.youtube.com/watch?v=DUYAST2FB3c

Kto wie, czy w tym sezonie nie narodziła się gwiazda co najmniej na miarę wyżej wspominanego Vardy’ego. Między nim a Gianlucą Lapadulą jest wiele podobieństw. W przypadku obu zawodników najważniejsze jest pytanie, czy wyczyny z tego sezonu nie są jedynie chwilowym wystrzałem formy. O tym dowiemy się w najbliższej przyszłości. Jednak na pewno warto śledzić karierę Włocha, bo za kilka lat to on może występować w niebieskiej koszulce „Squadra Azzurra” na mistrzostwach świata w Rosji.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze