Włochy


Gdy Włochy na całej linii zawiodły na EURO 2008, odpadając już w 1/4 finału, całą winę za niepowodzenia mistrzów świata zrzucono na selekcjonera Roberto Donadoniego. Tego szybko na stanowisku trenera zastąpił uwielbiany przez tifosich Marcello Lippi. Ale Italia pod jego wodzą wcale nie gra lepiej.


Udostępnij na Udostępnij na

Włosi prowadzeni przez Lippiego na MŚ 2006 oczarowali cały świat swoją szybką, przebojową i efektowną grą, w wielkim stylu wygrywając Mundial, po raz pierwszy od 1982 r. Dziś po pięknej grze zostały tylko wspomnienia i choć Italia na pewno gra lepiej niż w okresie, gdy prowadził ją niedoświadczony Donadoni, to jednak do perfekcji jej wciąż daleko.

Inna sprawa, że Włosi przyzwyczaili już swoich kibiców do tego, że w eliminacjach zwykle grają na pół gwizdka, mobilizując się tylko na najważniejsze imprezy. Eliminacje MŚ nie są wyjątkiem. Choć 4-krotni mistrzowie świata prowadzą w grupie 8., z dorobkiem czternastu punktów, to jednak swoją grą nie zachwycają. Na inaugurację kwalifikacji wygrali z Cyprem 2:1 dopiero w doliczonym czasie gry. Następnie wygrali z Gruzją 2:0, ale ogółem spotkanie było bardzo wyrównane i Squadra Azzurra również w końcówce zapewniła sobie zwycięstwo.

Gorzką pigułką dla fanów był na pewno remis z Bułgarią, zaś niezłą próbą nerwów starcie z Czarnogórą (2:1). Rok 2009 – w eliminacjach MŚ Włochy zaczęły od drugiej wygranej z Czarnogórą (2:0) i remisu z Irlandią. Na cztery kolejki przed zakończeniem bojów kwalifikacyjnych wszystko wydaje się przebiegać zgodnie z planem, ale Włosi nie mogą jeszcze w pełni czuć się finalistami mistrzostw globu w RPA. Wicelider grupy 8. Irlandia traci do nich tylko dwa punkty, a w perspektywie ma jeszcze rewanż u siebie. No i w końcu The Boys in Green prowadzi… Włoch Giovanni Trapattoni, selekcjoner Niebieskich w latach 2000-2004.

Problem Lippiego tkwi przede wszystkim w tym, że zdecydowana większość piłkarzy, która stanowiła o sile jego reprezentacji na MŚ ’06 dziś jest cieniem graczy z tamtego okresu. W finale mundialu z Francją, Włochy wystąpiły w następującym składzie: Gianluigi Buffon – Gianluca Zambrotta, Fabio Cannavaro, Marco Materazzi, Fabio Grosso – Mauro Camoranesi, Gennaro Gatusso, Andrea Pirlo, Simone Perotta – Francesco Totti, Luka Toni. W drugiej połowie na murawie pojawili się jeszcze Daniele De Rossi, Vincenzo Iaquinta i Alessandro Del Piero.

Jak dziś prezentują się mistrzowie świata sprzed trzech lat? Buffon dalej utrzymuje równy poziom, ale i on ma udział w kryzysie jaki w ostatnim czasie przechodzi Juventus Turyn. W ostatnim czasie najlepszy bramkarz świata A.D. 2006 puścił już 11 goli, co jego klubowy kolega, Vincenzo Iaquinta skitował krótko: – Trochę nas to zaczyna już denerwować. Zambrotta najpierw nie sprawdził się w Barcelonie, teraz występuje w AC Milan, ale na San Siro nie prezentuje się nawet w połowie tak dobrze, jak miało to miejsce na MŚ w Niemczech.

Temat na oddzielne opowiadanie to Fabio Cannavaro, na którego po mundialu spadł deszcz nagród indywidualnych (Złota Piłka „France Football”, tytuł piłkarza roku wg FIFA i „World Soccer”). W Realu Madryt jednak zawodzi na całej linii i pewnym jest, że latem wróci do Juventusu, co jednak fanów Starej Damy wcale a wcale nie cieszy. Fabio Grosso najpierw nie mógł odnaleźć się w Interze Mediolan, teraz gra w Olympique Lyon, ale we Francji popadł w przeciętność. Mauro Camoranesi miał trochę problemów z kontuzjami, co odbiło się ewidentnie na jego dyspozycji.

Niewytłumaczalną negatywną metamorfozę przeszli Gennaro Gatusso i Andrea Pirlo. W miarę przyzwoicie prezentuje się Simone Perotta, ale on z kolei na MŚ nie był czołową postacią włoskiej jedenastki. Francesco Totti po mundialu zakończył karierę reprezentacyjną, ale ostatnimi czasy regularnie pojawia się w gabinetach lekarskich , więc dziś pożytek z niego byłby żaden. Luka Toni co prawda dalej błyszczy, ale nie sposób nie odnieść wrażenia, że na mistrzostwach globu był jednak w lepszej formie.

Obecnie więc najwięcej do powiedzenia w drużynie narodowej mają ci piłkarze, którzy na MŚ albo zawiedli na całej linii, albo w ogóle nie zostali powołani. Do tej pierwszej grupy zalicza się Daniele De Rossi, który na mundialu w meczu z USA dostał czerwoną kartkę za uderzenie w twarz łokciem Briana McBride’a i został zdyskwalifikowany na cztery spotkania. Niby zagrał w finale i spisał się poprawnie, ale to wydarzenie położyło się cieniem na jego grze.

Dziś De Rossi to gracz, bez którego trudno wyobrazić sobie pomoc Italii, w dodatku coraz częściej spycha na boczny tor Gatusso. Podobnie rzecz ma się z Alberto Aquilanim, który w ostatnim czasie poczynił niesamowite postępy i obecnie więcej znaczy dla Włoch niż Andrea Pirlo. W ataku błyszczy Antonio di Natale, który życiową formę osiągnął w wieku 30 lat! De Rossi, Aquilani i di Natale to aktualnie największe gwiazdy ekipy Marcello Lippiego. Ekipy, która w Pucharze Konfederacji trafiła do grupy B: z Brazylią, Egiptem i USA.

Oczywiście obok Canarinhos, Squadra Azzurra to faworyt do awansu do półfinału, ale tifosich chcą od swoich pupili czegoś więcej. Dowodu na to, że Włochy za rok będą w stanie z powodzeniem walczyć o utrzymanie prymatu na świecie. A żeby fani z Półwyspu Apenińskiego mieli pewność, że tak będzie, De Rossi i spółka muszą dobrze spisać się w Confederations Cup, a najlepiej go wygrać. Tym bardziej, że tego trofeum nie mają jeszcze w swojej bogatej kolekcji.

Trener

Po nieudanych dla Włochów Mistrzostwach Europy, cały świat calcio domagał się głowy Roberto Donadoniego. Okazało się, że stosunkowo młody szkoleniowiec nie poradził sobie z prowadzeniem kadry narodowej. Kibice z Półwyspu Apenińskiego pragnęli, by na ławkę trenerską „Squadry Azzurra” wrócił Marcello Lippi. Prezydent FIGC, Giancarlo Abete, spełnił marzenia „Tifosich” i zatrudnił twórcę największego sukcesu włoskiej piłki w XXI wieku.

Marcello Lippi urodził się 11 kwietnia 1948 w toskańskiej miejscowości Viareggio. W wieku 15 lat trafił do miejscowego zespołu juniorów. Był na tyle dobry, że zainteresowała się nim Sampdoria Genua. Od 1970 do 1980 roku rozegrał w popularnej „Sampie” 274 spotkania i strzelił 5 goli. Karierę piłkarską zakończył w 1982 roku w klubie Pistoiese. Lippi występował na pozycji środkowego obrońcy, dlatego nie ma się co dziwić, że jeśli chodzi to taktykę, to wyżej ceni sztukę destrukcji.

Karierę szkoleniową rozpoczął w zespole młodzieżowym Sampdorii. Spędził tam trzy lata. Od sezonu 1985/86 trenował głównie zespoły z zaplecza Serie A. Prawdziwe wyzwanie nadeszło w 1992 roku ze strony Atalanty. Lippi w pierwszym sezonie doprowadził swój zespół do siódmego miejsca w lidze. Dzięki temu o włoskiego trenera upomniało się Napoli. Wówczas drużyna z „mafijnego miasta” była jedną z najsilniejszych we Włoszech. Neapolitańczycy mieli jeszcze świeżo w pamięci popisy Diego Maradony, które pozwoliły wzbogacić galerię trofeów o dwa mistrzostwa Włoch. Lippi z Napoli zajął na finiszu szóste miejsce. Ten wynik nikogo nie powalił na kolana. Po, dotąd nieznanego, szkoleniowca niespodziewanie upomniał się Juventus Turyn. I tak w 1994 roku rozpoczęło się pasmo sukcesów dla Toskańczyka.

W stolicy Piemontu spędził niemal pięć sezonów (na początku 1999 roku złożył dymisję). W ciągu tych lat zdobył ze „Starą Damą” trzy mistrzostwa kraju, raz Puchar Włoch, raz Superpuchar Europy oraz, przede wszystkim, Ligę Mistrzów w 1996 roku. Lippi sukcesami nawiązał do złotej ery Giovanniego Trapattoniego, który na przełomie lat 70. i 80. stworzył w Turynie genialną drużynę.

Sezon 1999/00 spędził w Mediolanie. Jednakże swej przygody z Interem nie wspomina zbyt dobrze. Pod jego wodzą Nerazzurri skompromitowali się w rozgrywkach Ligi Mistrzów, przegrywając już w przedbiegach ze szwedzkim Helsinborgiem. Massimo Moratti po sezonie bez żalu pożegnał srebrnowłosego Włocha.

Po zwolnieniu z Interu, Marcello Lippi postanowił na jakiś czas odpocząć od futbolu. Dopiero w 2001 roku zgłosił się po niego nie kto inny tylko Juventus Turyn. Ówczesny dyrektor sportowy „Bianconerich” Luciano Moggi po raz drugi zaufał Toskańczykowi i znów się nie zawiódł. Lippi w ciągu trzech sezonów zdobył dwa mistrzostwa Włoch, a także doprowadził Juve do finału Ligi Mistrzów w 2003 roku. W 2004 roku ofertę pracy przedstawiła mu reprezentacja Italii, a stara trenerska prawda głosi, że drużynie narodowej się nie odmawia. Tak skończył się mariaż srebrnowłosego Włocha ze „Starą Damą”. Turyńscy „Tifosi” do dziś z sentymentem wspominają Toskańczyka.

Na stanowisku trenera „Squadry Azzurra” Lippi zastąpił samego Trapattoniego, który rozstał się z drużyną w niemiłych okolicznościach. Popularny „Trap” zostawił zespół, który podzielił się między sobą. Wyglądało to mniej więcej tak: piłkarze Juventusu trzymali się razem, podobnie jak zawodnicy Milanu czy Romy. Reprezentacja Włoch była kompletnie rozbita, a Marcello Lippi miał za zadanie pozbierać ją do kupy. I udało mu się to w stu procentach. W 2006 roku doprowadził Italię na sam szczyt. Srebrnowłosy trener udowodnił, że gra defensywna może być miła dla oka. W destrukcji Włosi byli wręcz fenomenalni.

Zdobycie Pucharu Świata było niezwykłym osiągnięciem biorąc pod uwagę fakt, że w świecie calcio wybuchła słynna afera z Moggim w roli głównej. Po tym spektakularnym zwycięstwie Lippi zrezygnował z pracy z kadrą. Wrócił do niej w lipcu 2008 roku, co włoskim kibicom daje nadzieję na sukcesy w Pucharze Konfederacji oraz na przyszłorocznym Mundialu.

Kilka ciekawostek dotyczących trenera reprezentacji Włoch:

– Lippi jest miłośnikiem cygar, które pali nałogowo. Tuż po zdobyciu Pucharu Świata, jeden z dziennikarzy zadał mu pytanie: – Co pan teraz zamierza robić?. Lippi z rozbrajającą szczerością wyznał: – Wreszcie będę mógł spokojnie zapalić cygaro.

– Reprezentacja Włoch pod jego wodzą nie przegrała 32 meczów z rzędu. Jest to rekord jeśli idzie o „Squadrę Azzurrę”. Takim osiągnięciem nie mógł się pochwalić legendarny trener Vittorio Pozzo, który z reprezentacją wywalczył dwa razy mistrzostwo świata

– Lippi obiecał, że jeśli Italia zdobędzie Puchar Świata w 2006 roku, to zgoli głowę na łyso. Obietnicy nie dotrzymał.

– Bóg nie poskąpił Lippiemu urody, którą doceniło jedno z włoskich pism dla pań. W 2000 roku, srebrnowłosy trener wygrał w plebiscycie na najprzystojniejszego Włocha.

Gwiazda

W reprezentacji Włoch bardzo trudno jest jednoznacznie wskazać lidera z prawdziwego zdarzenia. Fabio Cannavaro nie może zaliczyć ubiegłego sezonu do udanych, podobnie zresztą jak Andrea Pirlo. Serce drużyny – Gennaro Gattuso leczy kontuzje. Luca Toni w reprezentacji nigdy nie wyrósł na prawdziwą gwiazdę. W takim wypadku liderem reprezentacji należy mianować Gianluigiego Buffona, który na wielkich imprezach jeszcze nigdy nie zawiódł. 28 stycznia 1978 roku we włoskiej miejscowości Carrara na świat przyszedł Gianlugi Buffon. Pochodził z usportowionej rodziny. Jego matka Maria Stella rzucała dyskiem, ojciec Adriano podnosił ciężary, a jego dwie siostry Veronica i Guendalina grały w siatkówkę. Gigi z góry skazany był na sport. Wybrał futbol i z pewnością tego nie żałuje.

W 1991 roku trafił do szkółki piłkarskiej AC Parmy. W Primaverze grał do 1995 roku. W dorosłym zespole zadebiutował 19 listopada w meczu przeciwko Milanowi. Debiut wypadł nad wyraz dobrze, bo Buffon nie dał się ani razu zaskoczyć naszpikowanej gwiazdami drużynie Rossonerich. Z roku na rok stawał się coraz lepszym i pewniejszym golkiperem. W 1998 roku zdobył swoje pierwsze międzynarodowe trofeum. Na moskiewskich Łużnikach jego AC Parma pokonała 3:0 Olympique Marsylię i zdobyła Puchar UEFA. Licznik występów w klubie z północy Włoch zatrzymał się na liczbie 168. W 2001 roku upomniał się o niego słynny Juventus Turyn, który nie wahał się ani chwili wyłożyć na stół 52 miliony dolarów. Buffon nie mógł odrzucić tak intratnej propozycji i złożył podpis pod umową. Nikt wcześniej ani później nie zapłacił aż tylu pieniędzy za bramkarza.

Już po pierwszym sezonie w biało-czarnych pasach Buffon obronił tytuł najlepszego bramkarza Serie A. Nowy golkiper z miejsca stał się ulubieńcem kibiców. Zawsze uśmiechnięty, ekstrawertyczny zawodnik udzielał wielu błyskotliwych wywiadów, w których podkreślał i mówił wprost o wielkości swojej drużyny. Dwa pierwsze sezony to dwa mistrzostwa kraju i finał Ligi Mistrzów. Właśnie w pojedynku na Old Trafford Buffon pokazał swą wielką klasę broniąc dwa rzuty karne. Niestety wówczas jego vis-a-vis Dida miał dzień konia i obronił o jedną „jedenastkę” więcej. W kolejnych latach Juventus grał różnie. Dobre występy przeplatał tymi gorszymi, lecz Gigi jako jeden z nielicznych utrzymywał naprawdę wysoką i równą formę, za co wielokrotnie był nagradzany różnego rodzaju indywidualnymi nagrodami. W sezonach 04/05 i 05/06 udało mu się po raz kolejny zdobyć dwa mistrzostwa Włoch z rzędu, lecz po aferze Calciopoli zostały one drużynie odebrane. Po degradacji Starej Damy do Serie B, Buffon był jednym z najsmakowitszych kąsków mercato 2006.

Mimo wielu ofert z wielkich klubów, m. in. Bayernu Monachium czy AC Milan Gigi postanowił zostać w Turynie, czym zamanifestował swą lojalność i oddanie drużynie. Dodatkowo agent bramkarza powiedział: – Gigi jeszcze nigdy nie wygrał Serie B, a teraz chce to zrobić. Tymi słowami zagrał na nosie wiceprezydentowi mediolańczyków – Adriano Gallianiemu. Generalnie rok 2006 był dla Buffona dość kontrowersyjny i wspomina go z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony mistrzostwo świata z drużyną Włoch i Scudetto z Juventusem, z drugiej degradacja do Serie B i sprawa dotycząca ustawiania meczów jeszcze z czasów, gdy stał między słupkami AC Parmy. Gigi udowodnił, ze jest silny psychicznie i walnie przyczynił się do awansu do Serie A. Przy okazji podpisał nowa umowę z klubem, wiążącą go do 2012 roku.

Jako beniaminek najwyższej klasy rozgrywkowej zajął 3. miejsce, co umożliwiło Starej Damie start w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów. Sezon 08/09 rozpoczął się dla Buffona katastrofalnie. Bramkarz nabawił się groźnej kontuzji i dlatego musiał pauzować przez kilka miesięcy. Po wyleczeniu urazu nadal był pewnym punktem jedenastki z Turynu. W reprezentacji zadebiutował w 1997 roku w spotkaniu przeciwko Rosji. Pojechał na mundial do Francji, gdzie był pierwszym zmiennikiem Gianluki Pagliuki. Na kolejnym turnieju międzynarodowym miał odgrywać pierwszą planową rolę, lecz z Mistrzostw Europy 2000 wyeliminowała go kontuzja, której doznał w jednym ze sparingów przeciwko Norwegii. Jako pierwszy bramkarz Squadrry Azzurra pojechał na mundial do Korei. Wówczas Włosi pechowo odpadli w 1/8 finału z gospodarzami imprezy. Euro 2004, czyli kolejna druzgocąca porażka Italii z Buffonem w bramce. Dopiero na światowym czempionacie w Niemczech, bramkarz Juventusu poczuł smak zwycięstwa z reprezentacją.

Gigi był jednym z najmocniejszych punktów swojej drużyny. W ciągu całego turnieju wpuścił tylko dwie bramki i był bardzo bliski poprawienia rekordu swego rodaka Waltera Zengi, który na World Cup 90 nie puścił gola przez 517 minut. Buffonowi zabrakło niewiele ponad 60 minut. Mimo to golkiper Starej Damy został wybrany do najlepszej jedenastki turnieju i nagrodzony tytułem dla najlepszego bramkarza mistrzostw. Mistrzostwa Europy 2008 dla Włochów skończyły się rozczarowaniem, lecz jedynym zawodnikiem, który mógłby być usatysfakcjonowany jest Gianlugi Buffon, który broniąc rzut karny w meczu przeciwko Rumunii przedłużył nadzieję Włochów na zdobycie tytułu mistrza. Niestety bramkarz Juventusu nie był w stanie powstrzymać w 1/8 finału późniejszych mistrzów Europy – Hiszpanów.

Włosi od lat uchodzą za kopalnię talentów jeśli chodzi o bramkarzy. Gianluigi Buffon jest tego idealnym przykładem. Kibice reprezentacji Włoch mogą być niemal pewni, że ich golkiper i tym razem ich nie zawiedzie.

Współpraca: Maciej Kanczak

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze