Przed turniejem mało kto się tego spodziewał. Włosi zdaniem wielu mieli najsłabszą reprezentację od lat i na Euro we Francji wróżono im bycie jednym z największych rozczarowań. Piłka jest piękna, bo jest nieprzewidywalna. Włosi ograli dziś broniących tytułów Hiszpanów i już można zacząć śmiało stawiać duże pieniądze na to, że to Italia będzie zespołem, który z prawej strony drabinki awansuje do paryskiego finału.
Oczywiście starcie z Hiszpanią było dopiero pierwszym z trzech kroków do upragnionego celu. Kolejne będą również trudne: najpierw Niemcy, potem zwycięzca meczu Francja i najprawdopodobniej Anglia (choć szans Islandii nie odbieramy). Na papierze podopieczni Antonio Conte faworytami nie są. Ale mają atuty, które pokazali już podczas Euro.
1 – #ITA have lost just one of their previous 19 games at the Euros in which they scored the first goal, the 2000 final vs France. Grip.
— OptaJohan (@OptaJohan) June 27, 2016
W 1/4 finału na mistrzów świata z 2006 roku czekają Niemcy. Podopieczni Joachima Loewa wczoraj pokazali moc, pewnie eliminując Słowaków i na ten moment większość ekspertów ich uważa za głównego faworyta mistrzostw. Mecz ze „Squadra Azzura” może okazać się jednak dla naszych zachodnich sąsiadów przekleństwem. Po pierwsze fatalna jest dla nich historia ostatnich spotkań, zwłaszcza tych ważnych, które decydowały o wszystkim. Na dziesięć ostatnich meczów wygrali oni tylko trzy (dwa w latach 90. i jeden w marcu tego roku), a Włosi co prawda cztery, ale wśród nich były te najważniejsze: w półfinale MŚ 2006 czy Euro 2012.
Po drugie wydaje się, że styl gry zawodników z Półwyspu Apenińskiego może kompletnie Niemcom nie leżeć. Włosi bronią się w wielu fragmentach gry niemal całą drużyną na 25–30 metrze, potrafią zamykać boczne strefy boiska, którymi Niemcy lubią przepychać akcje, a także środek pola, w którym starają się nie dawać miejsca na rozgrywanie piłki, w wyniku czego dziś Iniesta nie pokazał repertuaru swoich atutów. Niemcy lubią też długo piłkę rozgrywać i najprawdopodobniej w meczu z Włochami to oni będą prowadzić grę, co z kolei może być znakomitą sposobnością na zaskoczenie naszych zachodnich sąsiadów szybkimi akcjami z kontry. W półfinale być może w podobny sposób zawodnicy aktualnych wicemistrzów Europy mieli okazję pokonać Harta bądź Llorisa, bo Francja i Anglia to są ekipy, które podobnie jak Niemcy lubią długo grać piłką, wymieniać dużo podań, a taki styl gry to może być woda na młyn dla Buffona i spółki.
Największym problemem wbrew pozorom może okazać się rywalizacja półfinałowa z… Islandią! Dlaczego? Ano dlatego że Islandczycy najprawdopodobniej cofnęliby się i liczyliby na kontry, z kolei Włosi zmuszeni byliby do gry atakiem pozycyjnym, który moim zdaniem wypada im gorzej. Po stronie Włochów byłyby również dużo większe umiejętności. W rywalizację Italia – Islandia wierzy jednak mało osób, więc ten wariant prawdopodobnie należy z góry odrzucić.
Mimo to bardzo realny jest scenariusz z 2012 roku, kiedy niedoceniana Italia weszła aż do kijowskiego finału. Przy tej okazji grzechem byłoby nie wspomnieć o Buffonie, który z Hiszpanią wybronił wiele sytuacji i jest chyba najlepszym uosobieniem powiedzenia, że bramkarze są jak wino – im starsi tym lepsi. To się nie może nie udać!
bardzo fajny i dobry redaktor widać od razu ze zna się na piłce i bardzo dobrze umie analizować mecze. Piotr oby tak dalej ;)
oj tam oj tam, po prostu moja ocena, która chciałem żeby była jak najbardziej obiektywna. Piłkę lubię oglądać, bo lubię z niej wyciągać wnioski ;)