Coś, na co zanosiło się już od długiego czasu, w końcu stało się faktem. Po dziewięciu latach ekstraklasa ponownie zawita na Stadion im. Kazimierza Górskiego w Płocku.
Lepszego przypieczętowania awansu podopieczni Marcina Kaczmarka nie mogli sobie wyobrazić. A niewiele czynników zapowiadało taki obrót sprawy.
Gospodarze podejmowali dzisiaj na własnym obiekcie zajmującego trzecią lokatę w tabeli bydgoskiego Zawiszę. Po ostatnich trzech spotkaniach bez zwycięstwa (nie licząc walkoweru z Dolcanem) coraz mocniej zaczęto przebąkiwać o zadyszce w drużynie z Płocka. W obliczu takich okoliczności mecz z Zawiszą wydawał się kluczowy w kontekście awansu.
Podopieczni Marcina Kaczmarka jednak w odpowiednim momencie zrobili to, co zwyczajnie do nich należało. Do przerwy prowadzili 1:0, a w drugich 45 minutach załadowali jeszcze cztery gole.
5:0, Zawisza zmiażdżony, Wisła Płock w ekstraklasie.
MAMY TO!!! WISŁA PŁOCK POKONAŁA @WKSZAWISZA I W PRZYSZŁYCH ROZGRYWKACH POWRÓCI DO ROZGRYWEK @_Ekstraklasa_!!!!!
— WislaPlockSA (@WislaPlockSA) May 20, 2016
Tym samym dobiega końca pewien etap pięknej historii w Płocku. Serdecznie wypada pogratulować tego awansu wszystkim, na czele z trenerem Marcinem Kaczmarkiem. Szkoleniowiec w drużynie Wisły pracuje od czerwca 2012. Od tej pory zdołał z klubem w pierwszym sezonie awansować do I ligi, w kolejnych trzech zaś prezentować równą dyspozycję, która w końcu została zwieńczona upragnioną promocją do ekstraklasy.
Ta historia to kolejny przykład, jak czasem cierpliwość może popłacić na dłuższą metę. Kaczmarek już rok temu był blisko awansu, ale na ostatniej prostej przegrał z Termalicą. Działacze jednak zachowali zimną krew i dziś mogą zbierać owoce swojej cierpliwości. Da się? Da.