W meczu o wszystko lepsza Roma


4 listopada 2015 W meczu o wszystko lepsza Roma

Hitem środy w Lidze Mistrzów było spotkanie Bayernu z Arsenalem, ale mecz o znacznie większej wadze odbył się kilkaset kilometrów na południe. W Rzymie na Stadio Olimpico zmierzyły się dwa zespoły nieprzyzwyczajone do kalkulowania. Zespoły, dla których porażka w dzisiejszym meczu równała się z utratą szansy na wyjście z grupy. Spotkanie AS Roma – Bayer Leverkusen zapowiadało się jako świetne widowisko, i takim właśnie było.


Udostępnij na Udostępnij na

Pierwszy mecz tych drużyn był prawdopodobnie najlepszym spotkaniem tej edycji Ligi Mistrzów. Niezliczone zwroty akcji, wybitnie ofensywna gra i wynik 4:4. Tak, pokrótce, można scharakteryzować pojedynek tych zespołów na BayArena sprzed trzech tygodni. Dzisiaj można było spodziewać się równie dobrej gry.

Głównie za sprawą świetnej formy rzymian, którzy prezentują atrakcyjny, nastawiony na atak futbol, co przynosi efekty w postaci pozycji lidera w Serie A i stawiania ich w roli faworytów do scudetto. Roma została wyhamowana w ostatniej kolejce przez Inter i w tym optymizmu mogli szukać podopieczni Rogera Schmidta.

Na ich niekorzyść grała ich ostatnia dyspozycja w lidze. Bayer przegrał w istotnym spotkaniu z Wolfsburgiem i wciąż nie może wejść na dobre tory. „Aptekarze” mają ogromne problemy zwłaszcza z grą w obronie, w ostatnich dwóch meczach stracili pięć bramek. W zderzeniu z ofensywnym tercetem Romy: Salah, Gervinho, Dżeko mogło to się skończyć dramatycznie.

To jednak tylko dywagacje przedmeczowe. Jednego mogliśmy być za to pewni. Znając styl obu drużyny, należało się spodziewać, że stawka nie spęta nóg piłkarzom i zamiast wyrachowanej gry do jednej strzelonej bramki będziemy oglądać wspaniałe widowisko.

Plan Schmidta na to spotkanie zakrawał na szaleństwo. Gra na dwóch napastników, posadzenie na ławce Kramera i Bellarabiego oraz bardzo wysokie ustawienie linii obronnej. Ten plan mógł wypalić albo skończyć się katastrofą.

Gdy w 2. minucie meczu Bayer przeprowadzał atak pozycyjny, wydawało się, że dużo bardziej prawdopodobna jest pierwsza opcja. Jednak z akcji, która nie miała w sobie namiastki zagrożenia dla bramki Leno, zupełnie przypadkowo wykreowała się stuprocentowa okazja dla Romy. Pięknie do wychodzącego na wolne pole Salaha zagrał Dżeko. Egipcjanin popędził na bramkę Leverkusen i pewnym strzałem pokonał niemieckiego bramkarza.

https://vine.co/v/eLq0LdujKMe

Wszyscy ci, którzy oczekiwali, że szybko zdobyta bramka otworzy spotkanie, zawiedli się. Bayer nie mógł obudzić się z marazmu w ataku, a przy tym popełniał kompromitujące błędy w obronie. Goście do 40. minuty i strzału Javiera Hernandeza w żaden sposób nie zagrozili bramce Szczęsnego.

Natomiast Roma raz po raz dochodziła do groźnych sytuacji. Schemat ataków był prosty. Odbiór w środku pola przez De Rossiego lub Naingolana, podanie do Edina Dżeko lub bezpośrednie długie zagranie na skrzydło, a potem niech się dzieje, co chce. W 29. minucie jedną z takich okazji wykorzystał bośniacki napastnik i wydawało się, że jest po meczu.

Pierwsza połowa skończyła się wynikiem 2:0 dla „Giallorossich”, choć Włosi powinni strzelić z cztery lub pięć bramek. Bayer Leverkusen był na kolanach, a plan Schmidta okazał się sabotażem. Obraz gry miał odmienić wprowadzony po przerwie Karim Bellarabi.

https://vine.co/v/eLbhKOxBg7J

Piłkarską maksymę o niewykorzystanych sytuacjach, które lubią się mścić, powinno się przypominać praktycznie przy każdej transmisji piłkarskiej, bo jej prawdziwość jest niezwykła. Kiedy w 46. minucie Mehmedi pięknym strzałem pod poprzeczkę pokonał Szczęsnego, można było sądzić, że dla podopiecznych Garcii, kontrolujących to spotkanie, był to wypadek przy pracy, ale…

Gdy pięć minut później nieudaną pułapkę ofsajdową wykonali obrońcy Romy, a piekielnie mocnym strzałem Meksykanin Hernandez pokonał Szczęsnego, można było przeżyć swoiste deja vu. Znowu jedna z drużyn odrabia dwubramkową stratę. Można było się również zastanawiać, co przyniosą następne minuty.

https://vine.co/v/eLbOuYh03Zz

Teraz to Roma była zagubiona, proste błędy przy rozegraniu piłki mogły kosztować utratę bramki. Jednak dogodnych okazji nie wykorzystali napastnicy Leverkusen. Wśród nich prym wiódł Kevin Kampl i Bellarabi. W chwili, gdy reprezentant Niemiec upadł na murawę i zażądał zmiany, można było wyczuć w powietrzu, że będzie to moment zwrotny w tym meczu. I tak właśnie było.

Na początku był chaos. Z niego wyłoniła się szansa na wygranie tego spotkania. Tą przenośnią można scharakteryzować wydarzenie z 78. minuty. Silne uderzenie jednego z zawodników Romy sparował Leno. Dobitki nie wykorzystał Salah, który zamiast wbić piłkę do bramki, sam do niej wpadł. Tyle, że stało się to za pomocą Topraka. Sędzia mógł podjąć jedną decyzję. Czerwona kartka dla obrońcy Bayeru i „jedenastka” dla gospodarzy.

Chwilę później milczące z powodu protestu kibiców z Curva Sud Stadio Olimpico wybuchło z radości, kiedy to Miralem Pjanić, nie bez problemów, wykorzystał rzut karny. Roma musiała to wygrać. I wygrała

https://vine.co/v/eLbgIKYE7WQ

Ta porażka podopiecznych Schmidta sprawiła, że Bayer bardzo utrudnił sobie życie. Niemcy, by awansować do 1/8 finału LM, muszą liczyć, że Roma straci punkty w spotkaniu z BATE, w co trudno uwierzyć. Trochę żal „Aptekarzy”, którzy mają w swoim składzie kilku ciekawych piłkarzy, na których można zawiesić oko.

Natomiast „Giallorossi” są o krok od tego, by uczynić kolejny krok w europejskiej hierarchii. Na awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzów czekają prawie dziesięć lat, a przecież Rzym jest miastem, które zasługuje na grę o najważniejsze trofea.

Jedno jest za to pewne. Niezależnie od tego, czy z grupy wyjdzie Bayer czy Roma, każdy wolałby uniknąć trafienia na którąś z tych drużyn w kolejnej rundzie. W dwumeczu, który mogliśmy obejrzeć, obie zaprezentowały się świetnie i pokazały, że nie bez powodu tak bardzo w spotkaniach z nimi męczyła się Barcelona. Tak więc, wielkie europejskie drużyny, strzeżcie się Bayeru i Romy. Oni w tej Lidze Mistrzów mogą jeszcze mocno namieszać.

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze