Tragiczna Legia skompromituje się w LM! Zaczekajmy z takimi sądami…


Fala hejtu w kierunku Legii bardzo przesadzona

26 sierpnia 2016 Tragiczna Legia skompromituje się w LM! Zaczekajmy z takimi sądami…
Grzegorz Rutkowski

„Ronaldo zostanie królem strzelców już po dwóch meczach z Legią”. „Bilans Dynama Zagrzeb (trzy gole strzelone, 22 stracone) byłby wielkim sukcesem”. „Real i Borussia urządzą sobie w Warszawie trening strzelecki”. Te i wiele innych podobnych opinii można spotkać w Internecie, odkąd znamy rywali mistrza Polski w fazie grupowej Champions League. Defetystyczne tony płynące z ust różnych ludzi są jednak mocno przesadzone.


Udostępnij na Udostępnij na

Real Madryt, Borussia Dortmund i Sporting Lizbona. Każda z tych ekip na papierze wygląda imponująco, znacznie mocniej niż wracająca z dwudziestoletniej banicji drużyna znad Wisły. Sęk w tym, że nawet w tych z pozoru „ogórkowych” grupach Legia nie byłaby faworytem ani jednego meczu. Istnieje prawdopodobieństwo, że trafienie do grupy B, E czy G skończyłoby się znacznie gorzej, bo klub nie zyskałby tyle w oczach „niedzielnych” kibiców, którzy będą przecież podstawowym celem marketingowym. Wielkie marki w starciu z Polakami, wszyscy kochamy takie historie. Dlaczego więc należy uważać, że Legia wylosowała dobrze, a za kilka miesięcy będziemy mogli mówić o pięknej przygodzie? Argumentów jest kilka.

Jak spadać, to z wysokiego konia

Tak, sama świadomość faktu mierzenia się z obrońcą trofeum i zespołem, który pokonał, wcale nie tak dawno, madrytczyków po fantastycznej grze, powinny legionistów motywować poczwórnie. Porażka 0:5 z Realem czy 0:3 z Borussią zostałaby przyjęta jako coś, co się mogło zdarzyć. Po co więc wychodzić na murawę z niepotrzebną presją? Co ma być, to będzie, przełamanie klątwy polskiego mistrza pozwala marzyć. A nuż któremuś z mocniejszych przytrafi się gorszy dzień, a Legia z posiadaniem piłki godnym Celticu w słynnym wygranym meczu z Barceloną (18%) zadziwi całą Europę? W żadnym wypadku nie można przesądzać o tym, że faworyci w komplecie rozjadą warszawian. Nie zapominajmy, że piłka jest sportem, a każdy sport kocha zaskakiwać.

Zero presji i dobra defensywa. Legia nie powtórzy Dynama

Dynamo Zagrzeb, którego nazwa ostatnio przewija się przez polski Internet o wiele częściej niż zwykle, do Ligi Mistrzów kwalifikuje się w zasadzie co roku. Są do niej przyzwyczajeni, tak samo jak do odpadania po fazie grupowej. Ich niechlubny rekord był swego rodzaju wyjątkiem, sporo mówiło się o oczywistych machlojkach bukmacherskich, do dziś trudno uwierzyć w czystość, zwłaszcza spotkań przeciwko Olympique Lyon. Tracenie średnio czterech bramek na mecz Legii raczej nie grozi, bo po pierwsze optymalne zestawienie defensywy rzadko kiedy traci więcej niż jednego gola (z silniejszymi pewnie przytrafią się gorsze wyniki), a po drugie motywacja i brak jakiejkolwiek presji wyniku będą niosły zawodników z Warszawy niczym skrzydła.

Piłkarze Hasiego grają teraz okropną dla oka piłkę, są krytykowani z każdej możliwej strony, ale też nie przegrali w Europie ani jednego meczu.

Piłkarze Hasiego grają teraz okropną dla oka piłkę, są krytykowani z każdej możliwej strony, ale też nie przegrali w Europie ani jednego meczu. Skoro Dundalk to byli tacy ostatni amatorzy, to jakim prawem wygrali u siebie z BATE 3:0? Trenczyn też pokonywał faworyzowaną Olimpię Lublana, wbijając sześć bramek w dwumeczu. Legii nie strzelił ani jednej.

Olimpia to zespół, który mistrzostwo Słowenii wyrwał Mariborowi, który nie tak dawno był w Champions League. Dla niego też każdy punkt i każdy gol miały być potężną sensacją. Chelsea, Schalke i Sporting okazały się mocniejsze, ale trzy „oczka”, cztery bramki strzelone i 13 straconych (bez wyjazdu do Londynu było ledwie siedem) wstydu nie przyniosły. Powtórzenie czegoś podobnego przez Legię nie jest wcale niemożliwe.

Czasem lepiej nic nie mówić…

Część ludzi w Internecie wręcz otwarcie życzy mistrzowi Polski niepowodzenia w Europie. Inni, pewnie nieświadomie, dołączają się do chóru defetystów mówiących, że już lepiej było odpaść i oszczędzić sobie wstydu. Na miejscu włodarzy Legii chyba każdego rozsądnego człowieka trafiłby szlag, jakby sobie poczytał, co się pisze na jej temat. Choćby i stołeczny klub tę Ligę Mistrzów wygrał, i tak pojawiłyby się głosy, że wielki wstyd, bo triumf jest dowodem na słabość całego piłkarskiego świata, a poza tym i tak tytułu nie obronią, bo są słabi. A mówiąc już zupełnie serio, choć jeden jedyny raz zwyczajnie rozsiądźmy się w fotelach i poczekajmy na sześć najwspanialszych pod względem rangi (i miejmy nadzieję widowiska) meczów polskiego klubu w XXI wieku. Powodów do radości powinno być wiele.

Komentarze
Ante (gość) - 8 lat temu

Co do szans Legii w fazie grupowej, choć nie jestem jej kibicem, ale trzymam kciuki za każdy polski klub grający w europejskich pucharach jestem nastawiony sceptycznie.

Najważniejsze jest w jakim składzie Legia przystąpi do tych meczów. Ewentualny brak Nemanji Nikolicia nie zrobi większej różnicy, bo już w meczach z Dundalk miał problemy z dojściem do sytuacji, więc jego odejście byłoby dla Legii korzystne patrząc na pieniądze jakie można otrzymać za blisko trzydziestoletniego piłkarza. Nawet ewentualna gra Prijovicia lub nowego napastnika (Hugo Vieira ?) nic nie zmieni, bo raczej Legia za dużo bramek w LM (z lub bez Nikolicia) nie zdobędzie.

Natomiast ewentualny brak Pazdana (mimo wartościowego zastępcy/następcy? Dąbrowskiego) byłby mocno odczuwalny. Patrząc na ostatnie mecze Legii ośmielę się stwierdzić, że to on trzymał defensywę w ryzach. Oczywiście Lewczuk czy Malarz grali lepiej niż solidnie( w przeciwieństwie do boków obrony), ale brak Pazdana mógłby doprowadzić do rozsypu gry obronnej i w konsekwencji wysokich pogromów.

Jeszcze kilka słów na temat rywali:
1.Real Madryt - tu nie trzeba dużo pisać, bo każdy tą drużynę zna, ale liczę na grę z tym rywalem Legii na plus. Oczywiście nie liczę na wygraną czy choćby remis, ale ze względu na markę rywala Legia może zagrać maksymalnie skoncentrowana i pokusić się o niskie porażki. Mam nadzieję na podobny charakter dwumeczu jaki widzieliśmy kilka lat temu pomiędzy Lechem a Juventusem (może nie był to zespół o sile obecnej włoskiej drużyny czy Realu, ale marka to marka oraz fakt, że rozgrywki LE traktowane były przez drużyny angielskie czy włoskie po macoszemu) charakteryzujący się pełnym zaangażowaniem i walką na boisku.

2.Borussia Dortmund - z tym przeciwnikiem Legia powinna mieć największą szansę na jakiekolwiek punkty. Moja opinia może dziwić, ale drużyna Tuchela doznała poważnych osłabień i zgranie częściowo nowej ekipy może zająć trochę czasu. Dodatkowo niepewna i niezgrana obrona może być dużą szansą dla Legii. Bardzo jestem też ciekaw zestawienia personalnego tej formacji oraz tego jak długo drużynie z Dortmundu zajmie nauka gry w ofensywie bez Mchitarjana.

3. Sporting Lizbona - mocno niedoceniana drużyna. W zeszłym sezonie po wielu latach drużyna złamała duopol FC Porto i Orłów z Lizbony i realnie włączyła się do gry o mistrzostwo. Mało powiedziane, patrząc na zeszłoroczne rozgrywki była faworytem, ale w końcówce rozgrywek zabrakło jej doświadczenia. Drużyna dowodzona przez znakomitego Jorge Jesusa (chyba najlepszego portugalskiego trenera klubowego) jest dla mnie faworytem do zajęcia drugiego miejsca w grupie, a jej pojedynki z Borussią powinny decydować o awansie. Skład Sportingu jest naprawdę mocny i bardzo niedoceniany ze szczególnie mocną linią pomocy ( m.in. trzech złotych medalistów ME grających bardzo dużo na turnieju) oraz bramkostrzelnym atakiem ( szczególnie świetny Islam Slimani oraz ciekawymi wzmocnieniami w postaci Joela Campbella i Spalvisa), natomiast piętą achillesową może się okazać obsada bramki (jakoś mnie Rui Patricio nie przekonuje). W przeciwieństwie do większości kibiców uważam że Sporting będzie najbardziej zdeterminowany z trójki przeciwników Legii by ją podwójnie pokonać. Nawet nie zdziwiłaby mnie najwyższa porażka Legii, właśnie z tym rywalem.

Tak na koniec trochę z przymrużeniem oka, chcę się odnieść do okazywanej przez internautów sytuacji "strachu" Cristiano Ronaldo przed Pazdanem. Może i śnią mu się koszmary o naszym obrońcy :) natomiast rywalizacji Portugalczyka z prawym obrońcą Legii (całym szacunkiem dla panów Broźia/Bereszyńskiego) nie widzę zbyt optymistycznie.

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze