Throwback Thursday: Sam Allardyce – 67 dni w reprezentacji Anglii


Jak nie być trenerem reprezentacji narodowej? Uczy angielska federacja i Sam Allardyce

29 września 2016 Throwback Thursday: Sam Allardyce – 67 dni w reprezentacji Anglii

Anglicy nie mają szczęścia do trenerów. Od czasów Alfa Ramseya, który doprowadził „Synów Albionu” do mistrzostwa świata, każdy kolejny szkoleniowiec miał na sumieniu coraz to większe przewinienia. XXI wiek to istne pasmo blamaży i niepowodzeń. Utrzymujący się na pozycji o pięć lat za długo Eriksson, McClaren zabierający rodakom Euro 2008, Roy „nie wiem, co ja tu robię” Hodgson... Mimo to przykładem dla nich wszystkich powinien być Sam Allardyce. 


Udostępnij na Udostępnij na

„Big Sam” nie lubi się patyczkować. Jego kariera na stołku pryncypała reprezentacji trwała jedynie 67 dni, ale przez ten czas zdążył znaleźć się na ustach całego piłkarskiego świata. Kluczowe momenty podczas rzeczonego okresu?

22 lipca – zatrudnienie. Hodgson zszedł ze sceny po Euro i przegranej „Ojców futbolu” z Islandią. Zastąpić mógł go tylko ktoś doświadczony, kto był w stanie zmazać olbrzymią plamę na honorze każdego szanującego się kibica rodem z Anglii. Wybór nie mógł być inny – Sam Allardyce w heroicznej walce uchronił Sunderland od spadku z Premier League, kończąc sezon z aż dwoma punktami nad strefą spadkową! No i ten autorytet przez lata zdobywany w Boltonie czy West Hamie. Trener jak marzenie.

4 września – pierwszy mecz. W ramach eliminacji do MŚ w Rosji Anglicy przeżyli prawdziwe męczarnie z mocarną Słowacją. Aż strach pomyśleć, co mogłoby się stać, gdyby w 57. minucie Martin Skrtel nie wyleciał z boiska. Dzięki bohaterstwu byłego obrońcy Liverpoolu Adam Lallana mógł w piątej minucie doliczonego czasu gry strzelić jedynego gola w spotkaniu i dać kolegom trzy punkty. Jak debiutować, to tylko mocnym uderzeniem.

27 września – zwolnienie. Dyscyplinarne, za korupcję, małostkowość i brak obeznania. Wszystko dzięki dziennikarzom „Daily Telegraph”, którzy przygotowali prowokację mającą na celu wywleczenie wszystkich brudów 61-latka na światło dzienne. Sam Allardyce z chęcią zgodził się na pomoc biznesmenom, a w rzeczywistości reporterom brytyjskiego dziennika, na obejście przepisów dotyczących zabronionych praktyk transferowych.

Third Party Player Ownership, a więc częściowe (lub całkowite) prawo do posiadania zawodników przez podmioty inne niż kluby piłkarskie, jest surowo zabronione przez UEFA, FIFA i angielską federację. Mimo to Allardyce gotów był jechać do Azji i za 400 tysięcy funtów wytłumaczyć swoim nowym przyjaciołom zawiłe sposoby obchodzenia wszelkich zakazów. Wszystko nagrane, upublicznione. Trener skompromitowany, pora więc skazać tych, którzy nagrywali…

***

Tym razem nie będzie tak kolorowo. Były menedżer Sunderlandu dostał natychmiastowe wypowiedzenie, a ukorzenie się na łamach mediów nic w tej sprawie nie zmieni. Abstrahując od słuszności karania za korupcję, jest to modne – przysparza zwolenników tym, którzy twardą ręką sprawiedliwości chwytają za gardło winnych. FA nie przepuści tej okazji, na dymisji się nie skończy.

Sam Allardyce będzie odpokutowywał do końca życia. Niezależnie od tego, czy przynajmniej na jego część będzie patrzył przez kraty, czy nie – właśnie stracił szanse na jakikolwiek angaż w piłce nożnej. Przez znakomitą większość zostanie zapamiętany jako ten, który z wysokiego konia spadł, jeszcze zanim dobrze usadowił się na siodle – stanowisko trenera reprezentacji Anglii piastował najkrócej ze wszystkich stałych (nie tymczasowych) szkoleniowców.

Oraz jako jedyny, który ma 100% zwycięstw.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze