Zimowe okno transferowe jest już otwarte od prawie tygodnia, jednak nie oglądaliśmy jeszcze żadnego spektakularnego transferu. I nie ma co na taki liczyć, bowiem w obecnych czasach polityka transferowa jest zupełnie inna.
Jeszcze parę lat temu piłkarski świat zadziwiały wydane majątki na Juana Sebastiana Verona, Christiana Vieri’ego, czy cały zaciąg „Królewskich” w postaci Figo, Ronaldo, Beckhama i Zidane’a, który kosztując 76 milionów Euro stał się najdroższym piłkarzem globu po dziś dzień.
Na skutek recesji w ostatnich latach polityka transferowa zmieniła się diametralnie. Kluby wydają zdecydowanie mniejsze sumy na transfery, często bardziej skupiają się na wyszukiwaniu młodych, utalentowanych, ale jeszcze nie oszlifowanych diamentów. Wyjątkiem może być chyba tylko Chelsea Londyn, chociaż i Roman Abramowicz coraz dokładniej zaczyna oglądać każdą wydaną złotówkę, rubla, czy tam funta (bądź euro).
Sensacji nie będzie
Dlatego też nie ma co liczyć, szczególnie tej zimy, na przeprowadzkę jakieś futbolowego tuza do innego klubu. Czy jest to w ogóle możliwe, ażeby tacy piłkarze jak Kaka czy Cristiano Ronaldo chociaż myśleli o zmianie swoich klubów, w których zarabiają krocie? Owszem, ten pierwszy już nie długo może nie wytrzymać grając u boku emerytów, a podobno na Portugalczyka parol zagiął prezes Realu Madryt Romano Calderon. Ale to tylko czcze pogłoski.
Takich właśnie plotek od groma można było ostatnio usłyszeć na temat Ronaldinho. Jeszcze do niedawna uważany za najlepszego piłkarza globu, a kto wie, czy nie w całej historii. Teraz jednak coraz starszy Brazylijczyk nie gra tak znakomicie jak dawniej (chociaż osobiście uważam, że ciągle prezentuje bardzo solidną formę) i podobno jedną noga jest już w Milanie, a drugą w Chelsea. Nie wydaję mi się jednak, żeby „Blaugrana” się go w ogóle pozbyła, tym bardziej tej zimy, bowiem „Ronnie” bądź co bądź nadal jest potężnym trybikiem całej kampanii reklamowej, a na przykład do takiej Azji pogłoski o słabszej formie Mistrza Świata z 2002 roku docierają z „lekkim” opóźnieniem.
Ale coś kupić/sprzedać się pewnie da
Niemniej jednak, jak co roku, do jakichś transferów zapewne dojdzie, zarówno na europejskim, jak i na skromnym polskim rynku.
Oczywiście jak zawsze najgoręcej jest w Premiership. Jako, że wielu zawodników „ucieka” na Puchar Narodów Afryki, kluby chcąc nie chcąc będą starały się załatać po nich dziury, ażeby nie stracić cennych punktów w tabeli. Właśnie na tym najbardziej może skorzystać Nicolas Anelka. 28-letni Francuz w swojej karierze zwiedził już chyba wszystkie największe kluby w Europie, teraz w Boltonie pokazuje, że zawsze był nietuzinkowym i niezwykle utalentowanym piłkarzem. Ma w zimie największe szanse trafić do Chelsea Londyn, bowiem sir Alex Ferguson w Manchesterze byłego zawodnika Fenerbahce już nie chce. Po tym, jak czterokrotnie do bramki Reading trafił Dimitar Berbatov, Bułgar też zaczął być rozchwytywany i to przez te same dwa kluby. Tottenham jednak wcześniej niż latem swojego najlepszego napastnika pewnie nie puści.
Ale tak poza tym, to nic ciekawszego w Premier League się pewnie nie doczekamy. Wprawdzie Rafa Benitez obiecuje dwa solidne zimowe transfery, ale zapewnie władze Liverpoolu znowu zwiążą mu ręce, tym bardziej, że Hiszpan po prostu nie ma wyników.
W innych ligach również cisza. Valencia na pewno nie pozbędzie się Davida Villi, we Włoszech Roma tylko myśli o kupnie Bernetty, a Juventus, nawet nie wiedzieć czemu, wciąż marzy o pozyskaniu Franka Lamparda.
Artur Boruc odejść, pewnie w końcu odejdzie, ale na pewno nie tej zimy i raczej na pewno nie do Milanu, bowiem „Rosso-neri” wyżej stawiają akcje Sebastiana Freya z Fiorentiny czy Doniego z Romy. Póki co hitem w Szkocji jest pozyskanie przez Celtic solidnego obrońcy Andreasa Hinkela.
U nas głośno tylko w Wiśle
W naszej rodzimej ekstraklasie wszyscy są jeszcze w śnie zimowym, a najwięcej do powiedzenia ma oczywiście Wisła Kraków w duecie Maciej Skorża – Jacek Bednarz. Miał być Jacek Krzynówek, może będzie Łukasz Garguła, a najmniejsze szanse są na to, że Dariusz Dudka zasili Lazio Rzym. Pewnie tylko na spekulacjach się zakończy, bowiem Bogusław Cupiał już nie wydaje chętnie pieniędzy tak, jak kiedyś.
Dlatego też póki co najlepszym transferem okazała się kupno przez Lech Poznań Sławomira Peszki, ale nomen omen nie można tego traktować, jako zakup zimowy, bowiem były piłkarz Wisły Płock trafi na Bułgarską dopiero latem!
Zimowe okno transferowe 2008 przejdzie więc pewnie bez echa. Za to na „wielką bombę” będziemy mogli liczyć po Euro, ale to dopiero za pół roku…
Ja mam nadzieję, że Wisła Krzynówka nie kupi ;-)
Szkoda byłoby znowu stracić LM...
Dlaczego Wisła ma przez to stracić LM? Moim zdaniem,
zakup Krzynówka byłby bardzo dobrym posunięciem. Z
Kosowskim jak jest, każdy wie, może odejść. Wtedy
Krzynówek może grać na skrzydle, bo to jego nominalna
pozycja. Nie możemy zapominać, że przecież też może
grać jako ofensywny pomocnik, a tego Wisła potrzebuje
najbardziej.
Osobiście dla mnie kupno każdego zawodnika 30+ lat,
nawet takiego Krzynka, to kasa w błoto.