Sycylijski „pożeracz trenerów” i aferzysta, czyli Maurizio Zamparini we własnej osobie


15 kwietnia 2016 Sycylijski „pożeracz trenerów” i aferzysta, czyli Maurizio Zamparini we własnej osobie

Zbawiciel Palermo, bezkompromisowo walczący z patologiami włoskiego futbolu, czy zwykły szaleniec, który z sycylijskiego klubu uczynił dom wariatów i pośmiewisko na całą Europę? To pytanie w kontekście Maurizio Zampariniego zadają sobie wszyscy w Italii od wielu lat. I tak jak wciąż pozostaje ono bez odpowiedzi, tak ekscentryczny prezes nie przestaje szokować


Udostępnij na Udostępnij na

W niedzielny wieczór Palermo przegrywa 0:3 z Lazio, kolejny raz prezentując się fatalnie. Taki wynik był wyrokiem śmierci dla Waltera Novellino, który z zespołem pracował od połowy marca. W czterech spotkaniach zdobył zaledwie jeden punkt. Kilka godzin później wszystko jest już jasne. Nowym-starym szkoleniowcem sycylijskiej drużyny zostanie Davide Ballardini, który pracował w tym sezonie przez sześć kolejek na Stadio Renzo Barbera.

To już ósma zmiana na stanowisku trenera w klubie z południa Włoch! Szokuje to tym mocniej, że zespół zajmuje 18. miejsce w tabeli Serie A, desperacko będzie walczyć o utrzymanie w lidze i potrzebuje właściwie jednego – spokoju. Ale nie dane mu to będzie z twórcą sycylijskiej teorii chaosu – Maurizio Zamparinim.

Sycylijski Midas

Kiedy w 2002 roku odkupił za 20 mln euro Palermo, wszyscy związani z klubem mieli mieszane uczucia. Z jednej strony milioner (dorobił się fortuny, zakładając sieć sklepów o nazwie „Emmezeta” z elektroniką, meblami) był jedyną szansą na to, by wyciągnąć drużynę z wieloletniej zapaści, ale obawy budził jego temperament. Zamparini jawił się jako człowiek, który po dwóch latach może zabrać swoje zabawki, zamknąć za sobą drzwi, a klub pozostawić na pastwę losu.

Takie to były czasy! Cavani i Pastore razem grali w Palermo (fot.malalechefootbal.wordpress.com)
Takie to były czasy! Cavani i Pastore razem grali w Palermo (fot.Malalechefootbal.wordpress.com)

Tak też zresztą zrobił z Venezią, której właścicielem był od 1987 roku. Zirytowany zachowaniem władz miasta opuścił drużynę, skazując ją na bankructwo. Należy jednak pamiętać, że przez 15 lat rządów zespół występujący w Serie C wprowadził najpierw do najwyższej klasy rozgrywkowej, a potem do europejskich pucharów. Skuteczności w działaniach nie można mu było odmówić.

Podobnie było z zespołem „Rosanero”. Dzięki zainwestowaniu wielu milionów klub w dwa lata wszedł do Serie A. Na przestrzeni 2006 i 2007 roku dwukrotnie zajmował piąte miejsce w lidze, ocierając się o grę w Lidze Mistrzów. Zespół z Renzo Barbera szybko ugruntował sobie pozycję w czołówce ligowej stawki. W sezonie 2009/2010 w drużynie grali Javier Pastore, Edinson Cavani, Antonio Nocerino, Federico Balzaretti i Salvatore Sirigu. Tamta ekipa uczyniła z Sycylii niezdobytą twierdzę, nie przegrywając ani jednego spotkania u siebie! Skończyli na przeklętym piątym miejscu, tracąc dwa oczka do Sampdorii.

Wtedy żaden kibic nie mógł narzekać, że właścicielem jest ekscentryczny Maurizio Zamparini. Od początku lat siedemdziesiątych Palermo spędziło w Serie A 12 sezonów, z czego 11 za rządów milionera. O tym, że przez kilkadziesiąt lat gra w europejskich pucharach była dla Sycylijczyków jedynie marzeniem, chyba nie trzeba wspominać. Podobnie jak to, że w charakterystycznej, różowej koszulce będą występować piłkarze pokroju Pastore i Cavaniego. Problem tylko w tym, że w parze z sukcesami lub porażkami od lat idą również kolejne ekscesy właściciela.

„Pożeracz trenerów”

„Mangiallenatori” w wolnym tłumaczeniu oznacza „pożeracz trenerów”. Mimo że to określenie powstało kilkadziesiąt lat wcześniej, dziś zarezerwowane jest właściwie tylko dla Zampariniego. Odkąd jest w Palermo, zwolnił już 35 szkoleniowców, a łącznie z rządami w Venezii ich liczba wzrośnie do ponad 50.

Zamparini wraz z Giuseppe Iachinim (fot.inmedia.net)
Zamparini wraz z Giuseppe Iachinim (fot.Inmedia.net)

Gdybyśmy mieli wejść w umysł ekscentryka, to w zakładce „fetysze” jedynym zapewne byłoby wyrzucanie trenerów. Zamparini potrafił wyrzucić Davide Ballardiniego w dniu jego 52. urodzin, kilku zwolnił po wygranym meczu, a paru nie dał nawet zadebiutować. Ostatnio bardzo modne stało się przywracanie do pracy poprzedników np. Giuseppe Iachini zasiadał na ławce Palermo już dwukrotnie w tym sezonie z kilkumiesięczną przerwą. W przypadku Zampariniego normą jest także zwalnianie szkoleniowców po miesiącu pracy. Totalne szaleństwo!

Oczywiście rozstania z kolejnymi ofiarami rzadko kiedy odbywają się w pokojowej atmosferze. Gdy żegnał się z Delio Rossim, stwierdził, że doświadczony trener „nie ma jaj”. Tylko w tym sezonie określił Iachiniego mianem idioty, a o Ballardinim mówił w mediach, że „popełnił sportowe samobójstwo”. Oczywiście następnego dnia tamta dwójka żegnała się ze Stadio Renzo Barbera.

Swego czasu życiowym hobby „Zampy” było na przemian zwalnianie i zatrudnianie Francesco Guidolina. W latach 2003-2008 czterokrotnie dawał szansę „ulubionemu” szkoleniowcowi. Podobną relację miał z wyżej wspomnianym Delio Rossim, którego najpierw wyzywał w mediach, by potem powiedzieć o nim: – Delio jest jak moja żona – zawsze chcę go mieć przy sobie. Ostatnio ekscentryk wyjątkowo „ceni” Iachiniego, z którym rozstawał się i witał trzykrotnie w ostatnich trzech latach. Pytanie tylko, co widzą w nim trenerzy, którzy godzą się na takie traktowanie.

"Ulubieńcem" Zampariniego był Francesco Guidolin, którego zwalniał czterokrotnie
„Ulubieńcem” Zampariniego był Francesco Guidolin, którego zwalniał czterokrotnie

Mistrz kwiecistej mowy

Jak przystało na prawdziwego szaleńca ekscentryka, właściciel „Rosanero” regularnie wchodzi w konflikt z władzami ligi i innymi prezesami. Sycylijski klimat bardzo dobrze wpływa na krnąbrność języka Zampariniego, bo ten odkąd jest w Palermo, rokrocznie powinien dostawać nagrodę „Złotych Ust”.

„Zampa” nie oszczędza nikogo. Gdy rozprawi się z nieudolnymi szkoleniowcami, tematem przewodnim stają się jego zawodnicy. Kompromitująca porażka Palermo właściwie równa się tyradzie. – Utnę ich genitalia, wrzucę do sałatki i je zjem – stwierdził w 2003 roku po jednej z porażek drużyny, czym zszokował całą opinię publiczną we Włoszech.

Pal licho, gdy ruga swój zespół. Do tego jako właściciel ma święte prawo. Problemy zaczynają się w momencie, kiedy Zamparini zaczyna atakować kogokolwiek ze środowiska włoskiej piłki. Szerokim echem odbiły się jego słowa o Adrianie Mutu, który strzelił gola w spotkaniu z Palermo, gdy jeden z piłkarzy leżał na murawie.

– Mutu jest małym, przebiegłym cyganem. Oni mają w swoim DNA oszustwo, więc jego zachowanie mnie nie zdziwiło. Muszą to robić, by przetrwać – stwierdził. Skończyło się na przeproszeniu Rumuna.

Oczywiście wyjątkowo drażliwym tematem dla Zampariniego są błędy sędziów. Co najmniej raz w roku właściciel Palermo ląduje na dywaniku wydziału dyscypliny, kończąc z karą grzywny za zbyt ostre komentowanie pracy arbitrów. – Powinniśmy wsadzić wszystkich sędziów do więzienia – rzucił po tym, jak arbiter uznał gola ze spalonego. W sumie racja, po co bawić się w półśrodki.

Massimo Moratti był wrogiem numer jeden Zampariniego (fot.forum.ea.com)
Massimo Moratti był wrogiem numer jeden Zampariniego (fot.Forum.ea.com)

Wiele również mówi się o wrogich relacjach miedzy nim a Massimo Morattim. A wszystko zaczęło się od spotkania pomiędzy Interem a Palermo w finale Pucharu Włoch. Dla „Rosanero” była to szansa na pierwsze trofeum w historii. Zaprzepaszczona przez błędy sędziów w meczu. No i się zaczęło…

Zamparini nazwał Morattiego i piłkarzy rywali „złodziejami” i od tego czasu jest skonfliktowany z ich byłym właścicielem. W tamtym momencie prawdopodobnie bezpowrotnie zostały zablokowane transfery na linii Palermo – Inter. W końcu honorowy „Zampa” ze złodziejami interesów robić nie będzie. Do dziś przy każdej możliwej okazji ekscentryk stara się dopiec klubowi z północy Italii. – Inter to nowy Juventus – mówił w 2011 roku, nawiązując do tego, że sędziowie we Włoszech regularnie pomagali wtedy „Nerazzurrim”.

Z Palermo źle, ale bez Palermo jeszcze gorzej

– Mam 75 lat i nie chcę ciągle się rozczarowywać przez futbol. Mam inne rzeczy do roboty. Po tym sezonie chcę sprzedać klub. Byłbym szczęśliwy, gdyby nowi właściciele byli z Palermo – mówi Zamparini. W jego obliczu również widać zmęczenie długoletnim rządzeniem klubu. Nikt jednak nie obawia się, że porzuci zespół, bo wielokrotnie wyrażał się w podobny sposób. W 2012 roku chciał sprzedać „Rosanero” Katarczykom, ale do transakcji, z której śmiały się wszystkie włoskie dzienniki, nie doszło.

Kto wie, czy tym razem za szumnymi zapowiedziami nie pójdą czyny. W ostatnich sześciu latach Palermo przynosi Zampariniemu same problemy. Zespół nie osiągnął nic, a i z samym Włochem przestano się liczyć w krajowym futbolu. Kiedy sycylijska drużyna walczyła o czołowe pozycje w Serie A, jego głos miał znaczenie w ważnych dyskusjach, natomiast teraz zmarginalizowano go do roli naczelnego błazna włoskiej piłki.

O tym, czy pozostanie przy Palermo w następnych latach, ekscentryk zadecyduje po zakończeniu sezonu. Teraz będzie robił wszystko, co może, by utrzymać „Rosanero” w Serie A, czyli… będzie zwalniać następnych, niewinnych trenerów po porażkach jego ukochanej drużyny.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze