Sporting Gijon zatrzymał Atletico


Sporting Gijon zremisował 1:1 z Atletico Madryt w spotkaniu 24. kolejki Primera Division. Dla „Los Rojiblancos” był to siódmy z rzędu ligowy mecz bez porażki, jednak remis z przedostatnim w tabeli Sportingiem należy potraktować niczym porażkę. Na ławce gospodarzy po raz pierwszy zasiadł nowy szkoleniowiec klubu z Asturii, Javier Clemente.


Udostępnij na Udostępnij na

Kolejnym rywalem na drodze rozpędzonego Atletico był Sporting Gijon, którym dowodził z ławki nowy szkoleniowiec, Javier Clemente. Sytuacja gospodarzy przed tym spotkaniem nie była zbyt dobra – przedostatnie miejsce w tabeli, sześć punktów do bezpiecznej pozycji, najwięcej straconych goli w lidze. Patrząc na obecną formę gości od czasu, kiedy drużynę „Los Rojiblancos” przejął Diego Simeone, kibice na El Molinon mogli mieć sporo obaw. Atletico nie przegrało od siedmiu spotkań, ba, nie straciło w ligowych starciach nawet gola. Gdyby nie bezbramkowe remisy z Valencią i Racingiem Santander, już teraz byłoby w strefie dającej grę w Lidze Mistrzów. We wrześniu na Vicente Calderon Atletico bezproblemowo wygrało 4:0 i wiele wskazywało, że podobny wynik może się powtórzyć i dziś.

Spotkanie dużo lepiej rozpoczęli goście, którzy przez niemal cała pierwszą połowę pokazywali, że umiejętnościami wyraźnie przewyższają rywala. Wynik mógł otworzyć już w 5. minucie Falcao, ale w sytuacji sam na sam trafił prosto w bramkarza i piłka wyszła tylko na rzut rożny. Po nim podopieczni Simeone powinni byli już prowadzić, ale tym razem niepilnowany w polu karnym Godin uderzył piłkę głową – mógł wybrać dokładnie miejsce, w którym chce umieścić futbolówkę, i tak zrobił, niestety miejsce to było nad poprzeczką. Przewaga „Los Rojiblancos” w pierwszych minutach nie podlegała dyskusji i przyniosła wymierne efekty w 20. minucie, a przyjezdnych z Madrytu wyręczyli sami piłkarze Sportingu. Lewą stroną urwał się Adrian Colunga, który po minięciu obrońcy znalazł się sam na sam z Juanem Pablo. W decydującym momencie zdecydował się odegrać do Falcao, jednak tor lotu przeciął Canella i posłał piłkę do pustej bramki.

Gijon nie załamał się takim przebiegiem wydarzeń i już w 26. minucie mógł wyrównać, ale strzał głową Gregory’ego nieznacznie minął słupek bramki Atletico – obrońca gospodarzy miał na głowie piłkę na remis. W 37. minucie padł jednak gol wyrównujący. Z lewej strony dograł Colunga, futbolówkę w polu karnym delikatnie zgrał Botia, a ta trafiła do Egurena, który mając przed sobą tylko bramkarza, nie mógł się pomylić. Był to jednocześnie pierwszy stracony gol w lidze przez podopiecznych Diego Simeone, odkąd przejął on zespół z Madrytu. Tuż przed końcem pierwszej połowy świetną okazję znowu zmarnowali goście. Koke dograł z prawej strony w pole karne, piłkę musnął Juanfran, a ta spadła prosto pod nogi zamykającego akcję Diego, który jednak trafił prosto w golkipera. Chwilę później sędzia zakończył pierwszą część spotkania, jednak należy jeszcze wspomnieć o jednej nieprzyjemnej sprawie – przez całą pierwszą połowę za każdym razem, kiedy Diego podchodził do wykonania rzutu rożnego, był niemiłosiernie obrzucany wszelkiego rodzaju przedmiotami z trybun. Najczęściej były to plastikowe kubki i papierowe kulki, a kilka z nich trafiło go nawet w głowę. Brazylijczyk nic sobie z zachowania kibiców nie robił, jednak sprawa zapewne będzie miała swoją kontynuację i zakończy się karami pieniężnymi dla Sportingu.

Przez wiele minut drugiej połowy emocji było jak na lekarstwo, a żadna ze stron nie potrafiła znaleźć sposobu na przechytrzenie poprawnie sprawującej się defensywy przeciwnika. Swoją szansę miał w 58. minucie Falcao, ale po okiwaniu Gregory’ego jego strzał obronił Juan Pablo. Kolejne minuty przyniosły w obydwu drużynach zmiany, z których jednak wiele nie wynikało. Kolejną szansę miał Falcao w 76. minucie, ale jego strzał głową z kilku metrów z problemami złapał Juan Pablo – gdyby Kolumbijczyk miał lepsza pozycję do strzału, bez wątpienia trafiłby do siatki. W końcowych minutach spotkania obaj bramkarze popisali się kapitalnymi interwencjami, które uratowały ich zespoły przed niemal pewną utratą goli. Najpierw w 82. minucie po uderzeniu Falcao z kilku metrów  ofiarnym rzuceniem się swój zespół uratował Juan Pablo, a dwie minuty później w sytuacji sam na sam z Colungą interwencją nogą zabłysnął Courtois, broniąc strzał który wielu wiedziało już w siatce.

Doliczony czas gry nie przyniósł już żadnych zmian wyniku i ostatecznie Sporting Gijon zremisował 1:1 z Atletico Madryt. Remis jest dużo lepszym wynikiem dla gospodarzy, dla których każdy punkt jest teraz na wagę złota. Z kolei dla podopiecznych Diego Simeone taki wynik z przedostatnią drużyną w tabeli musi zostać potraktowany jako porażka, zwłaszcza że dzięki wygranej na Atletico mogłoby awansować nawet na czwarte miejsce w tabeli. Pocieszeniem dla kibiców gości może być siódmy nieprzegrany mecz w lidze z rzędu i kolejny punkt.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze