Ku lewej stronie gazety na koniec sezonu


14 grudnia 2014 Ku lewej stronie gazety na koniec sezonu

Genoa zajmuje obecnie piąte miejsce we włoskiej Serie A i ma na swoim rozkładzie  bieżącej kampanii między innymi AC Milan prowadzony przez Pippo Inzaghiego. Skąd taka dyspozycja „Grifoni” i kto jest jej autorem?


Udostępnij na Udostępnij na

We włoskich gazetach sportowych np. „La Gazetta Dello Sport” tabela Serie A jest zawsze podzielona na dwie strony. Top 10, czyli ta, w której chce się znajdować każdy: piłkarz, trener i właściciel znajduje się zawsze na lewej stronie gazety, zaś ta niższa część tabeli na następnej stronie, czyli prawej. To prowadzi do naturalnego wysypu wypowiedzi menedżerów czy zawodników mówiących o: zamiarze, chęci czy ambicji zajęcia miejsca na lewej stronie.

Tak mówił przed startem bieżącej kampanii między innymi trener Sampdorii Genoa, Sinsa Mihajlovic. Jego słowa wkrótce stały się ciałem i rewelacyjna Sampa zagościła na wysokim czwartym miejscu. Pół stolicy Ligurii normalnie byłaby piekielnie zazdrosna, przecież to miasto ma dwa kluby piłkarskie, ale nie są one wiecznie na szczycie, zazwyczaj jeden wysoko, a drugi gdzieś na dole ze swoimi problemami, patrzący tylko, kiedy lokalny rywal się potknie, aby móc dumnie wytknąć sąsiadowi, że jego ulubieńcy ponieśli porażkę.

Tym razem jednak jest inaczej. Bo tak jak Sampdoria jest czwarta, tak Genoa zajmuje piątą pozycję i siedzi lokalnemu rywalowi na ogonie, wprawiając jednocześnie całe Calcio w nie lada zaskoczenie – bo kiedy to ostatnio kluby reprezentujące to pół milionowe miasto z północno zachodnich Włoch miało równocześnie oba swoje zespoły uplasowane tak wysoko w tabeli? Dość dawno temu, a to głównie dlatego, że obu zespołom było w ostatnich latach bliżej do spadku do Serie B niż do awansu do europejskich pucharów.

Wyjątkiem jest Genoa z sezonu 2008/2009, kiedy to swoją pierwszą kadencję w tym klubie sprawował Gian Piero Gasperini. Wtedy klub miał w składzie graczy o europejskiej renomie i umiejętnościach – Diego Milito, Thiago Mottę czy Rodgrigo Palacio. Co ich łączy poza tym, że grali razem w klubie na co dzień występującym na stadionie Luigi Ferraris? Ano to, że każdy z nich później odszedł do Interu Mediolan. Motta i Milito uczynili to latem 2009 roku, trafiając do Interu prowadzonego wtedy przez Jose Mourinho, który z pewnością jest najmocniejszą włoską drużyną ostatnich lat, zdobywając w kampanii 2009/2010 Ligę Mistrzów i Serie A. Milito zaś sam rozstrzygnął losy finału z Bayernem, strzelając dwa gole. Palacio przyszedł już później, gdy Mou był już w Madrycie, a Inter znalazł się w rozkładzie, który na dobrą sprawę trwa do dziś.

Do Interu trafił również architekt sukcesu „Grifoni” z sezonu 2008/2009, Gian Piero Gasperini. Włoch skorzystał na tym, że inni kandydaci odrzucili ofertę Massimo Morattiego (jak m.in. Andre Villas Boas) i latem 2011 roku został pierwszym trenerem Interu, zastępując na tym stanowisku Brazylijczyka Leonardo. Ale od początku nie było na tyle kolorowo, na ile Włoch by chciał. Moratti raczej traktował go jako piąte koło u wozu, jako trenera na przeczekanie, którego będzie mógł zwolnić w momencie, w którym ktoś ze światowego topu będzie dostępny i chętny do pracy dla „Nerrazurrich”. Dowodem tego było zwolnienie Gasperiniego po ledwie pięciu kolejkach, w których Inter ani razu nie wygrał.

Gasperini do Genui wrócił we wrześniu poprzedniego roku i statystki pokazują, że jest stworzony do pracy w tym klubie. Oprócz Interu zaliczył krótki epizod  na gorącym stołku w Palermo, a wcześniej prowadził prowincjonalne Crotone. W Genui jego procent wygranych spotkań w 233 meczach, w jakich prowadził zespół, wynosi 43%, zaś pracując poza tym klubem wygrywał tylko 36% meczów. Już w zeszłym roku widać było poprawę w grze Genueńczyków, ale nie miało to większego przełożenia na wyniki, z czym mamy do czynienia obecnie. Gasperini potrafi znakomicie ustawić zespół, tak aby wykorzystać wszystkie zalety swoich zawodników, minimalizując jednocześnie wady i sprawiając nie lada problem przeciwnikom. Gdy „The Special One” pracował w Interze Mediolan, to powiedział, że Gasperini to najlepszy taktyk, z jakim przyszło mu się zmierzyć we Włoszech i że mecze z Genuą zawsze były dla jego zespołu trudne.

Jeśli tak było za czasów, gdy Inter hurtowo zdobywał Scudetto, to co ma teraz mówić obecny szkoleniowiec drużyny z Mediolanu Roberto Mancini? Jednak najstarszy klub piłkarski w całej Italii ma też dużo argumentów piłkarskich w postaci umiejętności indywidualnych poszczególnych zawodników. Bramki strzeże 22-letni Matia Perrin, już reprezentant Włoch, o którego ubiega się Liverpool, który stracił cierpliwość do Belga Simona Mignoleta. W defensywie występują charakterny kapitan drużyny Luca Antonelli czy doświadczony w występach w Serie A Argentyńczyk Nicolas Burdisso.

Im wyżej pola karnego rywali, tym ciekawiej. Do rozgrywania piłki Gasperini wymyślił zwinnego Słowaka Juraja Kuckę, który niemiłosiernie ogrywał polskich piłkarzy przy okazji meczu towarzyskiego tych dwóch reprezentacji rok temu we Wrocławiu. Poza tym są: znany z występów w Sevilli Diego Perotti, pracowici Leandro Greco i Andrea Bertolacci czy waleczny w odbiorze piłki Grek Fetfatzidis. Za strzelanie goli odpowiadają przeżywający pod okiem Gasperiniego drugą młodość Alessandro Matri i reprezentant Chile na mundialu w Brazylii Mauricio Pinilla. Przed sezonem trener Genoi mówił, że „naszym pierwszym celem jest zapewnienie sobie bezpieczeństwa w tabeli, czyli bezpiecznej przewagi nad strefą spadkową”. To już ma. I o ile forma zespołu drastycznie się nie pogorszy, to na koniec sezonu, aby znaleźć swoją drużynę w tabeli w „La Gazeccie Dello Sport”, kibice tego klubu będą musieli zerkać na lewą stronę

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze