Nathaniel Organ i Mateusz Sobiecki

Hondą do Ligi Mistrzów


19 października 2014 Hondą do Ligi Mistrzów

Ze wszystkich niedzielnych spotkań najciekawiej zapowiadały się te rozgrywane we Florencji i Mediolanie. W pierwszym mieście doszło do małej niespodzianki, a na San Siro mecz rozkręcił się dopiero w końcówce.


Udostępnij na Udostępnij na

„Hondą do Ligi Mistrzów” – mogliby powiedzieć kibice AC Milan. Dzisiaj to właśnie Keisuke zapewnił im trzy oczka w meczu z Hellas Verona. Gospodarze byli zdominowani przez „Rossonerich”. Do tego doświadczony defensor, Marquez, negatywnie odstawał poziomem, a swój występ zakończył czerwonym kartonikiem. Jego kolega z defensywy również nie zaliczy tego spotkania do najlepszych. Rafael Marques, bo o nim mowa, idealnie napoczął swoją ekipę i wykończył dośrodkowanie zawodnika AC Milan – jego wolej kompletnie zaskoczył kolegę z drużyny. Na 2:0 dla przyjezdnych podwyższył już Japończyk Honda. „Samuraj z Kraju Kwitnącej Wiśni” dostał podanie sam na sam z Rafaelem i z zimną krwią wykorzystał stuprocentową okazję. Nie zawahał się również przy drugiej okazji w kolejnej odsłonie. Ponownie w pojedynku jeden na jeden górą był Azjata. Honor Hellasu uratował Nicolas Lopez, jednak trafienie w 87. minucie niczego nie zmieniło.

Trafienie w końcówce miało miejsce również na Stadio Artemio Franchi. Tyle że nie było ono honorowe, lecz podwyższające prowadzenie dla Lazio. Wówczas świetny kontratak Candrevy wykończył dobiciem piłki do siatki Senad Lulić. Wcześniej dla rzymian strzelił Filip Djordjević kupiony latem z Nantes i spisujący się na włoskiej ziemi do tej chwili co najmniej dobrze, dzięki czemu kibice Lazio nie muszą się aż tak zamartwiać o przyszłość po Miro Klose. Znów niekorzystnie zaś zaprezentowała się Fiorentina. Zespół prowadzony przez Vincenzo Montellę gra na razie poniżej oczekiwań i po siedmiu kolejkach ma zaledwie dwa zwycięstwa, co zaczyna poważnie martwić braci Della Valle, którzy kierują klubem.

Dzień z Serie A zamknęło spotkanie w Mediolanie pomiędzy Interem a Napoli. Jeśli ktoś jest fanem frapujących meczów, z nagłymi zwrotami akcji, wysokim tempem i dużą liczbą efektownych zagrań, to z pewnością nie zadowolił go niedzielny hit rodem z Włoch. W pierwszej części spotkania mecz był powolny, taktyczny i niewiele się działo. Początek drugiej części był nieco lepszy, ale dalej nie piorunujący. Prawdziwa piłka zaczęła się od 78. minuty, kiedy to dla Napoli trafił Callejon. Ale spotkało się to z błyskawiczną odpowiedzią Interu, a konkretnie Guarina, dla którego był to pierwszy kontakt z piłką. Pięć minut później znów trafił Guarin, wprawiając kibiców Napoli w ekstazę, a Beniteza w przekonanie, że oto uda się wrócić do Neapolu z pełną pulą. Plany neapolitańczyków zepsuł jednak Hernanes, trafiając na sekundy przed końcem spotkania. Ktoś, kto wcześniej tego dnia oglądał starcie w lidze angielskiej między QPR a Liverpoolem, mógł mieć deja vu.

Jak wiodło się Polakom w Serie A? Nie najlepiej. Glik odpoczywał po reprezentacyjnych wojażach. Wszołek 90 minut przesiedział na ławce rezerwowych. Chcielibyśmy napisać coś więcej. Niestety – to dokładnie wszystko. Większej ilości naszych reprezentantów na boiskach włoskiej ekstraklasy po prostu nie oglądaliśmy

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze