Hellada najeżdża koloseum


8 grudnia 2014 Hellada najeżdża koloseum

Rudi Garcia zdecydował się na transfer dwóch Greków przed sezonem 2014/2015,  zwiększając tym samym grupę reprezentantów Grecji w swoim zespole z jednego do trzech. Czy jako zagraniczne trio są dla Romy wartością dodaną niczym polskie trio jeszcze niedawno w Borussii Dortmund, czy raczej należy ich zakup rozpatrywać w kategorii faux pas?


Udostępnij na Udostępnij na

O ile Holebas i Manolas na Stadio Olimpico przybyli dopiero tego lata, o tyle Vasilis Torosidis do Wiecznego Miasta zawitał już rok temu i był jednym z pierwszych ruchów na rynku transferowym poczynionym przez nowego wówczas trenera Romy – Rudiego Garcię. Różnica między polskim triem w BVB a Grekami z Rzymu jest taka, że ta druga grupa to tylko i wyłącznie piłkarze bloku defensywnego. Co prawda Holebasowi zdarza się grać w pomocy jako lewy pomocnik, ale raczej w roli zapchajdziury. Czy każdy z wyżej wymienionych ma szanse na większą karierę w drużynie wicemistrza Włoch, czy skończy się bolesnym powrotem do Aten którymś z porannych lotów oferowanych codziennie przez Alitalię?

Niemiecka precyzja, grecki temperament

Holebas to najciekawsza, a zarazem najbardziej chaotyczna postać z całej trójki. Syn Greka i Urugwajki urodzony w Niemczech, jak każdy piłkarz, od małego przejawiał naturalną słabość do gry, w której – jak mawiał śp. Kazimierz Górski – piłka jest jedna, a bramki dwie. Talent Holebasa rozwijał się harmonijnie aż do 16. roku życia, kiedy postanowił rzucić granie w piłkę, aby pomóc rodzinie w zarabianiu pieniędzy na utrzymanie, i podejmował się różnych prac, byleby poprawić finanse rodziny. Ale, jak można się domyślić, długo tak nie wytrzymał. Po roku postanowił wrócić do futbolu, wznawiając treningi, a później dołączając do młodzieżowej sekcji monachijskiego TSV. Tam trafił na Ewalda Lienen, dość ekscentrycznego trenera, który będąc zawodnikiem, wielokrotnie w ramach protestów zakładał t-shirty z hasłami pokoju czy przeciwko elektrowniom atomowym, jasno manifestując tym samym swoje poglądy polityczne.

Ale to właśnie Lienen  rekomendował Holebasowi, aby nie zmieniał swojej pozycji na boisku na lewoskrzydłowego czy defensywnego pomocnika, co po niektórzy mu proponowali, aby pozostał w swojej roli lewego bocznego obrońcy, by móc ją rozwijać do jak najlepszego poziomu. Trener TSV po pewnym czasie dostał ofertę pracy w Olympiakosie Pireus i od razu ściągnął od utytułowanego klubu z Grecji swojego pupilka z TSV. Holebas szybko zaaklimatyzował się w nowym środowisku i mimo że Lienen wkrótce potem został zwolniony z posady trenera, to Holebas pozostał w pierwszym składzie ówczesnego mistrza Grecji. Jego nieprzeciętne występy po pewnym czasie dostrzegł również selekcjoner Greków Fernando Santos i wpłynął na przyspieszenie procesu przyznania Holebasowi greckiego paszportu, który umożliwio mu grę dla reprezentacji tego kraju.

W Rzymie lewy defensor Hellady ma nie lada wyzwanie, a w zasadzie konkurenta. Jest nim wielokrotny reprezentant Anglii, człowiek z występami w Premier League idącymi w setki i niegdyś najlepszy lewy defensor globu, Ashley Cole. I o dziwo Grek z Anglikiem wygrywa. Na razie jedyne, czym Cole „zasłynął” w Wiecznym Mieście, to występ przeciwko Bayernowi Monachium na Stadio Olimpico (0:7), kiedy był miotany przez Arjena Robbena na wszystkie możliwe strony. Holebas po tamtym spotkaniu na stałe wskoczył do wyjściowego garnituru drużyny prowadzonej przez Garcię. A na dobre zasłynął golem zdobytym w starciu z mediolańskim Interem.

https://vine.co/v/OnxjjKiMFOW

Pan Zapchajdziura

Torosidis z kolei permanentnie nie może wywalczyć sobie miejsca w składzie. Kupiony już przed rokiem teoretycznie miał czas na wywalczenie sobie miejsca w pierwszym składzie, ale z racji swojej uniwersalności nie udało mu się. Czwórką defensywną z zeszłej kampanii przeważnie byli Maicon – Benatia – Castan – Dodo. Inni wskakiwali tylko i wyłącznie w momencie kontuzji bądź nadmiaru kartek któregoś z wyżej wymienionych. W obecnych rozgrywkach defensywę tworzą Maicon – Castan – Manolas – Holebas (mimo że skład nadal się krystalizuje), więc Torosidis nadal szuka swojego miejsca.

Mimo to wychowanek Olympiakosu otrzymuje regularne powołania do swojej  rodzimej reprezentacji, nieraz będąc jej kapitanem. Jego najlepszy występ w tym roku przypadł na mecz z Torino (3:0), w którym oprócz perfekcyjnego wykonywania obowiązków obronnych dołożył bramkę. Kiedy 29-latek ma już okazję wystąpić, to zazwyczaj jest umieszczany na pozycji bocznego obrońcy – czasem na lewej stronie, czasem na prawej, w zależności od potrzeby sytuacji. Jego niewątpliwym minusem jest fakt, iż mimo gry na boku obrony nie potrafi wnosić większego pożytku do akcji ofensywnych. Nie prezentuje dynamicznych wejść w pole karne rywali ani nie dysponuje dobrym dośrodkowaniem, co często ma wpływ na ostateczną decyzję Garcii o umieszczaniu go na ławce – Roma prezentuje futbol na wskroś ofensywny, potrzebuje zatem dobrze grających w ofensywnie cofniętych skrzydłowych, jak np. Maicon.

Złote dziecko greckiej piłki

Manolas był dla rzymian najtrudniejszym łupem do złowienia spośród całej trójki. O jego angaż rywalizowały bowiem takie firmy jak Juventus  Turyn i Arsenal Londyn. Wenger ponoć wypatrzył go w barwach Olympiakosu Pireus, gdy ten grał w 1/8 finału Champions League przeciwko Manchesterowi United. Zespół prowadzony przez Hiszpana Micheala tamten dwumecz przegrał, ale dobra dyspozycja 23-latka w pierwszym spotkaniu w Grecji (2:0) owocowała bardziej intensywną obserwacją skautów uznanych europejskich marek. Manolas w końcu trafił do Romy, bo Wenger był ponoć za mało stanowczy i uparty w stosunku do zarządu własnego klubu, aby go sprowadzić. Przez to klub z Londynu został z niewypełnioną luką powstałą po sprzedaży Thomasa Vermaleana.

Manolas mimo 23 lat już uczestniczył w finałach mistrzostw świata, wraz z resztą swoich rodaków zaszedł do 1/8 finału, w którym Grecy ponieśli klęskę w rzutach karnych z Kostaryką. Wielu kibiców z jego kraju w nim upatruje nadziei swojego rodzimego futbolu na następne lata, tak samo jak przed 2004 rokiem(czyli triumfem Greków na Euro w Portugalii) te nadzieje upatrywano w Traianosie Dellasie.  Niedoszły zakup Arsenalu walczy teraz o pewny plac gry na Stadio Olimpico z wypożyczonym z Newcastle francuzem Yangą-Mbiwą. Wygrywając tę rywalizację i stając się regularnie wychodzącym w pierwszym składzie stoperem AS Roma, może sprawić, że wkrótce trafi na Wyspy, tylko do nieco większego klubu niż Arsenal.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze