Piątek w Bundeslidze rozpoczął się spotkaniem w czubie tabeli. Schalke podejmowało Borussię Moenchengladbach. Zwycięzca mógł zbliżyć się do miejsc, które gwarantowały grę w Lidze Mistrzów. Po nietypowym meczu Schalke pokonało niedawnego uczestnika Ligi Mistrzów 2:1.
W dzisiejszym spotkaniu oglądaliśmy kilku zawodników, którzy zostali nominowani przez selekcjonera reprezentacji do lat 21, Horsta Hrubescha, która walczy o udział w turnieju w naszym kraju za rok. W zespole Schalke byli to Max Meyer, Leroy Sane i Leon Goretzka, z kolei w ekipie „Die Fohlen” Mahmoud Dahoud, który zagrał niemal po mistrzowsku tydzień temu z Eintrachtem.
W pierwszych 45 minutach świetnie zagrał Raffael. Były zawodnik Herthy był najgroźniejszym piłkarzem gości z Moenchengladbach, napędzał akcje ofensywne swojego zespołu i wielokrotnie jego odważne wejścia w szesnastkę bądź pod linię pola karnego przyprawiały kibiców Schalke o palpitacje serca. W drugiej połowie Brazylijczyk zagrał słabsze zawody, rzadziej był przy piłce i już nie był tak aktywny jak w pierwszej połowie.
W tym meczu widzieliśmy także Havarda Nordveita, który najprawdopodobniej po sezonie odejdzie do West Hamu. Zagrał jako jeden z trójki środkowych defensorów i w pierwszej połowie nie miał zbyt wiele pracy, dlatego że Schalke z rzadka atakowało. W drugiej połowie popełnił jednak poważny błąd, po którym piłkę przejął Sane, a potem mieliśmy kuriozalny bilard w polu karnym, który ostatecznie skończył się samobójczą bramką dla Schalke autorstwa Austriaka Hintereggera.
alter! #S04BMG pic.twitter.com/V0JLSD7CnO
— Mario_?⚽️? (@FCB_Mari0) March 18, 2016
Schalke miało problemy z rozbrajaniem akcji ofensywnych Borussii. Zawodnicy Andre Schuberta mieli bardzo dużo wolnej przestrzeni w środku pola, kilka razy zagrali bardzo nerwowo w obronie i dzięki dobrej postawie Fahrmanna nie stracili gola. W drugiej połowie Schalke potrafiło jednak zdobyć dwie bramki, wyprowadzając tak naprawdę tylko dwie akcje. Pierwsza bramka to wspomniany wcześniej samobójczy gol, druga to uderzenie Goretzki, przy którym „Die Fohlen” mieli po raz kolejny ogromnego pecha, ponieważ piłka odbiła się rykoszetem od Granita Xhaki. Przy obu tych golach maczał palce Leroy Sane, który zszedł w końcówce, a który dwukrotnie pokazał piłkarską magię – dzięki niemu te dwa gole padły.
Borussia natomiast w drugiej połowie, podobnie jak w pierwszej, rozgrywała długo akcje, wymieniała niezliczoną liczbę podań i wydawało się, że kwestią czasu jest to, kiedy podopieczni Andre Schuberta złapią za gardło gospodarzy. Rzeczywiście złapali, bo bramkę zdobył w 79. minucie po szybkiej kombinacji Andreas Christensen, ale punktu nie zdołali zdobyć nie tylko przez to, że Schalke zdobyło cztery minuty później zwycięskiego gola, ale też przez to, że kapitalnie bronił Ralf Fahrmann, bramkarz ekipy z Zagłębia Ruhry, który wyrósł na bohatera tej kolejki.
Piłkarze z Moenchengladbach udowodnili więc, że gra na wyjazdach jest ich piętą achillesową, dlatego że w delegacji nie potrafią wygrać od październikowego meczu z Herthą. Schalke dopisało do swojego dorobku trzy punkty i przeskoczyło dzisiejszego rywala w tabeli, obecnie plasuje się na miejscu czwartym z dorobkiem 44 oczek (punkty straty do trzeciej Herthy, która ma jeszcze spotkanie przed sobą).
Jeśli prawdą jest, że na koniec sezonu bilans farta i pecha wychodzi na zero, to S04 po tym meczu już do końca sezonu powinno mieć pecha.
— Tomasz Urban (@tom_ur) March 18, 2016