Ręczna, nożna, dwa bratanki


28 stycznia 2016 Ręczna, nożna, dwa bratanki

Niestety, przygoda naszych szczypiornistów na europejskim czempionacie dobiegła końca. Klęska z Chorwacją zamknęła drzwi do upragnionego półfinału i strefy medalowej. Jednak przez blisko dwa tygodnie to piłka ręczna stała się polskim sportem narodowym


Udostępnij na Udostępnij na

Nie będzie medalu, nasi piłkarze ręczni nie podołali zadaniu, co nie zmienia faktu, że po raz kolejny stali się ulubieńcami mimo wszystko nieco „januszowatej” części kibiców. Pokazali, jak zdobyć serca publiczności, a trzeba przyznać, że obserwowanie taktycznych zagrywek na parkiecie jest ciekawą odskocznią od wałkowanego do bólu 4-2-3-1 przechodzącego w 4-3-3. Czego więc futbol może nauczyć się od szczypiorniaka?

Ambicja

(Uwaga: truizm i patetyczność) Piłka ręczna to sport dla prawdziwych facetów. Najbardziej kontaktowa gra zespołowa, w której zawodnicy nie korzystają z ochraniaczy. To niesamowite, jakie serducho do gry mają szczypiorniści. Nie ma odpuszczania, spacerowania, gry na pół gwizdka. Jest walka i zaangażowanie przez 60 minut, a jeśli trzeba, to nawet dłużej.

I żeby było jasne, futbol również nie stroni od tego typu zachowań. Bez problemu mógłbym tutaj przytoczyć setki przykładów i wstawić dziesiątki filmików, które uzmysłowią, że ambicja jest nieodłączną częścią piłki nożnej – jak i każdego sportu. Jednak często zdarza się, że nie zauważamy setki dobrych rzeczy, aby później spojrzeć na tę jedną, która mówiąc delikatnie, odbiega od ideału, i wydajemy łatwy, nie do końca sprawiedliwy osąd. Kontrast między powyższą próbką handballowej walki a poniższym „wykonem” Romelu Lukaku jest przerażający.

https://vine.co/v/iiAhwbKlTUg

Fair play

Boiskowe chamstwo to nieodłączna część futbolu. Po trupach do celu, liczy się wynik, wyścig szczurów na zielonej murawie. Jestem w stanie to zrozumieć, każdy gra po to, aby wygrać – to całkowicie logiczne. Oczywiście, gestów fair play w futbolu jest co niemiara, ale tyleż samo mamy brudnych zagrywek, plucia czy popularnych ostatnimi czasy „palców grzebalców”.

W szczypiorniaku jest nieco inaczej. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, że uprawiając tak kontaktowy, tak chwilami agresywny i brutalny sport, ci faceci nie skaczą sobie do gardeł, nie wszczynają na parkiecie bójek i awantur. Nie, oni podnoszą się z parkietu, biorą piłkę do rąk i wciąż z uporem szukają sposobu na rozmontowanie defensywy rywali. Nieodzownym elementem piłki ręcznej jest, w moim mniemaniu, przybicie piątki na samym początku gry. To mały gest, ale pokazuje, że mimo gotowości do twardej i nieustępliwej walki szczypiorniści bezgranicznie szanują swojego rywala.

Cierpliwości

Żeby było jasne, odnoszę się raczej do polskiego futbolu w wydaniu ekstraklasowym.
Wyobraźmy sobie taką sytuację. Podbeskidzie podejmuje Górnika Łęczna. Przez 93% czasu gry piłka znajduje się w powietrzu, 4% to rzuty z autu lub inne stałe fragmenty gry, natomiast pozostałe 3% to próba rozgrywania piłki. Nie ma systematyczności, dokładnej gry od nogi do nogi, z lewej strony na prawą i z powrotem. Nie ma prób rozmontowania obrony rywali finezyjnym zagraniem, indywidualną szarżą czy wyrafinowaną nowinką taktyczną. Jest za to popularna taktyka „na chaos” i bezsensowne wkopywanie piłki w pole karne przeciwników.

Zupełnie inaczej jest w szczypiorniaku. Niemalże każda akcja jest misternie przygotowywana, zaplanowana od samego początku, od pierwszego prostego podania, aż po wieńczący cały wysiłek rzut, po którym piłka radośnie trzepocze w siatce. Rzadko widzimy grę „na pałę” z głową wpatrzoną jedynie w piłkę lub we własne nogi. Liczba tzw. jeźdźców bez głowy jest zdecydowanie mniejsza niż w przypadku futbolu.

A czego polscy piłkarze mogą nauczyć się od polskich szczypiornistów?

Wychodzenia z fazy grupowej na wielkich turniejach.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze