Rafał Gikiewicz – od niechcianego w Śląsku po reprezentanta Polski


Rafał Gikiewicz przebył bardzo krętą drogę do kadry, ale w końcu udało mu się osiągnąć swój cel

4 czerwca 2019 Rafał Gikiewicz – od niechcianego w Śląsku po reprezentanta Polski

Bramkarz Unionu Berlin skorzystał z kontuzji Wojciecha Szczęsnego i został powołany przez Jerzego Brzęczka do reprezentacji Polski. "Biało-czerwoni" na początku czerwca zagrają w eliminacjach mistrzostw Europy przeciwko Macedonii Północnej i Izraelowi. Mało prawdopodobne, że Rafał dostanie szansę, jednak powołaniem spełnił swój cel, na który mocno pracował całą karierę.


Udostępnij na Udostępnij na

Dzień przed ogłoszeniem dowołania Gikiewicza polski bramkarz awansował z Unionem do Bundesligi. Jego ekipa dwa razy zremisowała z VfB Stuttgart i awansowała dzięki większej liczbie bramek na wyjeździe. Polak spełnił zatem dwa swoje marzenia w ciągu raptem kilkunastu godzin. Najpierw awansował ze swoją drużyną do Bundesligi, a następnie dostał powołanie do reprezentacji. Jednak jak wyglądała jego droga do kadry?

Granie w niższych ligach

Rafał Gikiewicz swoją przygodę z dorosłym futbolem rozpoczynał w IV-ligowym DKS Dobre Miasto. Jak widać, jego droga na najwyższy poziom była bardzo długa. W sezonie 2006/2007 zamienił Dobre Miasto na inny IV-ligowy klub, Sokół Ostródę. Wraz z drużyną z Mazur zajął siódme miejsce w rozgrywkach IV ligi, czym zapracował sobie na transfer do Drwęcy Nowe Miasto Lubawskie.

Był to początek jego trampoliny do ekstraklasy. Pomimo spadku z hukiem z III ligi został zauważony przez skautów Wigier Suwałki. Ekipa z Podlasia zdecydowała się podpisać kontrakt z wówczas 21-letnim bramkarzem. Dobry sezon na poziomie II ligi pozwolił Gikiewiczowi na transfer do ekstraklasy. Usługami golkipera zainteresowała się Jagiellonia Białystok, która sięgnęła po młodego Polaka.

Niechciany w Śląsku

„Giki” sezon 2013/2014 w Śląsku Wrocław miał bardzo słaby. Po rozegraniu 11 meczów w ekstraklasie został przeniesiony do drużyny rezerw, z którą mógł wyłącznie trenować. Była to decyzja trenera Stanislava Levy’ego.

Po zwolnieniu Czecha sytuacja Rafała się jednak nie zmieniła. Szkoleniowiec Pawłowski nie stawiał na Polaka, a ten w kwietniu rozwiązał kontrakt za porozumieniem stron. Gikiewicz odchodził z klubu z łatką problematycznego bramkarza z wysokimi wymaganiami. Oczywiście była to niesłuszna opinia, jednak Polak rozwiązując umowę, miał taką renomę. Wrocławianie próbowali sprzedać golkipera za około 200 tysięcy euro, jednak nie było na niego chętnych.

Transfer do Eintrachtu Brunszwik

Kilka dni po rozwiązaniu kontraktu Polskę obiegła informacja, że Rafał Gikiewicz trafił do klubu z Bundesligi. Eintracht zdecydował się na podpisanie Polaka wskutek wygasającego kontraktu Daniela Davariego.

Sam transfer był o tyle zaskakujący, że jeszcze nie tak dawno temu Gikiewicz był wręcz wypychany ze Śląska. Od niechcianego we Wrocławiu po bramkarza ekipy z Bundesligi. Niezły przeskok. Co ciekawe, wtedy w Bundeslidze dość niechętnie stawiano na zagranicznych golkiperów, więc tym bardziej dziwiło przejście Gikiewicza do Eintrachtu. Jak się ostatecznie okazało, ekipa z Brunszwiku spadła z ligi i Rafał sezon 2014/2015 spędził w 2. Bundeslidze.

W swoim pierwszym sezonie w Niemczech zajął szóste miejsce z Eintrachtem, w którym bronił od deski do deski. Zagrał w 33 meczach w 2. Bundeslidze, wpuszczając 39 bramek i dziewięć razy zachowując czyste konto.

Sezon 2015/2016 był kolejną udaną kampanią w wykonaniu Polaka. „Giki” znów rozegrał 33 spotkania, w których puścił 36 goli i 12 razy zachował czyste konto. Natomiast Eintracht uplasował się na ósmym miejscu z blisko 20-punktową stratą do trzeciego FC Nuernberg.

Nietrafiona przeprowadzka

Polak po dwóch bardzo udanych sezonach na zapleczu zdecydował się na transfer do beniaminka Bundesligi, SC Freiburg. Przychodził do klubu jako jeden z najlepszych bramkarzy 2. Bundesligi i rywal dla Alexandra Schwolowa.

Niestety nasz golkiper przegrał rywalizację między słupkami z Niemcem, a transfer okazał się niewypałem. Christian Streich praktycznie nie rotował bramkarzami i Gikiewicz w dwa sezony zagrał raptem dwa mecze w Bundeslidze. W spotkaniu z RB Lipsk zastąpił w trakcie meczu kontuzjowanego kolegę, a w pojedynku z BVB zagrał dlatego, że Schwolow nie zdołał wyleczyć urazu. „Giki” musiał się ratować powrotem na zaplecze.

Mur Berliński

Wraz z początkiem sezonu 2018/2019 do Unionu przeszedł Rafał Gikiewicz. Polak chciał się odbudować pod skrzydłami nowego szkoleniowca „Żelaznych”, Ursa Fischera. Szwajcar rok wcześniej zakończył współpracę z FC Basel i od tamtej pory był bezrobotny.

Nowy menedżer stołecznych odmienił grę defensywną Unionu. Z jednej z najgorszych defensyw, która zanotowała raptem cztery czyste konta w poprzedniej kampanii, stworzył najlepszą formację obronną na zapleczu. Spora w tym zasługa „Gikiego”. Polak szybko zyskał zaufanie nowego szkoleniowca, który dał mu zagrać we wszystkich meczach 2. Bundesligi. Efekt? Rafał stał się najlepszym bramkarzem na zapleczu Bundesligi, a niemieckie media się nad nim rozpływają. Nie raz, nie dwa wyjmował niesamowite piłki i ratował swoją drużynę przed utratą punktów.

Gol na wagę remisu

9. kolejka 2. Bundesligi. Union Berlin podejmuje na własnym stadionie Heidenheim. Goście dosyć niespodziewanie prowadzą 1:0 po bramce Roberta Glatzela. Doliczony czas gry. Wydawało się, że Union dozna swojej pierwszej porażki w sezonie. Wtedy w trzeciej minucie doliczonego czasu berlińczycy dostali rzut wolny. Trimmel zagrywa piłkę w kierunku Marvina Friedricha, ten przedłuża do Sebastiana Anderssona, który dośrodkowuje w głąb pola karnego. Do futbolówki nieoczekiwanie dopada Gikiewicz, który przeskakuje Roberta Straussa i pakuje piłkę do pustej bramki. 1:1! Fani w euforii!

„Żelaźni” unikają porażki, a „Giki” trafia na okładki gazet w Niemczech. O wyczynie Polaka mówiło się w całym kraju. W końcu nie często zdarza się sytuacja, kiedy to golkiper pakuje piłkę do siatki rywala. Jak się okazało, tą bramką wyrwał cenny punkt, dzięki któremu Union zagrał w barażach o możliwość gry w Bundeslidze.

Awans do Bundesligi

Rafał Gikiewicz wraz z Unionem Berlin dokonał czegoś niesamowitego. Drużyna po raz pierwszy w historii awansowała do Bundesligi i została pierwszą od 2012 roku ekipą z zaplecza, która wygrała baraż. Wtedy tej sztuki dokonała Fortuna Duesseldorf, która odprawiła z kwitkiem lokalnego rywala Unionu, Herthę.

Oprócz tego po raz pierwszy od 2015 roku będziemy mieli okazję obejrzeć derby Berlina. Wtedy na Olympiastadion pojawiło się ponad 70 tysięcy kibiców, którzy mieli okazję obejrzeć remis 2:2. Z całą pewnością te mecze przyciągną i na trybuny, i przed ekrany telewizorów wielu kibiców. Czerwono-biali swoim awansem do Bundesligi dodadzą lidze jeszcze więcej kolorytu i warto będzie ich bacznie obserwować w sezonie 2019/2020.

Rafał Gikiewicz w tym sezonie napisał jedną z najbardziej romantycznych historii w naszym futbolu. Niesamowicie pewny siebie i charyzmatyczny bramkarz w końcu został doceniony w naszym kraju. Kapitalny sezon w klubowych barwach zwieńczył powołaniem do reprezentacji Polski. Zrealizował cel, na który pracował długie lata i przeplatał bardzo dobre momenty bardzo słabymi. Miejmy nadzieję, że na tym nie koniec historii naszego golkipera, a w kolejnych latach wciąż będziemy się zachwycać jego interwencjami.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze