Pedro na autostradzie do Manchesteru


Po raz kolejny rozpoczęła się saga związana z transferem Pedro. Tym razem odejście Hiszpana wydaje się jednak bardzo prawdopodobne. Ale czy strata takiego zawodnika byłaby na korzyść Barcelony?


Udostępnij na Udostępnij na

Wychowanek, znakomity napastnik, zawsze walczący do końca, jeden z nas – tak o Pedro powie każdy cules. Kiedyś jeden z najważniejszych elementów układanki o nazwie Barca, która w 2011 roku zdobywała Ligę Mistrzów. Dziś zaledwie zmiennik. Trio MSN jest obecnie nie do wygryzienia i trudno mówić o jakichkolwiek szansach na grę Hiszpana w pierwszym składzie. Przyglądnijmy się zatem jego karierze oraz poszukajmy plusów i minusów jego ewentualnego transferu.

Pedro pojawił się w Katalonii w 2004 roku. Swoje poczynania rozpoczął od drużyn młodzieżowych, a już po czterech latach udało mu się zaliczyć debiut w pierwszej drużynie. Jego pierwsza bramka padła w dosyć ważnym spotkaniu. Barcelona mierzyła się z Szachtarem Donieck o Superpuchar Europy. Ponieważ regulaminowy czas gry nie przyniósł rozstrzygnięcia, potrzebna była dogrywka. Pedro pojawił się na boisku około 80. minuty, zmieniając nie byle kogo, bo samego Zlatana Ibrahimovica. I to właśnie popularny dziś Pedrito w 115. minucie dał „Katalończykom” zwycięstwo.

Od tego momentu Kanaryjczyk zyskał uznanie w oczach Josepa Guardioli i na boisku pojawiał się coraz częściej. Najczęściej zmieniał na nim będącego już u schyłku kariery Thierry’ego Henry’ego. Już wtedy pokazywał swój ogromny talent. Mimo swojej miniaturowej postawy był fenomenalny. Jego cechą rozpoznawczą był niesamowity drybling oraz uderzenia z dystansu. Nie ma się co dziwić, że szybko przebił się do podstawowej jedenastki i sezon 2010/2011 był zwieńczeniem jego umiejętności i ogromnego serducha, które wkładał w grę. Wraz z drużyną nie tylko zdobył wszystkie możliwe trofea, ale również strzelił jedną z bramek w finale Ligi Mistrzów. Z Messim i Villą stworzyli trio podobne do dzisiejszego tercetu. MVP może nie nigdy nie było tak dobre jak MSN, ale miało swój urok. Znajdowali się tam dwaj wychowankowie, co miało szczególne znaczenie dla kibiców.

Obecnie Pedro nie może odzyskać blasku, który cechował go parę sezonów temu. Nie tak dawno sprowadzeni Neymar i Suarez godnie wywiązują się ze swoich obowiązków i trudno im cokolwiek zarzucić. O zastąpieniu Messiego nawet nie ma mowy. Chyba każdy wie dlaczego. Hiszpan od czasu, kiedy uporał się z kontuzjami, próbuje robić wszystko, aby zyskać w oczach Enrique, ale przychodzi mu to z trudem. Kiedy pojawia się na boisku, widać, że to nie jest już ten poziom co kiedyś. Oczywiście nadal jest bardzo dobrym graczem, ale jeśli nie powróci do regularnych występów, może być mu bardzo trudno przebić się ponad pewien poziom.

https://www.youtube.com/watch?v=pT2yeV4VCkw

Mnie jako kibicowi Barcelony byłoby bardzo smutno, gdyby zdecydowałby się on opuścić klub. Wiele dla niego znaczy. Ale jest to chyba odpowiedni moment na transfer. Lata lecą, a występów z roku na rok coraz mniej. Szczególnie po tak udanym sezonie całej drużyny. Taka transakcja byłaby korzystna nie tylko dla niego, ale i dla drużyny z Barcelony. Nie ma potrzeby trzymać go w drużynie i stopować jego karierę, zwłaszcza że pieniądze zawsze się przydadzą. Cała ta saga zaczyna już najprawdopodobniej dobiegać do końca.

Na ten moment trudno jasno określić, w jakiej sytuacji znajduje się Pedro. Z jednej strony media mówią o ofercie Manchesteru i spełnianiu przez nią klauzuli odstępnego wynoszącej 30 milionów euro. Z drugiej strony Josep Bartomeu stwierdził dzisiaj, że „żadnej oferty za Pedro nie było”, dodatkowo stwierdzając, że „żadnych transferów z Barcelony nie przewiduje”.

Wydaje się, że dużo w tej sytuacji zależy od Angela Di Marii. Jeżeli odejście Argentyńczyka do PSG oficjalnie się potwierdzi, „Czerwone Diabły” mogą zintensyfikować swoje działania mające na celu ściągnięcie hiszpańskiego skrzydłowego. Jak więc widzimy, odpowiedź na pytanie, gdzie Pedro zagra w przyszłym sezonie, znajduje się w Paryżu…

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze