Nowa moda w Hiszpanii: gwiżdżemy na piłkarzy


28 września 2014 Nowa moda w Hiszpanii: gwiżdżemy na piłkarzy

Na boiska Primera Division wkradł się bardzo nieprzyjemny zwyczaj. Kibice, aby dać wyraz swojemu niezadowoleniu decydują się na wygwizdanie swoich „ulubieńców”. I jest to zjawisko coraz bardziej popularne.


Udostępnij na Udostępnij na

W poprzednich sezonach owszem takie rzeczy miały miejsce. Nie nabierały one jednak aż tak na sile, jak ma to miejsce teraz. Tym bardziej, że od jakiegoś czasu nie ma kolejki ligowej, gdzie któryś zespół nie zostałby niemiłosiernie wygwizdany przez swoich fanów. W Polsce jest to niby normalna praktyka, a w wyżej cenionych ligach europejskich? Mimo nienajlepszego początku sezonu przez chociażby Liverpool czy Manchester United, nikomu w Anglii do głowy nie przyszło, aby w taki sposób skomentować ich poczynania.

Początek akcji w tym sezonie w La Liga dali kibice Realu Madryt, którzy podczas derbowego starcia z Atletico „fetowali” w taki sposób każdy kontakt z piłką Ikera Casillasa.

http://www.youtube.com/watch?v=8KV-uwx3QT4

Kapitan Realu Madryt odniósł się co prawda to tego już po zakończeniu meczu, ale chyba nie w taki sposób jak oczekiwali kibice. Próbował się poniekąd tłumaczyć, że być może zasłużył na takie traktowanie, ale zaraz po tym dodał, że publiczność była fantastyczna. Jeszcze dalej poszedł Pepe, który w pomeczowym wywiadzie dodał, że jego zdaniem żadnych gwizdów na trybunach nie było.

Tego dnia świętować mogli kibice Atletico, ale i oni kilka dni później postanowili się zrewanżować w taki sam sposób swoim zawodnikom. Dostało się także Diego Simeone, który na konferencji prasowej, podobnie jak przedstawiciele klubu z drugiej części Madrytu, starał się bagatelizować problem.

Fani „Rojiblancos” w ogóle należą do specyficznej grupy. Kilkanaście dni temu gwizdali i buczeli na Argentyńczyka po remisie z Celtą, a w sobotni wieczór śpiewali dla niego „Ole, Ole , Ole, Cholo Simeone!” Trochę to niekonsekwencja. Bo kibice Realu jak już coś robią, to są w tym wytrwali: jak gwiżdżą, to gwiżdżą.

O sporym szczęściu mogą zaś mówić piłkarze Barcelony, którzy najgorszy swój mecz w tym sezonie rozegrali na wyjeździe z Malagą. Bo gdyby mecz był rozgrywany w Katalonii, to ze sporą dozą pewności można stwierdzić, że im także by się dostało. Oddzielną kwestią jest jednak to, że oni, ale także wcześniej Real i Atletico po prostu zasłużyły na słowa krytyki. A że w taki sposób wypowiada się ją w Hiszpanii, to już inna kwestia.

Oczywiście, można postąpić jak wyżej wymienieni panowie i udać, że nic takiego wielkiego się nie dzieje . Problem jednak istnieje i pewnie będzie istniał dalej, bo niewiele można w tej kwestii zrobić. Bo trzeba uczciwie przyznać, że publiczność w Hiszpanii jest dość specyficzna i potrzeba naprawdę wiele, aby ją zadowolić. I należy się z tego powodu spodziewać kolejnych gwizdów na hiszpańskich boiskach. Chyba, że postanowią jednak śpiewać pieśni pochwalne. Ale tego nie przewidzi nawet taki ekspert jak wróżbita Maciej.

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze