Hiszpański kopciuszek dalej zadziwia


13 grudnia 2014 Hiszpański kopciuszek dalej zadziwia

Kiedy przed rozpoczęciem obecnego sezonu w wielkim i niespodziewanym stylu awansowali do Primera Division, większość ekspertów i ludzi mających wiedzę o hiszpańskim futbolu typowała ich jako murowanego kandydata do spadku. Tymczasem tegoroczny beniaminek nie dość, że trzyma się z dala od strefy spadkowej, to jest prawdziwą rewelacją rozgrywek.


Udostępnij na Udostępnij na

Historia Eibaru przypomina sen, w którym jednak co jakiś czas pojawia się koszmar. Baskijski klub został założony w 1940 roku z połączenia dwóch mniejszych zespołów: Deportivo Gallo i Unión Deportiva Eibarresa. Na swój pierwszy jako taki „sukces” musiał czekać dziesięć lat i był nim awans do Tercera Division, a więc czwartego poziomu rozgrywkowego. Tam spędził dwa kolejne sezony i przyszła kolejna promocja, a więc przejście do Segunda Division B. Tam znalazł spokój i stabilizację, ale tylko przez pięć lat, bo po tym czasie ponownie wylądował z hukiem w czwartej lidze.

Od tego czasu balansował pomiędzy tymi dwoma poziomami ligowymi, od czasu do czasu robiąc coś ponad stan, czyli awansując do Segunda Division. Pierwsze dobre wspomnienia z zaplecza La Liga sięgają sezonu 2004/2005, czyli wtedy kiedy gracze Eibaru byli rewelacją sezonu i rozgrywki zakończyli na bardzo wysokim, czwartym miejscu w tabeli. W kolejnym roku już tak różowo jednak nie było i mogli się na własnej skórze przekonać, co to znaczy przejść drogę od bohatera niemalże do zera. Fatalna dyspozycja, mnóstwo porażek i ostateczny efekt to dopiero 22. lokata i spadek na trzeci poziom.

Tam występowali, poza jednym rokiem przerwy, aż do ubiegłego sezonu, a więc do momentu gdy zajęli drugie miejsce w tabeli i wywalczyli awans na zaplecze Primera Division. Nikt jednak nie dawał im wielkich szans na zagrzanie tam miejsca dłużej niż kilkanaście miesięcy. Najmniejszy budżet, mało atrakcyjny stadion i wąska kadra złożona niemal wyłącznie z piłkarzy wypożyczonych czy pozyskanych na zasadzie wolnego transferu sprawiały, że niełatwo było być optymistą.

Ta mieszanka nie okazała się jednak wybuchowa, lecz  w pełni zadziałała. W związku z tym miesiąc przed zakończeniem rozgrywek, po skromnym zwycięstwie nad Deportivo Alaves, udało im się wywalczyć sensacyjny awans do Primera Division. A mówimy przecież o mieście, które ma nieco  mniej niż 30 tysięcy  mieszkańców, a więc tylko niewiele więcej niż chociażby taka Łęczna. Głównymi architektami tego niespodziewanego sukcesu byli Jota Peleteito oraz Mikel Arruabarrena, którzy łącznie zdobyli siedemnaście bramek. Arruaberrena, brzmi znajomo prawda? Tak, to ten sam zawodnik, który okazał się gigantycznym nieporozumieniem w Legii Warszawa, a o którym Mirosław Trzeciak miał tak dobre zdanie, że wolał go mieć drużynie bardziej niż Roberta Lewandowskiego.

Mikel Arruaberrena
Mikel Arruaberrena jest ważnym punktem zespołu (fot. marca.com)

Sielanka trwała jednak bardzo krótko, już po zakończeniu rozgrywek Segunda Division okazało się bowiem, że będzie spory problem z otrzymaniem licencji na grę na wyższym poziomie. Wszystko dlatego, że zespół musiał zwiększyć swój znikomy, najniższy na zapleczu budżet. Tyle że właściciele nie mogli sobie na coś takiego pozwolić, a więc rozpoczęła się walka o przyszłość klubu: brak zgody na grę oznaczałby degradacja aż do czwartej ligi. W związku z tym kibice zorganizowali akcję, podczas której każdy chętny mógł nabyć tzw. cegiełkę, która miała pomóc baskijskiej ekipie. Do akcji dołączyli nie tylko mieszkańcy Hiszpanii, ale także obywatele całej Europy. Dzięki temu udało się osiągnąć sukces i dopiąć finanse. W dowód wdzięczności postawiono nawet tablicę, która miała zawierać nazwiska wszystkich darczyńców.

Udało się więc ugasić pożar jeden pożar, ale na jego zgliszczach powstał drugi, a dotyczył bardzo wąskiej kadry i praktycznie braku wartościowych wzmocnień. To spowodowało, że większość ekspertów w swoich przedsezonowych typach wymieniało ich jako murowanego kandydata do spadku. Tymczasem beniaminek od pierwszej kolejki ligowej postanowił zagrać wszystkim na nosie i zaczął sprawiać niespodzianki. Na inaugurację zdołał sensacyjnie pokonać Real Sociedad San Sebastian, a ozdobą tamtego pojedynku było kapitalne uderzenie Javiego Lary.

Baskijski zespół trafił na czołówkę mediów sportowych, a w szczególności piłkarskich, jednak nie dzięki temu pojedynkowi, ale meczowi rozgrywanemu w kolejnej kolejce. Wówczas po dzielnej i heroicznej walce piłkarze Eibaru minimalnie przegrali z obrońcą tytułu, a więc Atletico Madryt. To nie oznaczało końca udanego marszu, gdyż byli jeszcze w stanie pokonać Rayo, Almerię czy przede wszystkim Celtę, która była objawieniem początku sezonu. To spowodowało, że po 14 kolejkach plasowali się na dziewiątym miejscu w tabeli, mając na koncie aż 19 punktów, co jest rzeczą wprost nie do uwierzenia jak na zespół dysponujący takimi funduszami, a przede wszystkim zasobem ludzkim w postaci piłkarzy.

Podobnie jak w Segunda Division ich kluczem do sukcesu jest solidna defensywa, która gdyby odjąć jej siedem bramek straconych podczas meczów z Realem i Barceloną, byłaby jedną z najlepszych w całej lidze. Na uwagę zasługują także dobrze bite stałe fragmenty gry, które przyniosły im komplet punktów chociażby na inaugurację ligi. Podobnie jak na zapleczu ważną rolę odgrywają napastnicy, którzy poza strzelaniem bramek potrafią błysnąć asystą. Arruaberrena także, który jest mocnym punktem drużyny i nikomu nie przychodzi do głowy, aby go krytykować. Trzeba jednak pamiętać, że statystyki ma o wiele lepsze niż podczas pobytu w Warszawie. Nie bez znaczenia jest także bardzo dobra atmosfera w drużynie. Nie ma tam co prawda jakichś nadzwyczajnych list płac, ale każdy może liczyć, że otrzyma swoją wypłatę wtedy, kiedy jest na to czas. Ponadto nawet w przypadku kilku słabszych meczów nikt nie atakuje trenera, a przede wszystkim piłkarzy, tylko doceniana jest wielka praca, jaką wykonują. I to sprawia, że hiszpański kopciuszek nie przestaje zaskakiwać. I oby tak było jak najczęściej, bo jakoś tak mamy, że lubimy kibicować tym słabszym.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze