Beniaminek pod lupą. Real Betis Balompié


1 sierpnia 2015 Beniaminek pod lupą. Real Betis Balompié

Real Betis Balompie po sezonie spędzonym w Segunda Division wraca do piłkarskiej elity w Hiszpanii. Przyjrzyjmy się, co słychać w zielono-białej części Sevilli. Na co tak właściwie stać podopiecznych Pepe Mela?


Udostępnij na Udostępnij na

Sezon 2013/2014 to dla fanów „Los Beticos” koszmar. Tylko 25 zgromadzonych punktów i aż 25 porażek. Wydawało się, że Betis spada na dno, a ten spadek z ligi to dopiero początek tego procesu. Początek poprzedniego sezonu mógł nas w tym utwierdzić. Betis pod wodzą Julio Velasqueza grał średnio, w pewnym momencie zajmując nawet dziewiąte miejsce w tabeli. Z pomocą przyszedł jednak Pepe Mel. Trener, który z klubem z Sevilli wywalczył w sezonie 2012/2013 miejsce dające prawo gry w europejskich pucharach. Mel objął drużynę w marcu i od razu rozpoczął triumfalny marsz w górę tabeli. Trup słał się gęsto. Do 24 maja, czyli momentu, w którym Betis zapewnił sobie mistrzostwo Liga Aledante i w konsekwencji awans do La Liga, „Verdiblancos” punkty stracili tylko dwa razy. Przegrali z CD Leganes i zremisowali z UE Llagostera. Tym sposobem w sezonie 2015/2016 znów będziemy świadkami gorących derbów Sevilli.

Co wiemy o Betisie w przeddzień kampanii 2015/2016? Co najważniejsze – zespół nie został osłabiony. Do dziś z klubu nie odszedł żaden istotny gracz układanki Pepa Mela.  Hiszpański szkoleniowiec dalej może liczyć między innymi na Antonio Adana, byłego golkipera Realu Madryt, który w poprzednim sezonie spisywał się bardzo przyzwoicie. Ostała się również linia obrony, który u Pepa Mela najczęściej występowała w składzie: Varela, Figueras, Gonzalez, Molinero. W dalszym ciągu do dyspozycji trenera są pomocnicy z zeszłego sezonu, a wśród nich między innymi utalentowany Dani Ceballos, Alfred N’Diaye, czy Lolo Reyes. Jednak najważniejsze jest, że w klubie udało się zatrzymać dwóch napastników: Rubena Castro i Jorge Molinę. Mimo tego, że obaj jak na napastników są już w zaawansowanym wieku (odpowiednio 34 i 33 lata), udowodnili w poprzednim sezonie, że piłkarzy nie powinno się oceniać po metryce. Castro, z 32 golami, został królem strzelców Segunda Division. Do swojego strzeleckiego dorobku dołożył 13 asyst. Nawet jak na drugi poziom rozgrywek statystyki ma więcej niż dobre. Molina, który jest kapitanem Betisu, był świetnym uzupełnieniem Castro. 19 goli i osiem asyst. Atak Betisu siał popłoch na drugoligowych boiskach.

Skład nie został osłabiony. Mało tego! Betis dokonał kilku transferów, które mają pomóc podopiecznym Pepa Mela w walce w La Liga. Pierwsza grupa zakontraktowana przez Betis w tym okienku to zawodnicy, którzy w poprzednim sezonie grali w zielono-białych barwach. Foued Kadir, Francisco Portillo i Cristiano Piccini byli do drużyny z Sevilli wypożyczeni. Po sezonie ich wypożyczenie dobiegło końca, jednak władze „Los Beticos” zdecydowały się na wykupienie tych zawodników. Kadir, który jest ofensywnym pomocnikiem, rozegrał w poprzednim sezonie 24 spotkania, jednak większość z nich w pierwszej części sezonu. Dla trenera nie był już tak istotnych ogniwem, jednak mimo to klub zdecydował się zakupić piłkarza. Francisco Portillo to kolejny ofensywny pomocnik do Betisu dołączył w styczniu w ramach wypożyczenia z Malagi, w której nie grał w ogóle. W Andaluzji niemal od razu wskoczył do pierwszego składu i stał się bardzo ważnym zawodnikiem. Portillo nie wystąpił w tylko jednym ligowym spotkaniu „Verdiblancos”. Z Florencji wypożyczony był Cristiano Piccini. 23-letni prawy obrońca na boisku występował tylko sporadycznie, bo podstawowym prawym defensorem był Francisco Molinero. W Betisie występował również wspomniany już Dani Ceballos, który jednak oficjalnie był zawodnikiem drugiej drużyny. Teraz utalentowany Hiszpan podpisał profesjonalny kontrakt i może czuć się pełnoprawnym członkiem pierwszej drużyny. Podobnie sytuacja ma z drugim bardzo utalentowanym młodym piłkarzem „Los Beticos” – Francisco Varelą. Ceballos, który jest kreatywnym, środkowym pomocnikiem, opuścił tylko jeden ligowy mecz Betisu. Varela od listopada, kiedy dołączył do pierwszej drużyny, także opuścił tylko jedno spotkanie. 29 spotkań i trzy gole to jego bilans w drużynie z Buenos Aires w sezonie 2014/2015.

Druga grupa zakontraktowanych to piłkarze kupieni z innych klubów. Wzmocniona została każda formacja z wyjątkiem  bramki. W obronie nowymi zawodnikami są German Pazella i Amro Tarek. Pazella do Betisu trafił za 2,25 mln euro z River Plate.  Amro Tarek to lewy obrońca, który może także grać na środku tej formacji. Egipcjanin, który ma także paszport Stanów Zjednoczonych, do beniaminka trafił w egipskiego El Gouna za 300 tysięcy euro. W poprzednim sezonie w jego barwach rozegrał łącznie 30 spotkań. Jednak mało prawdopodobnym wydaje się, by miał on wygryźć ze składu Varelę. Druga linia została wzmocniona przez dwóch graczy. Pierwszym z nich jest Didier Digard zakupiony z Nicei. Swego czasu Francuz był nawet zawodnikiem PSG.  Zdecydowanie najgłośniejszym z nazwisk, które trafiły w tym okienku na Estadio Benito Villamarin jest Rafael van deer Vart. Były zawodnik Ajaxu, Realu i Tottenhamu do Betisu trafił z HSV. W przeszłości uważany był za ogromny talent, jednak jego kariera nie rozwinęła się tak, jak przewidywano.  Mimo to w poprzednim sezonie w barwach drużyny z Hamburga rozegrał 27 spotkań, zdobył pięć goli i zanotował trzy asysty. Jak na piłkarza, któremu wróżono emeryturę, całkiem przyzwoicie. Teraz Holender wraca do Hiszpanii i chce udowodnić, że plotki o jego końcu są przedwczesne. Doświadczone ofensywne trio van der Vaart, Castro, Molina? Brzmi intrygująco. Ostatnim zawodnikiem, który dołączył do tej pory do zespołu, jest brazylijski skrzydłowy Petros. Został zakupiony Corinthians za 1,7 mln euro. Jednak jak w przypadku Tareka, Petros nie będzie raczej piłkarzem, od którego Pepe Mel będzie zaczynał ustawianie składu.

Na co stać Betis? Patrząc na kadrę zespołu i na ławkę trenerską, uważam, że spadek „Verdiblancos” nie grozi. W drużynie jest wielu ciekawych zawodników. Zespół stanowi mieszankę doświadczenia i młodości i chociaż brak w Betisie gwiazd i aspirujących do bycie nimi( no może poza Valerą i Ceballosem), to Mel ma do dyspozycji naprawdę dobrych zawodników. No właśnie, Mel. Hiszpański szkoleniowiec jest trenerem, który już raz wycisnął z „Los Beticos” maksimum. I chociaż w tym sezonie do pucharów awansować się nie uda, to osoba Mela na ławce doda zawodnikom dużo pewności siebie. Ponadto wszyscy znamy efekt beniaminka, dzięki, któremu zespoły, które awansowały zasilane niejako energią z poprzedniego sezonu radzą sobie nadzwyczaj dobrze. Dlatego uważam, że Betis będzie w sezonie 2015/2016 typową drużyną środka tabeli, która czasem, na własnym stadionie, będzie potrafiła urwać punkty faworytom. Kto wie? Może to właśnie Betis będzie w tym sezonie rozdawał karty w grze o mistrzostwo?

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze