Atletico sposób na Real. „Królewscy” bez szans?


Uważaj, czego sobie życzysz

19 listopada 2016 Atletico sposób na Real. „Królewscy” bez szans?

Kilka lat temu kibice Realu Madryt rozwiesili transparent. "Los Merengues" lali wówczas swojego rywala zza miedzy regularnie. Fani "Królewskich" już zaczynali się tym nudzić. "Szukamy godnego derbowego rywala", głosił ów transparent. I choć rywal wciąż ten sam, to już jakby inny. Real nie może wygrać ligowych z derbów z Atletico już od trzech sezonów. Teraz z pewnością będą oni ostrożniejsi z życzeniami.


Udostępnij na Udostępnij na

Zmiany, zmiany, zmiany

Pierwszą oznaką zmian była zmiana trenera w Atletico. Gdy tylko „Cholo” odcisnął swoje piętno na grze „Rojiblancos”, Real zaczął mieć problemy w grze z derbowym rywalem.  Już pierwszy pełny sezon dawał kibicom, zarówno tym z Calderon, jak i tym z Bernabeu (wszak szukali godnego rywala) nadzieję. Real wygrał oba spotkania w sezonie 2012/2013, jednak już nie było tak łatwo jak w poprzednich latach. Atletico robiło to, z czego słynie do dziś – wysoki, agresywny pressing sprawił niemałe problemy „Królewskim”. Real, trenowany wówczas przez Jose Mourinho, nie lubił grać z piłką przy nodze, miał z tym problemy. „Atleti” oddało zatem przeciwnikowi piłkę i robiło wszystko, by to, i tak już mizerne, rozegranie utrudniać. Na wygranie derbów trzeba było jeszcze poczekać. Do kolejnego sezonu.

„Atleti” przestaje przegrywać w derbach

Sezon 2013/2014 to już całkowita zmiana. „Rojiblancos” znaleźli patent na drużynę Realu, którą prowadził wówczas Carlo Ancelotti. Zresztą nie tylko drużynę lokalnego rywala, gdyż zawodnicy Simeone okazali się wówczas najlepszą drużyną całej ligi i włączyli się do walki o najważniejsze klubowe trofeum – Ligę Mistrzów. Półtora roku pracy pod okiem „Cholo” przyniosło efekty. Atletico najpierw z ligowego średniaka, a później pierwszego po nieosiągalnej dwójce z Madrytu i Barcelony stało się ich równorzędnym rywalem i jedną z najlepszych drużyn na kontynencie. Jeśli chodzi o rozgrywki ligowe, „Rojblancos” nie przegrali żadnego meczu z Realem. Na Bernabeu goście wygrali 1:0 po golu Diego Costy, na Calderon natomiast padł remis 2:2. Gorzej jednak było w innych rozgrywkach – w półfinałowym dwumeczu Pucharu Króla Atletico przegrało z odwiecznym rywalem aż 0:5. „Rojiblancos” przegrali również najważniejszy mecz tamtego sezonu, chociaż przez długi czas wydawało się, że zespół ten sięgnie po podwójną koronę. Sergio Ramos oddał jednak wtedy najważniejszy strzał w swojej karierze. Resztę wszyscy znamy. Atletico pokazało się wtedy kibicom Realu, że o godnego derbowego rywala nie muszą się już martwić. Madryt został pierwszym miastem, którego kluby zmierzyły się w finale Ligi Mistrzów. I wcale nie był to ostatni raz.

Znowu derby Madrytu?

Sezon 2014/2015 upłynął fanom hiszpańskiego futbolu pod znakiem derbów Madrytu. Oba kluby spotykały się wówczas aż osiem razy. Atletico przegrało tylko raz – w rewanżowym meczu ćwierćfinału Ligi Mistrzów. W pierwszym spotkaniu padł remis 0:0. Superpuchar Hiszpanii padł łupem „Rojiblancos”, podobnie stało się w półfinale Pucharu Króla. Jednak najlepsze spotkania przeciwko Realowi banda Simeone rozegrała w lidze. Choć w lidze nie szło już tak dobrze jak w poprzednim sezonie, to na „Królewskich” Atletico zdobyło komplet punktów. Zwłaszcza ten drugi mecz, w lutym 2015 roku, był popisem drużyny argentyńskiego trenera. Real na boisku nie istniał. 4:0 to najmniejszy wymiar kary. Między obiema ekipami było wówczas dwie klasy różnicy. Zawodnicy z Calderon wszystko robili lepiej i szybciej. „Królewscy” wyglądali na tle rywala jak amatorzy. Kibice „Atleti” mieli wówczas pełne prawo wywiesić transparent, który wcześniej wisiał na Bernabeu.

Ta cholerna Liga Mistrzów

Poprzedni sezon wszyscy zapamiętamy głównie dzięki bardzo emocjonującej walce o mistrzostwo Hiszpanii. Praktycznie do samego końca w grze były obie drużyny z Madrytu oraz „Duma Katalonii”. Real zaczął sezon z Rafą Benitezem, który był niezwykle krytykowany od samego początku swojej obecności w klubie. Mimo to okazał się tylko o punkt gorszy od drużyny Luisa Enrique. Mało tego Real wygrałby tę ligę, gdyby nie stracił punktów chociażby z Atletico. Pierwsze spotkanie zakończyło się remisem 1:1. Drugie, w którym Real był prowadzony już przez Zinedine’a Zidane’a, „Rojiblancos” wygrali 1:0. Był to dziewiąty mecz „Zizou” jako szkoleniowca Realu i dopiero porażka. Mało tego – Atletico pozostaje do tej pory jedyną obok Wolfsburga drużyną, z którą zespół pod wodzą francuskiego szkoleniowca przegrał. W tamtym sezonie obie drużyny spotkały się jeszcze raz, po raz kolejny w wewnątrzmadryckim finale Ligi Mistrzów. Mecz zakończył się remisem, a do wyłonienia zwycięzcy potrzeba było rzutów karnych. Po trofeum sięgnął ostatecznie Real, jednak jeśli chodzi o La Liga, „Atleti” pozostaje niepokonane od sześciu spotkań.

Nadzieja dla Realu

Kibice „Los Blancos” prosili opatrzność o godnego derbowego rywala. Dziś oddaliby wiele, żeby sytuacja wróciła do stanu sprzed zatrudnienia przez Atletico Diego Simeone. Real w tym sezonie nie zachwyca, mimo to jednak pozostaje jedyną niepokonaną drużyną w lidze. I to właśnie w tym kibice „Los Merengues” mogą upatrywać swoich szans przed derbami. Ich zespół potrafi wygrywać mimo nie najlepszego stylu. Konsekwencja – to kluczowy wyraz w słowniku Zidane’a. Oprócz tego warto zauważyć, że pomysł Atletico na to spotkanie z pewnością nie ulegnie zmianie. Przeszkadzać, przeszkadzać, przeszkadzać – to natomiast słowo klucz dla „Cholo”. Może się to jednak okazać niewystarczające. W Realu widać rękę „Zizou”. Mimo słabych ostatnich tygodni „Królewscy” wciąż robią postępy w grze piłką. Momentami robią to wolno i przewidywalnie, jednak przyparci do muru potrafią przyspieszyć i zaskoczyć. Gdy muszą, zdecydowanie potrafią grać w piłkę – a to właśnie na tych problemach Realu w ataku pozycyjnym Simeone budował swoją taktykę.

Kibice Realu już znaleźli godnego rywala na derby. Teraz czas na szukanie zwycięstwa w tym prestiżowym pojedynku. Drużyna Zidane’a, nawet bez formy, ma realne, nomen omen, argumenty by o nim myśleć. Czy uda się przerwać niefortunną passę?

 

 

Zapisz

Zapisz

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze