Atletico negocjuje zakup RC Lens


4 lutego 2016 Atletico negocjuje zakup RC Lens

Od kilku tygodni Atletico Madryt negocjuje zakup RC Lens. Ponad stuletni francuski klub znajduje się na skraju przepaści i to stojąc jedną nogą nad nią. Wszystko za sprawą azerskiego biznesmena, Hafiza Mammadova. Na miejscu obiecywanej potęgi zostały zgliszcza. „Krwisto-złoci” są wprawdzie w górnej połowie Ligue 2, ale długi rosną i nie widać możliwości, żeby z nich wyjść. Madryckie Atletico zdecydowało się na próbę odkupienia klubu z rąk Azera.


Udostępnij na Udostępnij na

Co ciekawe, jeszcze niedawno to Mammadov sponsorował Atletico za pomocą pamiętnego napisu na ich koszulkach: „Azerbaijan Land of Fire”. Teraz kierunek przelewu będzie odwrotny.

Niecałe 16 lat temu RC Lens wyeliminowało Atletico w 1/8 finału Pucharu UEFA, odpadając dopiero w półfinale. Dziś Hiszpanie planują założyć we Francji swoją filię. Z otwartą przyłbicą kupują stary, zasłużony klub, nie kryjąc się za powiązaniami grup kapitałowych czy podstawionych osób, co należy im poczytać za plus.

Nie istnieje raczej ryzyko, że wzorem nawiedzonych milionerów nazwą klub Atletico Lens, ale nadal będziemy mieli do czynienia z sytuacją klubu satelity. Możliwe nawet, że Atletico po przejęciu wzmocni na tyle za pomocą wypożyczeń RC Lens, iż klub szybko awansuje do Ligue 1. Choćby tylko po to, by graczy niemieszczących się w kadrze „Rojiblancos” ogrywać na poziomie wyższym niż druga liga.

Oczywiście przypadek wspólnego właściciela kilku klubów nie jest niczym nowym. Oficjalnie lub nieoficjalnie jest to sytuacja, do której kibice piłkarscy zdążyli się już przyzwyczaić. Gracze Udinese czy Granady pomagający Watfordowi w awansie do Premier League, Red Bulle rozsiane po kilku kontynentach i niejasne powiązania pomiędzy Chelsea a Vitesse Arnhem. Ale po raz pierwszy mamy do czynienia z sytuacją, kiedy oficjalnie jeden klub piłkarski chce kupić drugi.

Roman Abramowicz
Chelsea Romana Abramowicza dość intensywnie współpracuje z holenderskim VItesse Arnhem.

Czy w tym kierunku pójdzie klubowa piłka nożna w Europie? Bardzo prawdopodobne. Czołowym klubom przestanie uśmiechać się ogrywanie młodych talentów i graczy rezerwowych w niższych ligach. Będą wolały wysłać ich do gry w lidze francuskiej, holenderskiej czy portugalskiej.

Lepiej, żeby działo się to oficjalnie, niż pod przykrywką ukrytych powiązań kapitałowych. W przypadku jawnych związków zdecydowanie łatwiej powstrzymywać nadużycia. Oczywiście pytanie, jak do tej sytuacji podejdzie UEFA. Prędzej czy później będzie trzeba wprowadzić regulacje. Najlepiej zanim dojdzie do skandalicznej sytuacji, gdzie o wyniku meczu będzie decydował właściciel przy biurku.

Możemy przymykać oko na omijanie finansowego fair play przez „Obywateli” wypożyczających Franka Lamparda z filialnego klubu, ale czy będziemy także chcieli to robić, gdy Chelsea Londyn zmierzy się w pucharach z Vitesse Arnhem?

Nie cofniemy pewnych zmian ani pragnień usprawnienia biznesu, jakim dla właścicieli często jest piłka nożna. Mamy jednak prawo oczekiwać, iż stanie się to w jasności jupiterów, a nie za sprawą ciemnych, zakulisowych gierek. Niech zakupy idą w kierunku wyznaczonym przez Atletico. Skoro nie jesteśmy w stanie powstrzymać tego kierunku w futbolu, to dążmy do tego, by był to proces równie transparentny, co przy łączeniu banków czy innych przedsiębiorstw.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze