Premiership: Sensacja! Zmiana lidera.


W 22. kolejce Premiership nie obyło się bez niespodzianek. Lider niespodziewanie zremisował na własnym stadionie. Jedna z najbardziej utytułowanych drużyn w Anglii również zdobyła tylko punkt. Drużyny z niższych miejsc nie pozostały dłużne ‘gigantom’ i podobnie, jak nie bardziej, zaskoczyli kibiców.


Udostępnij na Udostępnij na

Nieoczekiwanym rezultatem zakończyło się spotkanie Arsenalu Londyn z Birmingham City. Od samego początku spotkania, warunki narzucał zespół gospodarzy. Pierwszą groźną akcję miał Willam Gallas, który uderzył głową po dośrodkowaniu Fabregasa. Dobrze był jednak ustawiony Maik Taylor. W 21 minucie, Eduardo był faulowany w polu karnym przez Stephena Kelly’ego.  Jedenastkę bezbłędnie wykorzystał Emmanuel Adebayor. Kanonierzy nie ustawali w atakach, lecz wynik do przerwy zmianie już nie uległ. Tuż po zmianie stron, skuteczną akcję przeprowadzili piłkarze gości. Dośrodkowanie Larssona wykorzystał O’Connor i strzałem z głowy pokonał Manuel Almunie. Arsenal do końca meczu starał się zmienić wynik, ale nie udało mu się to. Podopieczni Wengera po raz drugi w tym sezonie zremisowali na Emirates.

Potknięcie ówczesnego lidera angielskiej Premier League wykorzystał drugi Manchester United. Diabły na Old Trafford podejmowały Newcastle United. Piłkarze MU wiedzieli, że jeśli wygrają, to awansują na pierwszą pozycję. Pierwszy strzał, w wykonaniu Wayne Rooney’a, minimalnie minął poprzeczkę bramki gości. Pierwszą bramkę zdobył Michael Owen, jednak sędzia liniowy wskazał pozycje spaloną. Do przerwy goli nie było. Główny arbiter miał aż trzy okazje do odgwizdania rzutu karnego dla gospodarzy. Nie zrobił tego w żadnym z tych przypadków. Mimo straconych jedenastek, Red Devils nie mieli problemów z ograniem Srok. Hat-trick Ronaldo oraz bramki Ferdinanda i Teveza wyprowadziły Manchester na pięciobramkowe prowadzenie. W samej końcówce meczu, Carlos Tevez ponownie wpisał się na listę strzelców. Po jego strzale piłka odbiła się od poprzeczki, a odbijając się tuz za linią bramkową wyleciała z bramki. Gol słusznie uznano, ale pogodzić nie mógł się z tym ex-diabeł, Alan Smith, który za dyskusje z sędzią ujrzał czerwoną kartkę.

Hitem kolejki miał być mecz pomiędzy Chelsea, a Tottenhamem. Kibice zgromadzeni na Stamford nudzić się nie mogli. Derbowe spotkania zawsze niosą ze sobą ogrom emocji, a jeśli dochodzi do tego rywalizacja dwóch świetnych zespołów – hit gwarantowany. Mecz rozpoczął się dość bezpieczną grą obu zespołów. Jeżeli ktoś myślał, że Belletti popisał się w 19 minucie ładnym przejęciem piłki, to musiał jeszcze chwilę poczekać na bramkę. Brazylijczyk ruszył na bramkę i precyzyjnym strzałem w samo okienko pokonał Cernego. Tottenham próbował, jednak nie potrafił stworzyć sobie na tyle dogodnej sytuacji, aby wyrównać. Koguty pod koniec meczu nie dbały już o obronę i wszystkie siły skierowali do ofensywy. Efektem tego była bramka zdobyta przez Wright-Phillipsa. W 90 minucie, nowy nabytek The Blues, Nicolas Anelka, mógł powtórzyć poprzednią akcję bramkową, ale zamiast do bramki, rywali trafił w poprzeczkę.

Po raz kolejny, swoich kibiców rozczarował Liverpool. Zespół wielokrotnego Mistrza Kraju gra ostatnimi czasy słabo, jak na swą renomę, co z każdym słabym wynikiem osłabia pozycję menadżera klubu, Rafy Beniteza. Tym razem, The Reds zaledwie zremisowali z Middlesbrough. Mogło się to dla nich zakończyć jeszcze gorzej, gdyż w 26 minucie gola zdobył George Boateng. Chwilę później mógł być remis, jednak dośrodkowania Mascherano nie wykorzystał Benayoun. Obie ekipy nie miały większego pomysłu na grę i akcje wychodziły raczej z przypadku, niż z obranych zamierzeń. Można było zobaczyć kilka niezłych, acz niecelnych strzałów. Na 20 minut przed końcem, Ryan Babel odegrał piłkę do Fernando Torresa, który fantastycznym strzałem pokonał bramkarza Boro. Ani Schwarzer, ani Reina nie wyciągali już w tym meczu piłki z siatki. Liverpool stracił kolejne punkty, dzięki czemu lider ma już 12 punktów przewagi nad The Reds.

W pojedynku Sunderlandu z Portsmouth faworyta upatrywano w ekipie gości. Nic więc dziwnego, że zaczęło się od zaciętych ataków ‘Pompey’. Dogodne sytuacje do zdobycia gola miał m.in. Benjani i Kranjcar – obaj jednak bramki nie strzelili. 33 minuta meczu diametralnie zmieniła rozkład sił – Kenwyne Jones wyłożył piłkę Richardsonowi tak, że ten mógł pokonać bramkarza. W kilka minut później, były Diabeł – Richardson – przeprowadził rajd, który zakończył celnym uderzeniem. Już 2:0 było sensacyjnym wynikiem, ale świetnie grający w tym dniu 23-latek, miał jeszcze dwie świetne okazje do podwyższenia wyniku, lecz raz piłka minęła poprzeczkę, a drugi raz w nią trafiła. Z czasem zmęczenie dawano o sobie znać i nie oglądaliśmy już tak wspaniałych akcji. Wynik do końca nie uległ zmianie. Niespodziewanie, ale zasłużenie wygrał zespół Keane’a.

W pozostałych spotkaniach 22. kolejki, Bolton uległ Blackburn 1:2, a Aston Villa pokonał 3:1 Reading. W drugich derbach Londynu, górą były Młoty, wygrywając z Fulham 2:1.  Everton, po niezbyt interesującym meczu, pokonał Manchester City 1:0. W takim samym wymiarze bramkowym, Wigan wymęczyło wygraną z Derby.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze