Million dollar baby


13 lipca 2015 Million dollar baby

Zmanierowany, omamiony przez menedżera i niewdzięczny. Taki obraz zostawia po sobie w Liverpoolu Raheem Sterling. Z jednej strony talent, jakiego w klubie dawno nie było, z drugiej lubujący się w niepiłkarskich rozrywkach krnąbrny dzieciak, dla którego forsa jest ważniejsza od jakichkolwiek ideałów. Wychodzi na to, że „The Reds” robią interes życia, opychając go Manchesterowi City za 49 milionów funtów.


Udostępnij na Udostępnij na

Ciągłe deklaracje ze strony klubu z Anfield Road, jakoby Sterling donikąd się nie wybierał, stały w zupełnej opozycji do stanowiska samego zawodnika i jego menedżera, którzy uparcie twierdzili, że młody w Liverpoolu nie zostanie. Taka postawa nie uszła płazem u niezwykle dumnych kibiców z Merseyside, którzy dość szybko odkochali się w skrzydłowym. Bańka spekulacyjna wobec dwudziestolatka rosła i rosła, jednak zamiast prysnąć gdzieś w próżni, ostatecznie pęknie tuż nad kontem bankowym Liverpoolu, wysypując z siebie niemal 50 milionów funtów. Pięćdziesiąt milionów!

Taka kwota za zawodnika w wieku młodzieżowca to rzecz niespotykana. Sterling staje się dwunastym najdroższym piłkarzem w historii, umiejscawiając się koło Luisa Figo. Taki Wayne Rooney był od niego niemal dwukrotnie tańszy, gdy zamieniał Everton na Manchester United. A szum dotyczący jego osoby był chyba jednak nieco większy niż w przypadku Sterlinga.

Raheem Sterling
Raheem Sterling

W tym momencie rodzi się podstawowe pytanie: czy kontrakt na poziomie 200 000 funtów tygodniowo dla tak młodego człowieka jest rozważnym posunięciem ze strony „The Citizens”? Sterling nie jest co prawda Balotellim, ale swoje już w życiu nawyczyniał. W interesie całej piłkarskiej Anglii jest zapewnienie rozwoju piłkarzowi, który jest teraz największym talentem na Wyspach. Nie każdy ma odpowiednio ukształtowaną psychikę, by w tak komfortowych warunkach docenić to, co się ma, i intensywnie pracować. Wydaje się, że klub z Manchesteru robi tutaj duży błąd.

Teraz spójrzmy na drugą stronę. Liverpool. Transakcja jakby idealna. Pozbywamy się wiecznie marudzącego chłoptasia, który w ostatnim czasie zajmował się już wyłącznie dopominaniem się o transfer, irytując tym samym włodarzy, kibiców i klubowe legendy, dla których brak należnego szacunku dla „The Reds” to już zbrodnia. Do banku wpada 49 milionów funtów, można więc sprowadzić za to trzech świetnych zawodników, względnie dwie gwiazdy. Za taką kwotę można zakontraktować skrzydłowego o podobnej klasie i znacznie większym doświadczeniu – eliminujemy ryzyko częstych wahań formy.

Anglia bierze jednak pod uwagę tradycyjną transferową aktywność Liverpoolu, zaczęły się więc komentarze typowe dla brytyjskiego środowiska. Po pierwsze w strachu powinni być kibice Southampton – za taką kwotę można wykupić im pół składu, a „The Reds” lubią się posilać w tamtych rejonach. Poza tym za 49 milionów można kupić: Firmino, Coutinho i Sturridge’a, ale też za podobną kwotę może przyjść kolejny zestaw dnia w postaci: Mignoleta, Lovrena i Downinga. Jest się więc czego obawiać…

https://twitter.com/FootballReact/status/620283760156782592

Na koniec garść statystyk transferowych. Chelsea za trójkę: Costa, Fabregas, Hazard zapłaciła 91 milionów funtów. City za: Fernandinho, Mangalę i Sterlinga – 113 milionów. Cała jedenastka FC Barcelona, która wygrała Champions League w 2011 roku, kosztowała 11 milionów euro więcej niż pan Raheem. Alexis Sanchez był wart dla Barcelony o 17 milionów funtów mniej niż Sterling, Fabregas był tańszy jeszcze o 2 miliony. Nie dziwi więc nasilona krytyka względem rozrzutności Manchesteru City. Ale kto bogatemu zabroni?

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze