Leicester jak Legia, kryminalne zagadki defensywy


Tragiczna postawa "Lisów"

15 października 2016 Leicester jak Legia, kryminalne zagadki defensywy
Inquisitr.com

Odważnie zaryzykujemy tezę, że Leicester City w tym sezonie nie obroni już tytułu. Być może nie znajdzie się nawet na miejscu gwarantującym europejskie puchary, przynajmniej grając tak jak do tej pory. "Lisy" po raz kolejny rozegrały mecz wyjazdowy w tym sezonie, znów dostając łomot. Dziś, po smutnej i przygaszonej ferajnie Claudio Ranierego, przejechała się Chelsea.


Udostępnij na Udostępnij na

Zgłaszam obrońców do prokuratury

Aż żal patrzeć na upadek zespołu, który jeszcze trzy miesiące temu potrafił przyjechać na koniec sezonu do Londynu i na Stamford Bridge grać pięknie, ofensywnie i z pełnym luzem. Dziś już z tamtych obrazków zostało doprawdy niewiele. W dzisiejszym meczu „Lisy” ponownie zaserwowały swoim kibicom najgorszy zestaw koszmarów. Zwłaszcza tych w formacji defensywnej. Po raz kolejny okazało się, że w tym sezonie obrona przy stałych fragmentach gry kompletnie nie istnieje. W dzisiejszym spotkaniu pierwsza bramka Diego Costy to prawdziwy kryminał.

https://twitter.com/TrueFeras/status/787267703211974656

Najgorsze, że to nie odosobniony przypadek, lecz smutna rzeczywistość.

Przypomina wam to coś? Nam owszem, mianowicie naszego polskiego mistrza. Co ciekawe, w tym sezonie piłkarze Ranieriego stracili już 13 goli w czterech wyjazdowych spotkaniach. W poprzednim sezonie w 19 meczach w roli gości piłkę z własnej bramki wyciągali zaledwie 18 razy.

Nie wiemy, czy to jakaś kwestia odporności na sukces, lecz to, co w poprzednim sezonie było głównym atutem mistrzów Anglii, dziś pozostaje tylko wspomnieniem. Przede wszystkim Leicester już nie biega, lecz człapie. Podopieczni Ranieriego sprawiają wrażenie kompletnie wygaszonych ludzi, bez jakiejkolwiek iskry. Nic dziwnego, że ich przeciwnicy strzelają im tyle bramek w tym sezonie, skoro pressing w owym zespole istnieje tylko teoretycznie. Gdzie jest ten atak zespołu napastników? Co się dzieje z Vardym? Dlaczego środek pola wygląda na kompletnie zagubiony? To tylko kilka z pytań, na które jedyną odpowiedzią nie może być brak N’Golo Kante, swoją drogą dziś bardzo dobrze dysponowanego piłkarza na boisku.

Powiedzmy sobie szczerze, z takim tempem, brakiem dynamiki, agresji i waleczności piłkarze Leicester wyglądali, jakby ostatni tydzień spędzili w hotelu z piłkarzami reprezentacji Polski.

13 i 15, dokładnie tyle porażek zaliczyły Leeds i Blackburn po swoich „sensacyjnych” tytułach mistrzowskich.

W tym momencie Leicester dumnie goni swoich przodowników, mając już na koncie cztery przegrane spotkania w Premier League. Z drugiej strony, Włoch może pochwalić się stuprocentową skutecznością w Lidze Mistrzów. Coś za coś, pytanie, jak długo potrwa ten ligowy marazm.

Najlepsza Chelsea w tym sezonie

Kilka zdań należy się również podopiecznym Antonio Conte, którzy dziś zaprezentowali się z bardzo dobrej strony, kompletnie dystansując rywala. Włoch w tym spotkaniu postawił na formację defensywną złożoną z trzech obrońców. Finalny efekt wyglądał przyzwoicie, Leicester kompletnie nie znalazło dziś pomysłu na sforsowanie rywala.

Wspomnieliśmy już, że na dobrym poziomie zaprezentował się dziś Kante. Faktycznie, wraz z Matikiem pokazali, że będąc w najlepszej dyspozycji, spokojnie mogą włożyć między bajki historie o topornym środku pola „The Blues”. Po raz kolejny dał znać o sobie Eden Hazard, przypominający już swoje najlepsze występy w 2015 roku. Jak zwykle zabójczo skutecznie wyglądał Costa. Szczególny plusik chcemy zaś postawić dziś przy nazwisku Victora Mosesa, który po raz kolejny błysnął na skrzydle. Wygląda na to, że Nigeryjczyk może w tym sezonie być małym odkrycie Antonio Conte.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze