Fenomenalny triumf Arsenalu


4 października 2015 Fenomenalny triumf Arsenalu

– Rozmawialiśmy wiele i bardzo chcieliśmy zrobić to dla naszych fanów – takimi słowami Theo Walcott skomentował dzisiejszą wygraną swojego zespołu. Bez wątpienia piłkarzom Wengera udało się udobruchać swoich kibiców po ostatnich kompromitacjach na europejskich boiskach. I to w jakim stylu!


Udostępnij na Udostępnij na

Faworytem dzisiejszego spotkania był bez wątpienia Manchester United, który jako lider Premier League był w lepszej pozycji. Arsenalowi nie wiodło się ostatnio najlepiej – wypada tu wspomnieć o ostatnich porażkach w Europie z Dynamem Zagrzeb i Olympiakosem Pireus oraz o przegranej z Chelsea, która również nie może poszczycić się zbyt dobrą formą. A jednak to właśnie „Kanonierzy” zdominowali całą pierwszą połowę, która była kluczowa dla tego spotkania. Zagrali futbol nie z tej ziemi i zupełnie przyćmili drużynę prowadzoną przez Holendra.


Arsenal rzucił się do ataku już od pierwszej minuty meczu. Chłopcy Wengera założyli też wysoki pressing, co wyraźnie zszokowało piłkarzy United. Taktyka okazała się strzałem w dziesiątkę, gdyż już siedem minut po rozpoczęciu spotkania zawodnicy z północnej części Londynu prowadzili aż 2:0! Pierwszą bramkę strzelił Alexis Sanchez, po tym jak cały zespół przeprowadził składną akcję. Podanie ze skrzydła otrzymał od Mesuta Özila, który to po minucie sam mógł cieszyć się z wpakowania piłki w róg bramki. Wywołał tym nie lada ekscytację u kibiców „Kanonierów” oraz frustrację u fanów United. Uciszył też krytyków, jakoby był niewidoczny w ważnych meczach.

https://youtu.be/EAdKmvYpNqs

„Czerwone Diabły” mogą być za to dumne z Anthonego Martiala, który jest naprawdę cennym zawodnikiem van Gaala. Przed końcem pierwszej połowy miał okazję sam na sam z Petrem Cechem. Klasowy bramkarz wygrał jednak ten pojedynek i bez wątpienia potwierdził, że doświadczenie i czujność to jedne z najważniejszych cech u golkipera.
W międzyczasie „Kanonierzy” strzelili trzecią bramkę. A właściwie zrobił to fenomenalny dziś Alexis Sanchez. Kontra, ominięcie dwóch rywali i mocny strzał. To wystarczyło, by de Gea wyciągał piłkę trzeci, i jak się okazało, ostatni raz z bramki. Swoją szansę miał też Aaron Ramsey, który uderzył z woleja z bliskiej odległości. Niestety ta, wydawałoby się, stuprocentowa okazja nie została przez niego wykorzystana.

https://youtu.be/ofMWXd3vgJg
Druga połowa klasyku nie była już tak porywająca jak pierwsza. Nie można się jednak temu dziwić. Gole, które wpadły do siatki de Gei, ustawiły spotkanie. Trzeba jednak oddać Rooneyowi i spółce, że w drugiej połowie próbowali doprowadzić chociaż do wyrównania. Nic jednak z tego nie wyszło. Statystyki pokazują, że w 60. minucie mieli aż 77% posiadania piłki. Jednak to nie pozwoliło im ucieszyć się nawet z honorowego trafienia. Arsenal był skuteczny nie tylko w ataku, ale także i na tak zwanych tyłach. Nie dopuszczali swoich rywali nawet na dwudziesty metr. Graczom United brakowało pomysłu i chyba także spontaniczności.


Bez wątpienia najlepszym piłkarzem dzisiejszego spotkania był Alexis Sanchez. Chilijczyk znów udowodnił, że jest jednym z najlepszych graczy w angielskiej lidze i wszystko wskazuje na to, że ta sytuacja prędko nie ulegnie zmianie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze