To była źle pokierowana kariera


25 stycznia 2015 To była źle pokierowana kariera

Lennona znają wszyscy. Johna Lennona, zamordowanego 8 grudnia 1980 r. w Nowym Jorku legendarnego muzyka i frontmana grupy The Beatles. Aaron Lennon też był swego czasu znanym na Wyspach piłkarzem, ale trudno wyzbyć się wrażenia, iż źle pokierował swoją karierą i nie zdobył takiej popularności jak wykonawca wielkiego przeboju ,,Imagine''.


Udostępnij na Udostępnij na

Urodzony 16 kwietnia 1987 r. w Leeds zawodnik Tottenhamu Hotspur już od najmłodszych lat wyróżniał się na tle swoich rówieśników.  Po pierwsze, zawsze był mikrusem. Dziś mierzy zaledwie 165 cm i wespół z Nathanem Dyerem stanowi parę najniższych zawodników biegających po boiskach Premier League. Doprawdy komicznie wygląda Aaron, kiedy stanie obok np. Petera Croucha (201 cm), Pera Mertesackera (198 cm) lzy Wojciecha Szczęsnego (196 cm). Drugą cechą wyróżniającą Lennona z tłumu była jego nieprawdopodobna szybkość. Kilka lat temu podczas kampanii promocyjnej jednej z marek produkujących obuwie sportowe angielski zawodnik został poddany pewnemu testowi. Otóż miał on pokonać dystans 45 metrów, omijając przy tym kilka pachołków z piłką u nogi. Jaki czas uzyskał nasz bohater? 13.90 s. Trzeba przyznać, że to wynik naprawdę imponujący. Może tylko słynący z równie wielkiej zwinności Theo Walcott zdołałby pokonać swego rodaka w bezpośrednim starciu.

Pierwszy kontrakt w wieku 14 lat! 

Oczywiście wrodzona szybkość Lennona to jego niezaprzeczalny atut, choć aby występować na poziomie Premier League potrzeba czegoś więcej. Sam zawodnik zdawał sobie z tego sprawę i kiedy rozpoczął treningi w Leeds United, klubie z jego rodzinnego miasta, pracował głównie nad swoją techniką. Aaron musiał rywalizować z zawodnikami przewyższającymi go nie tylko wzrostem, ale przede wszystkim siłą. Żeby nie dać się im stratować, musiał ich umiejętnie wymijać i sztukę tę opanował do perfekcji. Ponadto jego fantastyczne osiągnięcia biegowe przełożyły się na podpisanie lukratywnego kontraktu z firmą Adidas. Za promowanie produkowanego przez niemiecki koncern obuwia 14-letni wówczas Lennon otrzymał sporą sumę pieniedzy (nie wiadomo, ile dokładnie) oraz przepustkę do wielkiej kariery. Bo która wielka drużyna nie chciałby mieć w swoich szeregach superszybkiego skrzydłowego? O Lennona pytały największe brytyjskie kluby, takie jak Newcastle, Liverpool czy Arsenal, ale główny zainteresowany nie spieszył się z podpisywaniem umowy. Twierdził, iż w Leeds ma świetne warunki do rozwoju, ale z drugiej strony nie ukrywał też, że w przyszłości chciałby zagrać dla jednego z hegemonów Premiership.

W 2003 r. błyskotliwy pomocnik otrzymał od ówczesnego trenera, Pawi Petera Reida, szansę zaprezentowania swoich nieprzeciętnych możliwości szerokiemu gronu kibiców angielskiej ekstraklasy. Jego debiut przypadł 18 sierpnia 2003 r. w przegranym 1:2 meczu przeciwko Tottenhamowi Hotspur. Młody Aaron pojawił się na boisku jako zmiennik i stał się tym samym najmłodszym w historii swego macierzystego zespołu zawodnikiem, który wystąpił podczas meczu ligowego na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Anglik miał wtedy zaledwie 16 lat i 129 dni. Sezon 2003/2004 zakończył z 11 występami na koncie (łącznie 217 minut), ale jego bardziej doświadczeni koledzy nie zdołali utrzymać się w lidze i przez następny rok Aaron cieszył swoją grą oczy fanów Championship. To właśnie na zapleczu Premier League rozkwitał talent Lennona, który rozegrał dla Reida 27 meczów we wszystkich rozgrywkach, zwiększając tym samym jeszcze bardziej zainteresowanie mocarzy Premiership swoją osobą. Właściciele Leeds, chcąc nie chcąc, musieli oddać swojego najzdolniejszego zawodnika, gdyż zdawali sobie sprawę z tego, że jego szlifowaniem powinien zająć się menedżer jednego z możniejszych i bardziej utytułowanych zespołów. I tak 1 lipca 2005 r. Aaron trafił do Tottenhamu Hotspur, w starciu z którym dwa lata wcześniej zaliczył przecież swój debiutancki mecz. Kwota transferu wyniosła milion funtów, co było sumą dość sporą, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, iż piekielnie szybki skrzydłowy liczył sobie wówczas jedyne 18 wiosen. Dlaczego jednak dziś, po upływie dekady, ten zapowiadający się niegdyś na gwiazdę nie tylko Spurs, ale i reprezentacji Anglii, zawodnik jest do wzięcia za jedyne… 265 tys. funtów?

Gdzie został popełniony błąd?

No właśnie, to doskonałe pytanie, na które jednak trudno znaleźć odpowiedź, tym bardziej, że nasz bohater miał wszelkie predyspozycje do tego, by zostać graczem wielkiego (nie mamy na myśli jego wzrostu) formatu. Po przejściu na White Hart Lane bardzo szybko wywalczył miejsce w podstawowym składzie Kogutów i notował całkiem przyzwoite wyniki. Licząc od początku sezonu 2005/2006 do końca rozgrywek 2013/2014 Lennon rozegrał w samej tylko Premier League aż 257 spotkań! Nie zawsze wychodził na boisko jako podstawowy gracz, bardzo często bywał posyłany do boju pod koniec spotkań, kiedy rywal opadał już sił i nie miał szans upilnować zabójczo szybkiego skrzydłowego. Do postawy Aarona nie można mieć większych zastrzeżeń  zawsze, kiedy przystępował do spotkania swego teamu dawał z siebie wszystko. Biegał od jednego pola karnego do drugiego, nic nie robiąc sobie z tego, że wyżsi od niego o głowę obrońcy starali się ze wszystkich siła uprzykrzyć mu życie. Bezpardonowo faulowali go, ale pomocnik Kogutówwstawał i pruł dalej do przodu ku ich rozpaczy. Być może jego kariera wyhamowała w pewnym momencie przez zbyt częste imprezowanie w nocnych klubach. W latach 2008-2012, kiedy trenerem Tottenhamu był Harry Redknapp, zawodnicy pozwalali sobie na wiele. Bywało tak, że przed ważnymi meczami spędzali czas na nocnych szaleństwach, zamiast grzecznie leżeć w łóżkach i odpoczywać przed następnym ligowym starciem. Suto zakrapiane imprezy z pięknymi kobietami nie przekładały się na wyniki klubu Lennona, a jego kibice musieli co rok wysłuchiwać niewybrednych żartów ze strony fanów znienawidzonego przez nich Arsenalu. Kanonierzy bowiem tradycyjnie zajmowali (i nadal zajmują) na koniec sezonu miejsce lepsze od Kogutów. Częściej zwyciężali też w prestiżowych derbach północnego Londynu, a to dla kibiców z White Hart Lane było największym ciosem.

Kiedy Redknapp został zwolniony, na jego miejsce przybył Andre Villas-Boas, ale szybko pożegnał się on ze stolicą Anglii. Potem był jeszcze Tim Sherwood, a aktualnie Tottenham prowadzi Mauricio Pochettino. Każdy z wcześniej wymienionych trenerów widział Lennona w składzie Spurs, więc chyba powodem zahamowania jego kariery nie mogły być potencjalne konflikty z nimi. Może po prostu czarnoskóry skrzydłowy nie wytrzymał konkurencji o pierwszy skład Kogutów? W końcu rywali miał naprawdę solidnych  jeszcze szybszy od Aarona Gareth Bale, wszechstronny Luka Modrić,  przebojowy Steven Piennar czy obecne gwiazdy zespołu na czele z Christianem Eriksenem, Nacerem Chadlim oraz Erikiem Lamelą. W obecnym sezonie Aaron Lennon rozegrał w Premier League dziewięć meczów, a do tego dołożył jeszcze sześć, jeśli chodzi o Ligę Europy. Zazwyczaj wchodzi jako rezerwowy, ale widać gołym okiem, że nie jest już tak szybki i przebojowy jak dawniej. Wciąż potrafi rozruszać grę Kogutów, lecz obrońcy przeciwnej drużyny skupiają swoją uwagę na innych, groźniejszych graczach Tottenhamu.

https://www.youtube.com/watch?v=m_o-6PvL8qw

Najwyższy czas na zmiany

Innym powodem spadku formy i zainteresowania pozyskaniem zawodnika przez inne kluby może być to, że jak na gracza ofensywnego Aaron notował w swojej karierze zdecydowanie za mało goli. Do tej pory jego licznik bramek zatrzymał się na 31, wziąwszy pod uwagę ponad 400 meczów we wszystkich rozgrywkach nie jest szczególnie okazała liczba. Gdyby częściej potrafił zachować zimną krew w sytuacjach strzeleckich, może jego aktualna wartość wynosiłaby klika lub kilkanaście milionów funtów, a nie 265 tys.

Sam Lennon również winien jest tego impasu, w którym aktualnie się znajduje.  Chyba zbyt długo czekał na to, aż któryś z menedżerów Spurs pozwoli mu regularnie występować w pierwszym składzie swego teamu. Aaron powinien już dawno temu wziąć nogi za pas i poszukać zatrudnienia gdzie indziej. Może zmiana ligi pomogłaby mu odbudować mocną niegdyś pozycję pomocnika w reprezentacji Anglii. Zadebiutował w niej jako 19-latek za czasów Svena-Gorana Erikssona, ale kolejni selekcjonerzy pomijali go przy wysyłaniu powołań. Ostatni mecz dla Synów Albionu rozegrał 6 lutego 2013 r. przeciwko Brazylii, lecz nie zdołał załapać się do mundialowej kadry na zeszłoroczny południowoamerykański czempionat globu.

Wielka szkoda, że tak utalentowany i obdarzony rzadko spotykaną dynamiką zawodnik odchodzi powoli w zapomnienie. Okienko transferowe wciąż pozostaje otwarte i może władze Tottenhamu zdołają chociaż wypożyczyć Aarona do innego klubu, może nawet z zaplecza Premier League. Zawodnik ten grał najlepiej, kiedy przypisywano mu status gwiazdy, ale kryzys formy przychodził zawsze, gdy konkurencja o grę w pierwszym składzie okazywała się zbyt duża. Artur Boruc pokazał, że występy na niższym poziomie rozgrywkowym to nic hańbiącego, a czasami mogą okazać się one punktem zwrotnym w karierze danego piłkarza. Oby ewentualne przejście Lennona do innego zespołu przyniosło mu jakiś większy sukces, bo jak dotąd zdołał on wywalczyć wraz z Kogutami kilka lat temu jedynie Puchar Ligi Angielskiej, a to na pewno nie jest szczyt marzeń naszego bohatera.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze