Premier League. Smutny dzień dla fanów Arsenalu


19 września 2015 Premier League. Smutny dzień dla fanów Arsenalu

To smutny dzień dla fanów Arsenalu. Porażka z największym londyńskim rywalem boli sama w sobie. To jednak sposób, w jaki „Kanonierzy” zostali okradzeni z szansy walki jak równy z równym ranić może najbardziej. W 44. minucie spotkania Diego Costa bestialsko potraktował Laurenta Kościelnego i od tego momentu w tym meczu nic nie było takie samo.


Udostępnij na Udostępnij na

Kiedy Jose Mourinho i Arsene Wenger chłodno uścisnęli sobie dłonie na minutę przed rozpoczęciem spotkania, wszelkie pozasportowe spekulacje o nieczystych zagraniach ucichły. Kibiców elektryzować mógł powrót Oscara do wyjściowej jedenastki Chelsea, optymalne (a nie defensywne, jak to miał w zwyczaju z zespołami z topu) zestawienie składu Mourinho, ponowny występ Walcotta na szpicy i siłowe pojedynki Gabriela i Diego Costy.

CPREQ__XAAAcyYf
Diego Costa w typowym dla siebie stylu

Skończyło się jednak na tym, że Brazylijczycy skoczyli sobie do gardeł. W 44. minucie Diego Costa bezpardonowo potraktował Laurenta Kościelnego w walce o pozycję, za co Hiszpanowi urodzonemu w Kraju Kawy należała się czerwona kartka. Następnie Costa jeszcze dołożył Kościelnemu, ale sędzia Mike Dean ukarał zawodnika tylko żółtym kartonikiem, który ujrzał także nad głową Gabriel próbujący bronić swojego kolegę z drużyny przed napastnikiem „The Blues”. Jakby tego było mało, zawodnik, który dwukrotnie dopuścił się przewinienia karanego czerwoną kartką, dodatkowo sprowokował Gabriela i wymusił na Deanie pokazanie rodakowi korytarza do szatni.

Trudno jest znaleźć słowa opisujące boiskowe chamstwo Diego Costy, jego zdolności manipulacyjne i to, jak sędziowie traktują jego zachowanie. Nie tylko w końcu Mike Dean pracuje nad piłkarskim „fair play”, ale także jego asystent, który incydent z Kościelnym miał na dłoni. Brazylijczyka nie powinno być już na boisku, gdy Gabriel niczym junior dał się napastnikowi Chelsea sprowokować i wyleciał z boiska zamiast niego. Zachowanie godne jego szkoleniowca. Diego Costa to piłkarz najbliższy wyobrażeniu tego, jak zachowywałby się Jose Mourinho na boisku, gdyby sam grał w piłkę nożną.

https://twitter.com/FootballFunnys/status/645215162564235264

Mimo braku jednego zawodnika, Arsenal wcale tego spotkania nie musiał przegrać. Chelsea nadal wygląda bardzo słabo, od początku sezonu nie przestając zawodzić. Jednak tak, jak „The Blues” kontynuują swoją przeciętną grę, tak „Kanonierzy” nadal robią dziecinne błędy w obronie. Sposób, w jaki Kurt Zouma (notabene grający 90 minut na bardzo wysokim poziomie) wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie, woła o pomstę do nieba. Zupełnie niekryty przy stałym fragmencie gry wpakował piłkę do siatki, radośnie truchtając z Diego Costą pod ramię do zdzierających z ekstazy gardło fanów.

Drugiego osłabienia „Kanonierzy” już jednak nie znieśli. Santi Cazorla po ostrym wślizgu na Cescu Fabregasie obejrzał drugą żółtą kartkę i po dyskusjach z sędzią głównym i technicznym musiał w końcu uznać wyższość nałożonej na niego kary i opuścił boisko. W dziewięciu przeciwko jedenastu nieuchronne były kolejne bramki. Ta na 2:0 padła w końcu po rykoszecie po strzale Edena Hazarda.

Gdyby tego było mało, fani Arsenalu muszą martwić się o przyszłość swojego zespołu bez Francisa Coquelina. Francuz, który jest dla tej drużyny kluczowym ogniwem i który także dziś do czasu odniesienia urazu grał na bardzo wysokim poziomie, na drugą połowę w ogóle nie wyszedł. Calum Chambers, który go zastąpił, zagra pewnie w miejsce zawieszonego Gabriela, a na pozycji defensywnego pomocnika tym samym brakuje zawodnika, który potrafiłby powstrzymywać akcje rywali. Mikel Arteta w środowy wieczór tylko patrzył, jak piłkarze Dynama przechodzą obok, nie odbierając piłki ani razu przez całe spotkanie.

To smutny dzień dla fanów Arsenalu. Porażka z największym londyńskim rywalem boli sama w sobie. To jednak sposób, w jaki „Kanonierzy” zostali okradzeni z szansy walki jak równy z równym, ranić może najbardziej. W 44. minucie spotkania Diego Costa bestialsko potraktował Laurenta Kościelnego i od tego momentu w tym meczu nic nie było takie samo.

Komentarze
Michał Kołodko (gość) - 9 lat temu

To Bielik ma teraz swoją szansę :p

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze