Prawdziwa burza nadejdzie: najciekawsze pytania przed drugą kolejką


Czy druga kolejka Premier League będzie równie emocjonująca?

18 sierpnia 2017 Prawdziwa burza nadejdzie: najciekawsze pytania przed drugą kolejką
www.thedaisycutter.co.uk

Rozpoczynająca sezon kolejka angielskiej Premier League przyniosła nam, kibicom, wiele emocji, bramek, tudzież nawet sensacji. Kurz po pierwszych meczach jeszcze dobrze nie opadł, a wielkimi krokami zbliżają się kolejne starcia w najciekawszej lidze świata. Jedynym zespołem, który znalazł się na cenzurowanym, jest Chelsea. Czy w niedzielę zmaże plamę i wygra z Tottenhamem?


Udostępnij na Udostępnij na

1) Kto górą w niedzielnych derbach?

Wejście w nowy sezon dla podopiecznych Antonio Conte okazało się bardzo bolesne. Niespodziewana porażka z Burnley, czerwone kartki dla Gary’ego Cahilla i Cesca Fabregasa, a jakby tego było mało, to w niedzielę czeka ich pierwsze derbowe starcie.

Rywal bardzo mocny, grający szybką, ofensywną piłkę – Tottenham. „Spurs” wygrali w pierwszej kolejce z Newcastle, prezentując w drugiej połowę takie granie, do jakiego wszystkich przyzwyczaili. Przebłysk Christiana Eriksena, bramka Delego Alliego, jedynie Harry Kane miał gorszy dzień – raz trafił w słupek, a raz świetną paradą popisał się bramkarz rywali. Zespół Mauricio Pochettino powoli się rozpędza, zgarnął pierwsze trzy punkty, a wygrana w niedzielnym meczu na pewno dałaby mu porządnego kopa. Z kolei przed Conte trudne zadanie, gdyż w tym meczu zawieszony będzie Gary Cahill, z kontuzją zmaga się Eden Hazard, a mało możliwy jest występ Pedro i Tiemoue Bakayoko – obaj nie doszli jeszcze do pełnej sprawności po przebytych urazach.

Cała ta piątka śmiało mogłaby znaleźć się w pierwszym składzie na niedzielne spotkanie. Chelsea ma przed sobą trudne zadanie, ale wygrywając, udowodni swoją wartość. Wszystkie aspekty sportowo-medyczne przemawiają jednak za Tottenhamem. Jest tylko jedno „ale”. Mimo że „Koguty” będą w tym meczu gospodarzami, zostanie ono rozegrane na Wembley. Wszystko to wiąże się z przenosinami na nowy obiekt. Dopóki nie zostanie on zbudowany, wszystkie domowe spotkania Pochettino i jego piłkarze rozegrają właśnie na angielskim stadionie narodowym (praktyka ostatnio stosowana w przypadku West Ham).

Z Wembley mogą mieć niekoniecznie dobre wspomnienia, w zeszłym sezonie rozgrywali na nim swoje spotkania w Lidze Mistrzów, a ich bilans to jedna wygrana (z CSKA Moskwa) i dwie porażki (z AS Monaco i Bayerem Leverkusen). Liga Mistrzów to jednak inna bajka niż Premier League i wszelkie złe koszmary mogą zostać szybko rozwiane. Okazja do tego nadarzy się już w niedzielę, gdyż pokonując Chelsea, udowodnią, że Wembley i 90-tysięczne trybuny nie są im straszne.

2) Który z beniaminków wytrzyma ciśnienie?

Dwie i pół godziny przed pierwszym gwizdkiem na Wembley swoje spotkanie rozpoczną piłkarze Huddersfield i Newcastle. Dla tych pierwszych będzie to prawdziwe święto, na ich stadionie – John Smith’s Stadium – po raz pierwszy rozegrany zostanie mecz pod egidą Premier League. Ostatni sezon Huddersfield w najwyższej klasie rozgrywkowej też pamiętają pewnie nieliczni, bo awans do niej wywalczyli po 45 latach przerwy. Ostatni raz o mistrzostwo Anglii bili się w sezonie 1971/1972, ale skutek tej batalii był mizerny. W 42 spotkaniach tylko sześć razy wygrywali, a 13 zremisowali. Jak łatwo policzyć, aż 23 mecze przegrali, zajęli przedostatnie miejsce i musieli pożegnać się z czołową ligą.

Powrót do niej nie trwał krótko, jak się teraz okazuje. Wiele mówi się o tym, że do utrzymania w Premier League wystarcza osiągnięcie magicznej granicy 40 punktów. „Z kim je zdobywać, jeśli nie z równym sobie?” – pomyśleli kibice obu ekip. Dlatego też szykuje się walka na całego, do ostatniej minuty. W lepszych humorach na pewno są gospodarze, którzy nieoczekiwanie na inaugurację pokonali na wyjeździe Crystal Palace. Teraz sytuacja będzie trochę inna, można powiedzieć – trudniejsza. Owszem, podopieczni Davida Wagnera zagrają na własnym stadionie, ale czy to im pomoże? Oczekiwania będą na pewno spore (tym bardziej po wygranej z „Orłami”), kibice nerwowo odliczają dni, godziny, minuty, a sami piłkarze będą mocno zmotywowani. Czy to im wyjdzie na dobre? Czasami presja własnego stadionu jest tak duża, że zespół nie osiąga na nim odpowiednich wyników. Zresztą Newcastle United i Rafa Benitez nie przebędą 195 kilometrów tylko po to, aby oddać punkty rywalom.

W meczu z Tottenhamem wyglądali bardzo solidnie, dopiero głupia czerwona kartka Jonjo Shelveya sprawiła, że rywale mieli mocno ułatwione zadanie. Teraz Anglik będzie pauzować, a jego koledzy na pewno zostali uczuleni, aby nie deptać rywala, kiedy sędzia patrzy się prosto na nich. O motywację Newcastle można być spokojnym, po pierwsze – wygrana da mu inauguracyjne punkty w sezonie, poza tym można zapisać się w annałach. Wygrać na John Smith’s Stadium po raz pierwszy w historii Premier League.

3) Na co rzeczywiście stać Everton?

W poniedziałkowy wieczór ciekawy pojedynek. Manchester City zmierzy się na własnym obiekcie z Evertonem. Pep Guardiola zainwestował w boki obrony sporą gotówkę. Danilo, Walker, Mendy mają szarżować na skrzydłach i dogrywać piłki do Sergio Aguero lub Gabriela Jesusa. W starciu z Brighton nie wyglądało to tak kolorowo. Danilo ustawiony na lewej stronie za każdym razem schodził na prawą nogę, co szybko zostało odczytane i sprawnie blokowane. Walker, mimo że przedzierał się do przodu, nie potrafił dobrze dograć piłki. Dopiero dwa błędy gospodarzy sprawiły, że „Obywatele” zdobyli gola. Najpierw wykorzystali szybkim atakiem głupią stratę piłki, a potem Lewis Dunk skierował futbolówkę do własnej bramki. Skończyło się wygraną Manchesteru City, ale styl pozostawiał wiele do życzenia. Znając Pepa Guardiolę, na niedzielne starcie dokona rotacji w składzie, na pewno coś zmieni, aby wszystko lepiej funkcjonowało. I musi zacząć lepiej funkcjonować, jeżeli wraz ze swoją drużyną celują w końcowe zwycięstwo.

Everton z kolei jest na fali wznoszącej, wygrana ze Stoke w lidze, wygrana z Hajdukiem Split w eliminacjach Ligi Europy. Teraz rywal znacznie trudniejszy, ale na czyim tle się najlepiej sprawdza? Tym bardziej że Ronald Koeman i jego drużyna aspirują do tego, by być nazywanymi czołową drużyną w Anglii. Bardzo mądrze zainwestowane pieniądze po sprzedaży Lukaku, do zespołu dołączyli: Gylfi Siguroðsson, Jordan Pickford, Michael Keane, Davy Klaassen, Sandro Ramirez czy Wayne Rooney. Holenderski szkoleniowiec dokonał znaczących wzmocnień w zespole, teraz musi to wszystko mądrze poukładać, a jego drużyna będzie w tym sezonie zaskakiwała wszystkich obserwatorów w Premier League. Być może już w poniedziałek?

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze