Plusy i minusy debiutu Besnika Hasiego


Co było dobre, a co złe w pierwszym meczu Albańczyka w ekstraklasie?

16 lipca 2016 Plusy i minusy debiutu Besnika Hasiego
Michał Kołodko/iGol.pl

Miało być gładko, prosto i bezproblemowo. Stołeczny klub miał dziś zdecydowanie wygrać z przeciętną Jagiellonią i pokazać, że wtorkowe spotkanie w eliminacjach Ligi Mistrzów i mecz o Superpuchar były jedynie wypadkiem przy pracy... Ale tak się nie stało, Legia po raz kolejny zawiodła. Zdecydowaliśmy się więc wziąć pod lupę występ "Wojskowych" w poszukiwaniu plusów i minusów w drużynie prowadzonej przez Besnika Hasiego


Udostępnij na Udostępnij na

Plusy

Dobry występ Thibaulta Moulina

Po pierwszej połowie wiele osób zastanawiało się, jak taki zawodnik trafił do polskiej ekstraklasy. Technika, dokładność podań, kreatywność, przegląd pola. Kompilację wszystkich tych atutów ujrzeliśmy, gdy tuż przed przerwą nowy nabytek mistrza Polski dośrodkował do dobrze ustawionego w polu karnym Aleksandrowa, zaliczając tym samym klasową asystę przy bramce Bułgara. W drugiej części nie był już tak widoczny, ale głównie przez fakt, że cały środek pola Legii spisywał się o wiele gorzej.

Liczba stworzonych okazji

Sam Prijović miał co najmniej trzy stuprocentowe okazje, ale żadnej z nich nie wykorzystał. Po wejściu na plac gry setkę miał też Nemanja Nikolić, ale widocznie postanowił się tego dnia zbliżyć do poziomu egzekucji swojego partnera z pierwszej linii. Dobrych podań z drugiej linii nie brakowało. Dominacja posiadania piłki nie była tylko statystyczna i przekładała się na realne okazje na połowie oponenta. Sęk w tym, że aby wygrywać, trzeba je wykorzystywać.

Styl gry w pierwszej połowie

Niezłe tempo rozgrywania akcji, sporo gry na jeden, dwa kontakty. Elegancja posiadania piłki, liczne, skuteczne zmiany pozycji piłkarzy i wysoka skuteczność podań na połowie rywala. Pierwsze 45 minut Legia grała ładnie, jak na mistrza Polski przystało. Nie widać było ubytków kadrowych czy tego, że w drugiej linii grał mało doświadczony zawodnik. Były ochy i achy. Nawet Bogusław Leśnodorski nie uciekł przed pochwaleniem swoich piłkarzy w przerwie. Przedwcześnie, jak się okazało, ale jeśli to, co widzieliśmy w pierwszej odsłonie, jest celem Hasiego, to warto poczekać na efekty jego pracy.

Minusy

Błędy obrony

Ten Rzeźniczaka przy bramce przyjezdnych z Białegostoku nie był jedyny. „Rzeźnik” od początku meczu nie bardzo radził sobie z Fiodorem Cernychem, mając problemy z wyłączeniem napastnika z gry czy nawet wygrywaniem z nim pojedynków. Inne liczne nieporozumienia, mniej bolesne, miały miejsce na przełomie całego spotkania. Hasi chce grać inaczej niż Czerczesow i taka gra wymaga innych zachowań, innego ustawienia, asekuracji i widać, że mimo faktu, iż blok obronny personalnie się nie zmienił, to brakuje w nim zgrania i pełnego zrozumienia nowego sposobu gry.

Nieskuteczność

Jagiellonia też miała swoje szanse, ale na pewno nie aż tyle co jej dzisiejszy rywal. Hasi żalił się po meczu: „Stworzyliśmy bardzo dużo szans, by pokonać bramkarza rywali, ale ich nie wykorzystaliśmy. Nasz przeciwnik stworzył sobie pierwszą, a w zasadzie nasz obrońca popełnił błąd, i od razu trafili do bramki”. No cóż, to się nazywa pragmatyzm. Gdyby wcześniej wszystkie stuprocentowe okazje jego zespołu zakończyły się golami, nie musiałby się tłumaczyć na konferencji z niepowodzeń, a cieszyłby się z wysokiego zwycięstwa w debiucie.

Zmiany

Teoretycznie mają pomagać, a te, których dokonał Besnik Hasi, tego nie uczyniły. Zdjęcie Guilherme i Kopczyńskiego zaburzyło równowagę w środku pola. Jodłowiec, który wszedł z ławki, na pewno nie był w swojej optymalnej formie i to, co w pierwszej połowie wyglądało tak dobrze, czyli liczne podania na połowie rywali, kontrola środka pola, częsta gra na jeden kontakt, już nie miało miejsca. Dominował chaos. W końcówce Albańczyk próbował ratować sytuację wprowadzeniem Ondreja Dudy, ale czerwona kartka dla Aleksandrowa zniweczyła jego plany.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze