Piotr Stokowiec dotrzymał słowa – Lechia zażegnała kryzys


Ostatnie wyniki osiągane przez Lechię Gdańsk pokazują, że po niedawnym kryzysie nie ma już śladu

14 marca 2021 Piotr Stokowiec dotrzymał słowa – Lechia zażegnała kryzys
Piotr Matusewicz / PressFocus

Ponad miesiąc temu znajdowała się tuż nad zespołami walczącymi o utrzymanie, a dziś jest zaledwie trzy punkty za podium. Lechia Gdańsk przeszła olbrzymią metamorfozę i o ich kryzysie już wiele osób zapomniało. Trener Piotr Stokowiec wywiązał się ze swojej obietnicy i dzięki temu jego pozycja w klubie ponownie stała się bardzo pewna.


Udostępnij na Udostępnij na

Dziwny jest to sezon. Wiele klubów boryka się z różnymi problemami. Jedni mają zawirowania kadrowe, inni nie mogą dobrze przepracować okresu przygotowawczego. Obie te przypadłości dopadły właśnie Lechię. Latem z racji wykrycia zakażenia u jednego z zawodników była potrzeba skrócenia okresu przygotowawczego. Efekty tego były widoczne po starcie ligi, gdyż gdańszczanie zachwycać potrafili wyłącznie w spotkaniach z beniaminkami.

Gdy wydawało się, że forma Lechii zaczyna iść w górę, na początku listopada wirus zaatakował ich znacznie bardziej. Mówiło się wtedy nawet o 20 pozytywnych wynikach, w tym ponad dziesięciu wśród zawodników. To ponownie zaburzyło cały cykl pracy zespołu. Nikt nie spodziewał się jednak, że gdańszczanie nagle zaczną prezentować się aż tak źle. Po przerwie na reprezentację kryzys, w jaki wpadła Lechia, był ogromny. Cztery porażki z rzędu, do tego bez ani jednego strzelonego gola. Trzeba przyznać, że nie wyglądało to wszystko dobrze i trudno było tutaj zrzucać winę wyłącznie na to, że nie wszyscy zawodnicy byli gotowi do gry w stu procentach. Drużyna stała w miejscu, nie było widać u zawodników żadnego rozwoju. Niektórzy wysuwali nawet wnioski, że wielu zaczynało się cofać w rozwoju.

Małym pozytywem było pokonanie na zakończenie roku 3:0 Cracovii. To jednak trudno było traktować jako wyjście na prostą, gdyż na kolejne spotkanie trzeba było trochę poczekać.

Wielu kibiców chciało zmiany trenera

W klubie podjęto ważną decyzję, by zimowy okres przygotowawczy spędzić w Gdańsku. Pech chciał, że wtedy akurat pogoda na północy Polski nie rozpieszczała. Mimo to w meczach kontrolnych Lechia pokazywała się z bardzo solidnej strony. Pewne wygrane z zespołami z niższych lig, a na zakończenie także spokojne zwycięstwo z Wisłą Płock. To dawało nadzieje na dobry start rundy wiosennej.

Na nadziejach się skończyło. Dwa spotkania na własnym stadionie na start i odpowiednio porażka 0:2 z Jagiellonią i remis 1:1 z Wartą. Stracone prowadzenie z beniaminkiem ekstraklasy, do tego z fatalną postawą w drugiej połowie, bardzo rozwścieczyło fanów Lechii. Atmosferę podgrzały także słowa trenera Stokowca na pomeczowej konferencji.

Jakby tego było mało, kilka dni później nadeszła największa kompromitacja Lechii w trwającym sezonie – porażka w Pucharze Polski z Puszczą Niepołomice. Po tym meczu w mediach społecznościowych pojawiło się wiele dyskusji na temat ewentualnej zmiany trenera. Była duża złość, do tego obawy o to, czy nie trzeba będzie się oglądać za siebie na dół ligowej tabeli. Naprawdę niewiele osób wierzyło w poprawę gry i wyników.

Wiary w swoje umiejętności trenerskie jednak nie tracił Piotr Stokowiec, który po odpadnięciu z Pucharu Polski przyjął krytykę na klatę i złożył oficjalną obietnicę:

– Ja rozumiem kibiców i ich rozgoryczenie, ponieważ sam jestem przejęty tą sytuacją. Dużo o tym myślę, ale kiedy wstaję rano, to spokojnie patrzę w lustro. Nie jestem gorszym trenerem niż wtedy, kiedy zaczynałem pracę w Lechii i kiedy sięgaliśmy po triumfy. Poświęcam tej pracy bardzo dużo czasu i energii. Myślę nawet, że teraz jestem trenerem bardziej doświadczonym o ten kryzys, który obecnie przechodzimy. Zrobię wszystko, żeby drużyna z tego kryzysu wyszła.

Trener Lechii przed meczem z Rakowem dostał niespodziewanie wsparcie od… kibiców. Fanatycy gdańskiego klubu postanowili stawić się na rozmowie z piłkarzami i sztabem szkoleniowym. W internecie pojawiało się wiele prześmiewczych wpisów, że teraz kibice wzięli we własne ręce ustalanie taktyki. Takie żarty z zaistniałej sytuacji nasiliły się po dosyć niespodziewanym zwycięstwie w Bełchatowie. Faktycznie, Lechia pokazała się tam już z lepszej strony i można rzec, że wydarła tę cenną wygraną. Intensywność ich gry mogła budzić podziw.

Coraz więcej pozytywów

Mecz z Rakowem ewidentnie dał zawodnikom duży impuls. W następnym spotkaniu z Górnikiem Zabrze widzieliśmy już odmienioną Lechię, która momentami naprawdę mogła się podobać. Oczywiście nadal należało te wyniki traktować z lekkim dystansem. W naszej lidze uznanie, że kryzys został zażegnany, należy ogłaszać dopiero po kilku pozytywnych występach. Na szczęście dla kibiców Lechii, taka seria trwa do dziś. Wygrana w Mielcu, remis w Bielsku i świeża wygrana z Wisłą Kraków pokazuje, że wszystko wróciło na dobre tory.

Flashscore

Z pełnym przekonaniem można zatem stwierdzić, że Piotr Stokowiec uratował swoją posadę (o ile faktycznie były myśli o zwolnieniu) i pokazał, że potrafi wyjść z kryzysu. Obietnica złożona po spotkaniu z Puszczą została na ten moment spełniona.

Jeszcze na początku lutego Lechia Gdańsk wyglądała na totalnie zagubiony zespół, bez żadnego pomysłu na grę. Obecnie mamy Lechię Gdańsk,mającą sześć spotkań z rzędu bez porażki. Co im to daje? Czwarte miejsce w lidze, trzy punkty straty do trzeciego Rakowa i pięć do drugiej Pogoni Szczecin. To właśnie w Szczecinie drużyna trenera Stokowca rozegra swój kolejny mecz.

Pochwały należą się również zawodnikom

Przede wszystkim najważniejszy w całej układance trenera Stokowca jest fakt, że dobrą formę odzyskał Flavio Paixao. Poza bramkami i asystami doświadczony Portugalczyk wykonuje kawał dobrej roboty na boisku, co ułatwia grę partnerom. Na dużą pochwałę zasługuje też wielce utalentowany Jan Biegański. Ściągnięty z GKS-u Tychy defensywny pomocnik, odkąd dostał szansę od Piotra Stokowca, na dobre zadomowił się w pierwszym składzie. Mało tego, prezentuje się momentami wręcz doskonale, jakby grał na tym poziomie od lat. Rzadko widuje się tak mocne wejście młodzieżowca do drużyny ekstraklasowej.

Przy pojawiających się różnych problemach kadrowych związanych z urazami i kartkami w końcu decyzje personalne powodują brak utraty jakości. Nagle z rezerw do pierwszego zespołu został przywrócony Mario Maloca i widać, że wraca on do dawnej dyspozycji, godnie zastępując Michała Nalepę.

Są w tym wszystkim oczywiście i na ten moment przegrani zawodnicy. Wydaje się, że miejsce na prawej stronie defensywy stracił Karol Fila, gdyż zastępujący go Bartosz Kopacz prezentuje się tam momentami fenomenalnie. Z obiegu wypadł totalnie bezproduktywny w ofensywie Omran Haydary. Piotr Stokowiec woli nawet wystawić na prawym skrzydle Łukasza Zwolińskiego niż młodego Afgańczyka. Ponadto status młodzieżowca nie pomaga już Tomaszowi Makowskiemu z racji wspomnianej świetnej dyspozycji Jana Biegańskiego.

Oczywiście może nadejść moment, że ci zawodnicy będą ponownie potrzebni i nagle ich role się odwrócą. Szeroka ławka w końcówce sezonu może dać Lechii wiele dobrego, a z tym już nie raz trener Stokowiec miewał problemy.

***

Ekstraklasa ponownie pokazała, że niewiele potrzeba, by z dołu tabeli wskoczyć na bardzo dobrą pozycję. Ścisk w tabeli, szczególnie w tym sezonie, jest olbrzymi i w przypadku nagłego kolejnego kryzysu Lechii znowu mogłoby być nieciekawie. Na ten moment jednak nic na to nie wskazuje, chociaż wiele kibiców innych drużyn zarzuca gdańszczanom, że mają dużo szczęścia. W piłce liczy się jednak to, co jest na tablicy wyników po końcowym gwizdku, a Lechia Gdańsk za kadencji trenera Piotra Stokowca nie raz pokazywała, że nie trzeba grać pięknie, by osiągać sukces.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze