Piłkarska walka o niepodległość


Jak polską piłkę budowano na tle walki o wolność

11 listopada 2016 Piłkarska walka o niepodległość

Radość po 11 listopada nie mogła przysłonić autorom tego sukcesu wyzwań, przed którymi musieli prędzej czy później stanąć. Te zaś zapowiadały się na niezwykle trudne, czemu zresztą nie można się dziwić. Samo odzyskanie niepodległości, fakt będący niewątpliwie kamieniem milowym w dziejach narodu, było jednak dopiero początkiem długotrwałej pracy. Kraj potrzebował przecież niemalże wszystkiego – podstawowych struktur, ośrodków władzy, sprawnych instrumentów gospodarczych etc. I rozwiniętego sportu. Sprawy nie ułatwiał również fakt, że nasze odradzające się państwo było złożone praktycznie z trzech różnych części. Nic dziwnego zatem, że pierwsze lata działalności niepodległej Polski były przede wszystkim walką o zniwelowanie różnić, pewną unifikację administracyjną oraz gospodarczą.


Udostępnij na Udostępnij na

PZPN to nie początek

Powyższy problem nie ominął również środowiska piłkarskiego, które po kilku latach wojny i końcowym odzyskaniu niepodległości również musiało zmierzyć się z nową rzeczywistością. Tak jak w przypadku innych sektorów działalności państwowej, tak sport posiadał elementarne różnice w doświadczeniu poszczególnych regionów. Na tym polu zabór rosyjski był przecież zupełnie innym światem w porównaniu np. z Galicją, gdzie stopień uciemiężenia oscylował na dużo niższym poziomie.

Na szczęście jednak dla Polaków, którym los polskiej piłki leżał wówczas na sercu, sytuacja w porównaniu z innymi gałęziami państwowymi nie wyglądała tak tragicznie. A to wszystko dzięki ludziom, którzy dostrzegli spory potencjał i ogromną rolę w kulturze fizycznej. To właśnie oni postanowili jeszcze na długo przed wybuchem I wojny światowej rozpocząć pracę nad rozwojem sportu. Nietrudno zresztą zgadnąć gdzie – oczywiście w Galicji rządzonej przez wiele lat przez „miłościwie panującego cesarza Franciszka Józefa I” (którego setną rocznicę śmierci obchodzimy zresztą w tym roku).

Długofalowy proces

Ograniczenie rozwoju polskiego futbolu do wydarzeń po 1918 roku byłoby zdecydowanie zbyt dużym uproszczeniem. A nawet obrazą dla wszystkich wybitnych osobowości, które podejmując pierwsze działania jeszcze przed 1918 rokiem, zasadniczo pracowali już dla przyszłych pokoleń. To trochę jak z walką o niepodległość, która de facto trwała na ziemiach polskich od kilkudziesięciu lat, tylko w innych formach. Na tym właśnie polega ów problem. Omawiając pewne procesy i przełomowe wydarzenia, nie możemy nie dostrzegać ich związków z przeszłością, w której to widać duży wpływ na późniejsze wydarzenia.

Przodownik polskiej piłki

Pytając o spokojne, ciche miejsce, idealne do wypoczynku lub uprawiania sportu w trakcie dnia, większość krakowian wskaże niewątpliwie Park Jordana. Rzeczywiście to piękne, urokliwe miejsce jest czymś nie do końca pasującym do tłocznego, zakorkowanego miasta, nad którym ciąży warstwa niezdrowego smogu. A jednak park ten istnieje już od ponad stu lat i na szczęście nikomu nie przychodzi do głowy przemianowanie go np. na galerię. Zaryzykujmy tezę, że to jedno z najbardziej inteligentnie zaprojektowanych miejsc w Krakowie. Przecież już od początku jego budowy przyświecał mu przecież głębszy sens, wyższa idea.

Jako profesor Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Jagiellońskiego Henryk Jordan z biegiem lat swojej praktyki zrozumiał korzystny wpływ kultury fizycznej dla człowieka. To z myślą o jej pozytywnych efektach rozpoczął przede wszystkim działania mające na celu wprowadzenie gimnastyki do szkół. Poza polityką krzewienia ducha sportu wśród młodzieży i pedagogów Jordan, świadomy zapotrzebowania na odpowiednią infrastrukturę, zaczął inicjować zamianę miejskich nieużytków na skwery oraz place zabaw. I wreszcie, dzięki pozytywnej decyzji w 1888 roku otrzymał od Rady Miejskiej Krakowa osiem hektarów ziemi na błoniach, gdzie już wkrótce postawił wspomniany już park. Zbudował w nim dwanaście boisk, z których część przeznaczono m.in. do tenisa, krykieta i oczywiście futbolu.

Lwowski „Sokół” i inni

Takich ludzi jak Jordan pod koniec XIX wieku było jeszcze kilku. W Warszawie, analogicznie do Krakowa, podobną funkcję już wkrótce miały spełniać tzw. ogródki Raua. Istotną rolę sportu dostrzegł także między innymi absolwent nauk medycznych pochodzący z Lwowa Eugeniusz Piasecki. Kolejną ważną postacią traktowaną za jednego z ojców „lwowskiej piłki” był Edward Cenar, autor książki „Gry gimnastyczne młodzieży polskiej”. Ten ostatni zresztą był bardzo mocno związany z kolejną organizacją, której pominąć nie wypada, czyli Polskim Towarzystwem Gimnastycznym „Sokół”. Tej ostatniej warto zresztą poświęcić kilka zdań.

Otóż „Sokół” nie był zwykłą grupą miłośników kultury fizycznej starającą się popularyzować sport wśród młodzieży. Chociaż niewątpliwie instytucja ta starała się popularyzować sport, to jednak jej innym istotnym czynnikiem był oczywiście patriotyzm. Jakże zresztą mogło być inaczej, skoro jego ścisłe kierownictwo stanowili ludzie związani z powstaniem styczniowym jak Jan Żalplachta, Jan Dobrzański oraz wiceprezydent Lwowa, w 1863 roku komisarz Rządu Narodowego, Józef Milleret. Opracowany przez nich program zakładał, pośród zajęć o charakterze sportowym, nieustanne wpajanie uczniom wartości patriotycznych. Szybko sukces „Sokoła” przeszedł najśmielsze oczekiwania. Na fali popularności kolejne placówki towarzystwa zaczęły powstawać w kluczowych ośrodkach Galicji niczym rosnące grzyby po deszczu.

Mecz ze złotym golem

Odgadnąć dokładną datę pierwszego meczu piłki nożnej na ziemiach polskich, jest rzeczą trudną, jeśli nie niemożliwą w ogóle. Obecnie wśród historyków sportu bazujących na źródłach za „oficjalną datę” historycznego spotkania służy 14 lipca 1894 roku. Zanim jednak do niego doszło, warto nadmienić, że już wcześniej pojawiały się informacje o rosnącej popularności, jaką futbol zdobył wśród społeczności Krakowa.

***

Przed rozpoczęciem widowiska o godz. 17 piłkarze uświadczyli kibiców specjalną rozgrzewką. Przecież kto dziś nazwałby inaczej ćwiczenia z maczugami? Ale to fakt – tak jak dziś, tak i wówczas już przykładano rolę do odpowiedniego przygotowania organizmu. Wszyscy koszulki mieli tylko jednego koloru, białego, dlatego odróżniali się ciemnymi i szarymi spodenkami. W końcu należało jakoś ułatwić odbiór meczu publiczności. A tego dnia na specjalnie przygotowanym boisku we Lwowie znajdowało się ich około trzech tysięcy. Chociaż trzeba przyznać, że mecz piłkarski nie był najprawdopodobniej tego dnia głównym daniem wieczoru. Zadziwiające, ale prawdziwe, widocznie wtedy jeszcze futbol nie przykuwał takich emocji.

Po latach o samym spotkaniu pozostało niewiele informacji. Wiemy, że spotkanie rozegrano w ciągu zaledwie sześciu minut. Tyle potrzebował podobno uczeń seminarium nauczycielskiego, Włodzimierz Chomicki, do zdobycia oczekiwanej bramki. Po jego skutecznym trafieniu sędzia tego spotkania – ówczesny student UJ, Zygmunt Wyrobek – zakończył spotkanie. Można pół żartem, pół serio powiedzieć, że uczestniczy meczu zastosowali wówczas zasadę „złotego gola”.

Istotna rola klubów

Gdyby przed I wojną światową na terenach Polski nie zaczęły już powstawać kluby piłkarskie, niewykluczone, że po 1918 roku liga byłaby dużo trudniejsza do zorganizowania. Tymczasem już na starcie nowe państwo mogło skorzystać z ogromnej wiedzy i doświadczenia, które nieśli ze sobą przedstawiciele największych zespołów początku XX wieku.

Każdy z nich powstał trochę inaczej. Osobno moglibyśmy tutaj opisywać losy Cracovii i Wisły, zupełniej inaczej dzieje drużyn lwowskich itd. Nie zmienia to jednak faktu, że zbierając wszystkie ekipy do jednego worka, otrzymalibyśmy silną kadrę ludzi gotowych do poważnych rzeczy. I tu już nie chodzi tylko o działaczy, ale też trenerów. Już w pierwszej dekadzie XX wieku dość popularne było m.in. kontraktowanie w Polsce zagranicznych fachowców, którzy dzięki swojemu doświadczeniu dostarczali Polakom ogromu wiedzy np. dotyczącej prowadzenia treningów.

ZPPN

Rosnąca liczba drużyn w pierwszej dekadzie XX wieku poskutkowała większą częstotliwością rozgrywanych meczów. Kluby coraz częściej spotykały się na zbieżnej drodze, dostrzegając w tym okazję do wspólnych projektów. Tym najważniejszym miał być powstały pod koniec 1911 roku Związek Polski Piłki Nożnej.

Jego założenie zbiegło się w czasie z korzystnymi decyzjami na szczeblu bardziej centralnym. Żeby go jednak zrozumieć, trzeba tu naszkicować nieco szersze tło. Otóż od dłuższego czasu na terenie Austro-Węgier istniał tzw. Austracki Związek Piłki Nożnej zrzeszający poszczególne kluby całego królestwa. Co ciekawe, swój udział w nim w 1910 roku zadeklarowały niektóre krakowskie kluby, w tym Wisła, która na chwilę zrezygnowała z członkostwa. Wszystko przez to, że jej działacze rok później próbowali utworzyć samodzielny Polski Związek Footballowy. Co ciekawe, sama inicjatywa spotkała się nawet z odzewem kilkunastu klubów, lecz wśród nich brakowało przede wszystkim tych najsilniejszych np. lwowskich. I właśnie to spowodowało szybkie zakończenie wiślackiego projektu, po którym to działacze klubu postanowili wrócić do AZPN.

Przełomowy moment, który pozwolił polskim klubom na zawiązanie ścisłej współpracy, nadszedł wraz ze zmianą polityki działaczy AZPN. Postanowili oni przekształcić zasady funkcjonowania w samej strukturze, która teraz miała się składać ze zorganizowanych związków. Dzięki tej decyzji galicyjskie drużyny otrzymały zielone światło na tworzenie własnej, autonomicznej organizacji, którą pod koniec 1911 roku był właśnie ZPPN.

Działalność w przededniu wojny

Budowa struktur ruszyła pełną parą, ponieważ już w styczniu 1912 roku powołano do życia nowe władze. Pierwszym człowiekiem, który stanął na czele związku, był dr Ludwik Żeleński z Krakowa. To właśnie w tym mieście umiejscowiono siedzibę związku. Sam Żeleński jako prezes zasłynął głównie organizacją pierwszych oficjalnych rozgrywek na ziemiach polskich, tzw. Pucharu Żeleńskiego.

Pomimo późniejszej zmiany ośrodka władzy organizacji, który przesunął się wraz ze zmianą prezesa do Lwowa, ZPPN nie stracił impetu, w dalszym ciągu rozbudowując organizację. Efektem tych skutecznych działań było przede wszystkim dalsze tworzenie profesjonalnych rozgrywek, w tym przede wszystkim mistrzostw Galicji.

Dość szybko praca ZPPN podążyła w jeszcze innym kierunku, którego finalnym celem okazało się utworzenie reprezentacji Galicji. Sam projekt był ciekawą próbą przetestowania możliwości piłkarskich. Zwłaszcza na tle starć innych drużyn, tych zagranicznych. Swoją próbę walki na arenie międzynarodowej podjął m.in. Kraków, który już 15 czerwca 1912 wybiegł na boisko przeciwko drużynie z Wiednia. I chociaż krakusy przegrały to starcie 0:4, sam występ zasługuje na odpowiednie odnotowanie.

Pod względem wyników piękną kartą zapisała m.in. Cracovia. Kiedy arcyksiążę Franciszek Ferdynand wraz z małżonką ginęli w Sarajewie, „Pasy” miały już w rozkładzie takie oto zespoły: BEAC Budapeszt (5:0), Monsori Budapeszt (2:0 i 4:0), FAC Wiedeń (2:0 i 2:0), VfB Drezno (2:1), Amateure Wiedeń (3:0) i Admirę Wiedeń (2:1). Sami więc widzimy, że w ciągu krótkiego funkcjonowania ZPPN, związek ten mógł z dumą prezentować się na międzynarodowym środowisku dzięki sprawnie funkcjonującej kadrze i solidnym drużynom.

Polskie odrodzenie

Chociaż największy do tamtych czasów konflikt wojenny na świecie wyraźnie zahamował działalność ZPPN, nie oznacza to jednak, że w Polsce przestano na cztery lata kompletnie grać w piłkę. Okazuje się, że mniej więcej od 1916 roku do piłki powróciły m.in. Pogoń Lwów i Cracovia. Ta druga zresztą pod wodzą dr. Józefa Lustgartena znów była w stanie konkretniej rywalizować z zagranicznymi przeciwnikami. Inne drużyny niestety tyle szczęścia nie miały. Najbardziej ucierpiała m.in. Wisła Kraków, której stadion w tamtym okresie został zdewastowany.

Nastał jednak moment, na który wszyscy czekali – Polska po 123 latach odzyskała niepodległość. Tak jak już wspominaliśmy, kraj potrzebował raz jeszcze odbudowy na niemalże każdy szczeblu, w tym też piłki. Dziś wiemy, że to zadanie byłoby kolosalnie trudniejsze, gdyby długo przed 1918 rokiem nie rozpoczęto odpowiednich prac. Działań dających podwaliny pod przyszłe pokolenia.

Nie ulega żadnej wątpliwości, że z tej oto perspektywy samo utworzenie Polskiego Związku Piłki Nożnej było już raczej konsekwencją dotychczasowego ogromu pracy, jaki wykonali włodarze m.in. działającego jeszcze do 1919 roku ZPPN. A jednak znów było to wydarzenie wyjątkowe, w dodatku toczące się na tle innych istotnych rzeczy.

Nowy twór nie miał łatwego życia i wcale nie mamy tu na myśli wyzwania, jakim niewątpliwie było zjednoczenie i popularyzowanie futbolu na innych ziemiach polskich. Niewątpliwie dużo większy kłopot stanowiła sytuacja geopolityczna, w końcu jeszcze w 1919 roku było jasne, że Polskę czeka kolejne niebezpieczeństwo, tym razem bolszewickie. Przedstawiając ogromny wpływ, jaki wojna z 1920 roku wywarła na polską piłkę, wypada nadmienić, że to właśnie z powodu niestabilnej sytuacji na froncie reprezentacja Polski ostatecznie nie wystąpiła na igrzyskach olimpijskich w Antwerpii.

Pierwszy mecz reprezentacji

Mimo tych wszystkich problemów kraj nasz zdołał się pozbierać, a już wkrótce PZPN mógł z dumą ogłosić oficjalne utworzenie reprezentacji Polski, która swoje pierwsze spotkanie rozegrała 18 grudnia 1921 roku z Węgrami, występując w takim oto składzie: Loth – Gintel, Marczewski, Styczeń, Cikowski, Mielec Synowiec, Kuchar, Kałuża, Einbacher, Sperling. I chociaż nasi rodacy przegrali ostatecznie pojedynek 0:1, to jednak dla nikogo nie ulega wątpliwości, że wynik nie był rzeczą najistotniejszą. Najcenniejsze było przede wszystkim to, że po wielu latach prób, ćwiczeń i intensywnej pracy te wszystkie czynniki zostały wynagrodzone szczęściem, na które pracowały pokolenia. Wypada przecież powiedzieć, że ludzie, którzy tego dnia wyszli na boisku przeciwko doświadczonym Węgrom (grającym swój 80. oficjalny mecz), byli w dalszym ciągu tymi samymi osobami, które jeszcze kilkanaście lat wcześniej rozpoczynały swoją przygodę, a jednocześnie zabawę z piłką. Mecz z Madziarami jawił się zatem jako piękne zwieńczenie pewnego długiego okresu, na które zapracowało szerokie grono wybitnych osobowości.

Komentarze
Francuz (gość) - 7 lat temu

Ciekawy artykuł. Dzięki.

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze