Pięć powodów, dla których derby Polski wygra Lech Poznań


Dlaczego to zespół "Kolejorza" zgarnie dziś komplet punktów?

22 października 2016 Pięć powodów, dla których derby Polski wygra Lech Poznań

Może i na papierze Legia Warszawa jest faworytem dzisiejszego spotkania. Może gospodarze są głodni zwycięstw, a pod wodzą Jacka Magiery wyraznie poprawili grę w defensywie. Jednak wciąż grają w ekstraklasie, a ta zazwyczaj wywraca do góry nogami wszelką logikę. Idąc pod prąd wszelkim opiniom, spróbujemy przedstawić jakiekolwiek argumenty, które Lech ma dziś na swojej ręce w kartach. Poker królewski, full, a może tylko jedna para? Sami oceńcie.


Udostępnij na Udostępnij na

 

1) Przyjemna gra w Warszawie

Co ciekawe, „Kolejorz” to drużyna, której od kilku lat przy Łazienkowskiej gra się dość przyjemnie. Jeszcze cztery lata temu poznaniacy potrafili zadać legionistom solidnego gonga, kosztującego klub z Łazienkowskiej w pewnym stopniu tytuł mistrzowski. Z kolei ostatnie pięć spotkań w Warszawie to aż trzy triumfy Lecha, po jednym remisie i porażce. Lipcowy pojedynek wygrany przez zespół z Wielkopolski przyniósł mu solidne 4:1, gwarantujące superpuchar. Sami więc widzimy, że coś jest na rzeczy. Jest jeszcze jedna klamra spinająca te wszystkie triumfy, a nawet remis Lecha. Za każdym razem, gdy lechici potrafili przy Łazienkowskiej wygrać, przed meczem byli raczej klubem skazywanym na porażkę. Pamiętacie, co się działo rok temu? Lech z wesołym Janem Urbanem na ławce, tułający się w okolicach strefy spadkowej, przyjechał i ośmieszył rywala na jego boisku. Teraz może sytuacja jest nieco inna, w końcu pozycja drużyny Nenada Bjelicy jest dużo lepsza, lecz wciąż z trudem szukać prawdziwych optymistów wśród szerokiego grona komentatorów.

 2) Spokój na ławce

Skoro już mowa o Bjelicy, to naszym zdaniem Chorwat jest kolejnym atutem Lecha w dzisiejszym spotkaniu. Zdążył już lepiej poznać zespół, wprowadził większy spokój i stabilizację. Dostrzegł m.in. większą przydatność Tetteha kosztem samego Trałki. Wreszcie gra jego drużyny zaczyna przypominać fragmentami zespół posiadający jakiś plan. W zestawieniu z drużyną Urbana to mimo wszystko nowość. Jasne, daleko nam do wielkiego zachwytu nad szkoleniowcem, który do tej pory zasłynął głównie wprowadzeniem Austrii Wiedeń do Ligi Mistrzów, lecz z drugiej strony mamy wrażenie, że z poprzednim trenerem Lech byłby w zdecydowanie gorszym położeniu.

 3) Katastrofalna defensywa Legii

Powiedzmy sobie szczerze, przy takiej dyspozycji obrony dziś Legii wcisnąć gola zdołałaby nawet drużyna Spójni Osiek-Zimnodół. Cytując klasyka, formacja defensywna istnieje dziś „tylko teoretycznie”. To zaskakujące, jak ogromny zjazd zaliczył chociażby taki Maciej Dąbrowski. Przecież ten gość jeszcze w lipcu był wypychany do zachodnich lig, a dziś nawet nie załapałby się swoją grą do reprezentacji artystów polskich z Milowiczem w składzie. O Rzeźniczaku zaś z litości się już nie wypowiadamy. Niech zrobią to za nas liczby.

Kibice czekają z utęsknieniem na Michała Pazdana? Ostrzegamy, to jak na razie też nie jest jakiś szczególny sezon w jego wykonaniu.

4) Wirus pucharów

Mecz z Realem wystarczająco dużo sił musiał kosztować Legię, która, oddajmy to uczciwie, nie położyła się przed rywalem, próbując walczyć. Ile z tego zaangażowania wyszło, to już problem bardziej umiejętności. Nie zmienia to faktu, że po takich rywalizacjach nie da się od tak przejść do szarej ligowej rzeczywistości. Najpierw grasz przeciwko Cristiano Ronaldo, a za chwilę przed tobą stają Tetteh czy Trałka. To musi być lekko demotywujące. Nie jest to też zjawisko nowe. Spójrzmy w przeszłość. Potykał się już m.in. Lech po Juventusie i City, być może potknie się i Legia.

5) Lech ma okazję do zemsty

Ostatni mecz w Poznaniu z poprzedniego sezonu był pokazem prawdziwej bezradności Lecha w starciu z Legią. Powiedzieć, że „Kolejorz” w jakimkolwiek stopniu istniał tamtego wieczoru, to stwierdzić, że Clinton i Trump mają poważnych rywali o prezydenturę (dla zainteresowanych – nie są jedynymi kandydatami, poczytajcie na ten temat). Mniej więcej porównywalna skala. Dziś okazja do zemsty, która po prostu musi kiedyś nadejść. Wydaje się, że długo piłkarze z Wielkopolski nie będą mieć podobnej okazji, by zadać cios krwawiącemu przeciwnikowi z Łazienkowskiej.


O tym, dlaczego naszym zdaniem derby Polski wygra Legia, piszemy tutaj.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze