Tak, to prawda, w ubiegłym sezonie mecz przy Bułgarskiej był o wiele bardziej prestiżowy, bo obie drużyny biły się wtedy o mistrzostwo. Nie sugerujmy się jednak aktualnym miejscem w tabeli "Kolejorza", Lech – Legia i tak wzbudza wielkie emocje! Oto pięć powodów, dla których piłkarze ze stolicy uporają się z podopiecznymi Jana Urbana.
- Legia gra najlepszą piłkę w lidze
Nie oszukujmy się – od przyjścia do klubu Stanisława Czerczesowa Legia nie ma sobie równych w ekstraklasie. „Wojskowi” poza małym wypadkiem przy pracy w Niecieczy nie stracili na wiosnę żadnego punktu i niczym radziecki czołg twardo suną po mistrzostwo na stulecie klubu. Czy Lech jest w stanie stawić czoło najsilniejszej drużynie w Polsce? Będzie trudno… - Lech jest trapiony przez kontuzje
– Sypiemy się – tak kadrową sytuację Lecha skomentował trener Urban. W najsilniejszym składzie byłoby niełatwo, a co dopiero z kontuzjami? Z powodu urazów na pewno nie zagrają Szymon Pawłowski i Marcin Robak. Nie wystąpi także „wykartkowany” Marcin Kamiński. Niepewni są Karol Linetty i Łukasz Trałka, a gdy dodamy do tego kilku chorych piłkarzy, to wychodzi na to, że mistrz Polski… nie będzie miał kim grać!Kontuzje, wirusy, infekcje. Jak tak dalej pójdzie to Lech nie zbierze jedenastki na mecz z Legią #LPOLEG
— Bartosz Rzemiński (@bartek_rem) March 17, 2016
- Nikolić musi się w końcu odblokować
No bo ile można czekać na bramkę w ekstraklasie lidera klasyfikacji strzelców? Nikolić zaliczył hattricka w pierwszym meczu półfinałowym Pucharu Polski z Zawiszą Bydgoszcz, ale odkąd zdobył dwie bramki z Jagiellonią 14 lutego, drogi do siatki w lidze nie znalazł. Czy Lech Poznań to nie idealny rywal, aby przełamać strzelecką niemoc? - Legia żądna rewanżu
Wiosenna porażka Legii w Poznaniu była podwójnie bolesna. Po pierwsze porażka z odwiecznym rywalem zawsze boli. Po drugie nie ma nic gorszego niż porażka w meczu o tytuł. To właśnie dzięki wygranej z CWKS-em w końcówce sezonu Lech zrobił milowy krok w stronę mistrzostwa. Gdy dodamy do tego jeszcze jesienną porażkę przy Łazienkowskiej… Legia sprzątnęła co prawda KKS-owi Hamalainena, ale to za mało. Tylko sobotnia wygrana zaspokoi w „Wojskowych” głód rewanżu. - Legia ma Hamalainena
Komu jak komu, ale temu panu chyba na zwycięstwie musi zależeć powinno najbardziej. I choć Legia poinformowała, że Fin z powodu bólu w kolanie do Poznania się nie wybiera, to w sobotę rano dowiadujemy się, że ta informacja mogła być tylko zasłoną dymną. Po szumie związanym z jego transferem do Warszawy „Hama” nie mógłby opuścić tego spotkania, a przecież nie po to opuścił Lecha, żeby teraz z nim przegrać!
O tym, dlaczego to Lech zwycięży w tym meczu przeczytacie tutaj.