Paryskie szaleństwo zakupowe


Jak PSG stać na Neymara i Mbappe?

25 sierpnia 2017 Paryskie szaleństwo zakupowe

Paris Saint-Germain w trwającym oknie transferowym zachowuje się jak młoda, rozpuszczona dziewczyna z bogatego domu, która za zadanie postawiła sobie wyczyścić do zera wszystkie karty kredytowe ojca. Przeszła szlak najdroższych butików, wybierając to, co jej najbardziej się podoba, i nie zważając na cenę, po prostu to kupiła. Ale czy na pewno tak to wygląda?


Udostępnij na Udostępnij na

Trzeba sobie jasno powiedzieć, że żaden z wielkich transferów w historii futbolu nie dokonał tak wielkiej rewolucji w myśleniu ludzi. Świat piłki nożnej podzielił się na ten sprzed przejścia Neymara z Barcelony do PSG i po nim. Żadna z rekordowych transakcji przeprowadzana przez Florentino Pereza i Real Madryt z udziałem Zinedine’a Zidane’a, Cristiano Ronaldo czy Garetha Bale’a nie ma w tym momencie takiego znaczenia. Owszem, to też były wielkie wydarzenia, bito kolejne rekordy wysokości opłaty za transfer, jednak historia Brazylijczyka oznacza coś więcej.

Zdawało się, że kwota, jaką paryżanie zapłacili, jeszcze długo, jeśli w ogóle kiedykolwiek, nie będzie w zasięgu nawet najbogatszych. Tak musiała myśleć Barcelona, która w nowym kontrakcie zawodnika zapisała 222 mln euro odstępnego. Jak pokazało życie, nic bardziej mylnego i teraz dopiero zaczyna się szaleństwo. Teraz w Katalonii drżą jeszcze bardziej, bo nagle 300 mln euro, czyli klauzula Messiego, staje się przerażająco niską kwotą, którą chętnie zapłaci chociażby Manchester City, byleby mieć w składzie najlepszego zawodnika na świecie. Inne kluby, jak: Liverpool, Borussia Dortmund czy Monaco, zaczęły żądać za swoje młode talenty pieniędzy, jakich parę lat temu nikt nie wyłożyłby za takie tuzy, jak: Beckham, Ronaldo czy Ronaldinho. A w całym tym zamieszaniu pada jedno zasadnicze pytanie – co na to wszystko prawo Finansowego Fair Play?

Na czym polega Finansowe Fair Play

W jednej z wielu rozmów na temat piłki nożnej mój kolega powiedział, cytuję, „nie istnieje coś takiego jak Finansowe Fair Play.” Trudno się z nim nie zgodzić, bo o jakim fair play możemy mówić w sytuacji, kiedy w jednym rzędzie postawimy najbogatsze i największe kluby razem z tymi małymi i biednymi. Działania na rynku tych pierwszych doprowadziły dużo klubów do zadłużeń, a nawet upadków. Nie potrafiły one odpowiednio zareagować na wzrastające kwoty transferów oraz niebotyczne pensje proponowane piłkarzom, chciały być konkurencyjne, nie mierząc właściwie swoich sił na zamiary. Stale pogarszająca się sytuacja wielu klubów, które rok w rok generowały coraz większe straty, zmusiła UEFA do działania. Powstało prawo, które stara się przynajmniej ograniczyć szaleństwo i rozrzutność klubów piłkarskich tak, żeby zrównoważyć i kontrolować rynek oraz finanse. W 2010 r. UEFA wprowadziła zasady Finansowego Fair Play, zgodnie z którymi kluby mogą wydać maksymalnie 5 mln euro więcej, niż zarabiają w ciągu okresu, który podlega kontroli, czyli przez ostatnie trzy lata (jest to zasada tzw. break-even, czyli progu rentowności). Limit ten może zostać przekroczony do pewnego poziomu, o ile właściciel klubu pokryje w całości tę różnicę. To z kolei pozwala zapobiec powstaniu niemożliwego do spłaty długu. Ten poziom w sezonach 2015/2016, 2016/2017 i 2017/2018 wynosi 30 mln euro. Do tego kluby na zakończenie sezonu (tj. do 30 czerwca) nie mogą mieć żadnych zaległych zobowiązań wobec innych klubów, pracowników oraz organów podatkowych. Warto podkreślić również, że do wydatków klubu nie są wliczane koszty inwestycji w infrastrukturę stadionową, obiekty treningowe, rozwój młodych piłkarzy, a od 2015 r. także futbol kobiecy.

UEFA pod lupę bierze również źródła przychodów klubów. Jeśli firma powiązana z właścicielem inwestuje w klub, europejska federacja sprawdza, czy pieniądze pozyskane z tytułu umowy sponsorskiej są adekwatne do rzeczywistej wartości rynkowej. I tak w 2014 r. właśnie PSG podpisał kontrakt z Biurem Turystyki Kataru, na mocy którego miał otrzymać 200 mln euro. UEFA oceniła natomiast, że wartość rynkowa takiej umowy jest o połowę niższa.

Warto również wspomnieć, jakie są konsekwencje nieprzestrzegania Finansowego Fair Play. Wachlarz kar jest szeroki i uzależniony od wielkości przewinienia. A zatem klub może zostać ukarany ostrzeżeniem, reprymendą, grzywną, odjęciem punktów, wstrzymaniem wypłat nagród pieniężnych za udział w rozgrywkach UEFA, zakazem rejestrowania nowych piłkarzy w rozgrywkach UEFA, ograniczeniem liczby piłkarzy, którzy mogą być zarejestrowani w rozgrywkach UEFA, wykluczeniem z trwających lub przyszłych rozgrywek lub odebraniem tytułu bądź nagrody. Jednocześnie trzeba podkreślić, że nawet w przypadkach naruszania zasad FFP niemal zawsze klubom udaje się zawrzeć ugodę z UEFA. Od 2014 r. takie rozwiązanie zastosowano wobec aż 27 drużyn, a za przykład może posłużyć sprawa Manchesteru City, który otrzymał karę pieniężną w wysokości 60 mln euro, z czego potem UEFA zwróciła 2/3, oraz musiał ograniczyć swoją kadrę na mecze Ligi Mistrzów do 21 zawodników. Zawsze można się dogadać.

Operacja Neymar

Dopiero kiedy pozna się te wszystkie aspekty Finansowego Fair Play, można przejść do oceniania, czy rzeczywiście transfer Neymara jest szalony i przede wszystkim czy PSG nie naraziło się na ogromne kary za nieprawidłowości przy późniejszym rozliczaniu klubu. Czytałem kilka artykułów w internecie, w których ktoś pisał, że jest ciekaw, jak paryżanie zdołają w tym okienku odrobić stratę przynajmniej 200 mln euro wydanych na Brazylijczyka, nie naruszając prawa. Ktoś inny napisał, że musieliby sprzedać połowę podstawowej jedenastki, bo w innym przypadku to na pewno będzie jakiś szwindel. I cały szkopuł w tym, że to na tym nie polega. PSG nie będzie rozliczane przecież zaraz po zamknięciu okienka, a jedynie po zakończeniu sezonu, bo wtedy zamyka się okres kontrolnych ostatnich trzech lat. Sama „Operacja Neymar”, czyli kwota odstępnego plus uposażenie piłkarza, tak jak każdy inny transfer rozkłada się na cały okres trwania kontraktu, czyli w tym przypadku pięć lat. Jeżeli zatem przyjmiemy, że całość zamyka się w kwocie ok. 500 mln euro, po rozłożeniu tego na 5 rat po 100 mln euro brzmi już to mniej kosmicznie, zwłaszcza w przypadku takiego kolosa, jakim jest obecnie PSG. To jest już kwota, którą Paryż może spokojnie wydawać każdego roku bez choćby otarcia się o naruszenie FFP. Jest jeszcze jeden sposób, powszechnie stosowany, na obniżenie wartości transferu. Przedłużanie umowy. Jeśli za dwa lata paryżanie podpiszą nową umowę z Neymarem, to wtedy kwota podzieli się na jeszcze mniejsze części.

Wielu zauważa również, że klub ze stolicy Francji może uniknąć sankcji, ponieważ napastnik dołączył do zespołu jako… wolny zawodnik! Bo przecież sam poszedł do zarządu Barcelony, sam przekazał im wymaganą kwotę, wykupując tym samym swój kontrakt, a potem podpisał nowy z PSG. UEFA zabezpieczyła się i na taką okoliczność, wprowadzając zapis o tzw. Related Party Transaction, który mówi, że klub musi ujawnić wszystkie transakcje wykonane przez osoby trzecie, które mają związek z działalnością klubu. Podejrzewam, że w Paryżu doskonale o tym wiedzieli, a cała ta akcja ma znaczenie bardziej ideologiczne. Przesłanie jest jasne: to zawodnik chciał opuścić klub, wykupując się z niego za teoretycznie swoje pieniądze (Neymar miał je otrzymać od szejków jako zapłatę za zostanie twarzą mundialu, który odbędzie się w Katarze).

W tym szaleństwie jest metoda

Kiedy pomyślimy jeszcze szerzej i przyszłościowo, to transfer Neymara przestaje być szalony i przeprowadzony wbrew zdrowemu rozsądkowi. Paryż pragnął, nie, Paryż żądał zawodnika z najwyższej półki. I go dostał. Arabscy szejkowie na każdym kroku udowadniają, że są od tego, aby spełniać nawet najbardziej skryte marzenia kibiców i urealniać to, co wydawało się fantazją. Popatrzmy teraz jednak na szaleństwo związane z Brazylijczykiem jak na śmiałą inwestycję, zagrywkę ryzykowną, ale opłacalną. Pomijając aspekty sportowe, bo Neymar jak dotąd każdym dotknięciem piłki na francuskich boiskach zdaje się spłacać kolejne miliony wydane na niego. A to dopiero początek.
Barcelona straciła potwornie dużo – o tym nie należy zapominać. Wszyscy piszą o zyskach PSG, a one jednocześnie oznaczają straty „Dumy Katalonii”. Rozpadło się magiczne trio MSN, zniknęły plakaty, koszulki. A tych ostatnich z nazwiskiem Brazylijczyka w ostatnich sezonach „Barca” sprzedawała ok. miliona każdego roku! Słusznie w Paryżu sądzą, że tyle samo, jeśli nie więcej, kupią kibice jej drużyny. Rachunek jest prosty – milion koszulek razy cena od sztuki. Nawet biorąc pod uwagę, że tylko część tego zysku trafia do klubu, to i tak niezły zastrzyk.

Większość ze sprzedaży trafia do sponsorów, czyli w tym przypadku Nike (która również jest producentem trykotów Barcelony, co mogło mieć znaczenie przy przenosinach Neymara) i Fly Emirates. Plotka głosi, że mają one zwiększyć swoje opłaty na rzecz klubu z 25 mln euro do nawet 75 mln euro lub jeszcze więcej. I to za jeden sezon. Kolejne ponad 50 mln euro więcej w kasie. Mało?

Koszulki kupują kibice, a tych zrobiło się dużo więcej. Pierwszą konferencję Neymara w nowym klubie w internecie oglądało ponad 15 milionów ludzi! Klubowa strona PSG odnotowała w sierpniu siedmiokrotny wzrost kliknięć w porównaniu z tym samym miesiącem w roku ubiegłym. Oprócz tego od momentu rozpoczęcia „Operacji Neymar” profile społecznościowe PSG zyskały łącznie ponad 2 miliony nowych fanów i są teraz w czołówce wśród piłkarskich potęg takich, jak: Real, Manchester United czy Barcelona, wyprzedzając Manchester City i Chelsea.

Podobna sytuacja została zauważona w kasach biletowych przy Parc Des Princes. Na mecz inauguracyjny sezonu 2017/2018 wyprzedano 32 tys. biletów (stadion może pomieścić ponad 46 tys.). Rywalem beniaminek z Amiens, stąd mniejsze zainteresowanie. Po ogłoszeniu transferu Neymara bilety wyprzedały się w momencie. A Brazylijczyk w nim jeszcze nie mógł zagrać, został jedynie zaprezentowany publiczności przed meczem. Na kolejne spotkania bilety są dostępne jedynie na platformach odsprzedaży. W tym sezonie paryżanie nie powinni mieć zatem problemu z frekwencją na meczach, a można podejrzewać, że od następnego sezonu podwyższą jeszcze ceny biletów, bo będą mieli ku temu argumenty – swoje gwiazdy na boisku.

Kiedy tylko na to spojrzymy od tej strony, zrozumiemy, że wydanie takiej kwoty na jednego piłkarza to całkiem niezły interes, tym bardziej dla ludzi, którzy mają nieograniczone możliwości finansowe i wyobraźnię. Bo na Neymarze nie kończy się ich wizja wielkiego PSG. Brazylijczyk miał być pierwszym, ale nie będzie ostatnim.

PSG galaktyczni

O ile sprowadzenie Neymara da się jakoś logicznie wytłumaczyć i dowieść, że stać Paryż na taką transakcję, o tyle pogłoski o chęciach zakontraktowania jeszcze Kyliana Mbappe oraz Jana Oblaka wykraczają poza wszelkie granice. O bramkarzu Atletico mówi się dużo mniej, choć i jego sprowadzenie jest kosztowne, ma bowiem zapisaną w kontrakcie klauzulę odejścia w wysokości 100 mln euro (phi!). Więcej emocji budzi transfer 18-letniego napastnika z Monaco. Bo po pierwsze, z Monaco, czyli największego rywala na krajowym podwórku, który odbił mistrzostwo Francji w ostatnim sezonie. Po drugie, bo poważne zainteresowanie zawodnikiem wykazały Real i City. Po trzecie, bo kwota, jaką trzeba zaproponować, by w ogóle klub z Księstwa był chętny usiąść do stołu, oscyluje w granicach 180 mln euro. To plus wynagrodzenie dla reprezentanta Francji (mówi się o 17-18 mln euro za sezon) generuje kolejne olbrzymie wydatki dla PSG. I w takiej sytuacji zasadne jest pytanie, jak księgowi poradzą sobie ze spięciem takiego budżetu przy jednoczesnym zachowaniu zasad Finansowego Fair Play i uniknięciu poważnych konsekwencji? Jasne, duet Neymar – Mbappe jest jeszcze bardziej medialny i może okazać się zabójczy na boisku, ale chyba nie aż tak, żeby wyrównać dochody. Pozostaje jeszcze jedno wyjście, które może choć częściowo pomóc – sprzedaż piłkarzy, którzy nie mają miejsca w składzie, a ich utrzymanie jest kosztowne. Wśród nich nasz reprezentant, Grzegorz Krychowiak.

Zdaje się, że jak na razie sen o wielkim PSG jest na najlepszej drodze do urzeczywistnienia i być może niedługo będziemy mówić o galaktycznych zawodnikach z Paryża. Transfer Neymara może być kamykiem, który poruszy wielką lawinę i wkrótce będziemy świadkami kolejnych wielkich transakcji i kontrowersyjnych przenosin. PSG udowodniło, że nie boi się przełamywać kolejnych barier, a w tym szaleństwie jest jakaś metoda.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze