Jaki ojciec, taki syn – wzbogacona o polskie wątki futbolowa historia rodziny Schmeichelów


18 kwietnia 2016 Jaki ojciec, taki syn – wzbogacona o polskie wątki futbolowa historia rodziny Schmeichelów

Bramkarz Leicester City, Kasper Schmeichel, przez wiele lat był kojarzony przede wszystkim jako syn legendy. Duński golkiper długo nie mógł zaistnieć na angielskich boiskach, bez powodzenia walczył w niższych klasach rozgrywkowych, a my pamiętaliśmy o nim chyba jedynie ze względu na słynne nazwisko. Jednak dziś zaczyna on pisać swoją odrębną historię i sprawia, że nam, dziennikarzom, wręcz nie wypada nie pochylić się nie tylko nad jego sylwetką, ale i całą, pełną sukcesów, a także i polskich wątków historią piłkarskiej rodziny Schmeichelów.


Udostępnij na Udostępnij na

Legenda Petera Schmeichela

Nim zaczniemy rozpływać się nad ostatnimi osiągnięciami bramkarza Leicester, wrócimy do lat 90. i wspomnimy wielkie sukcesy jego ojca. Peter Schmeichel to prawdziwa legenda – i to nie tylko duńskiej piłki, Manchesteru United bądź Premier League. Ten człowiek to bez dwóch zdań ikona futbolu końca XX wieku.

Dokładniej jedna z wielu, lecz jak każda inna w pełni wyjątkowa. Swoje największe sukcesy duński golkiper święcił w koszulce „Czerwonych Diabłów” – wraz z nimi aż pięciokrotnie zdobywał mistrzostwo Anglii, trzykrotnie triumfował w FA Cup i raz, w 1999 roku, sięgnął po puchar Ligi Mistrzów. Sęk w tym, że odnosząc z Manchesterem owe sukcesy, Peter rzeczywiście stanowił o jego sile – swoją charyzmą i niemożliwymi paradami w bramce robił na boisku olbrzymią różnicę.

I dziś przyzna to każdy. Klubowy kolega Schmeichela, Gary Neville, nieraz wspominał, że jeśli Duńczyk nie był bramkarzem światowej klasy, to on nie potrafi takiego wskazać. Inny ówczesny gracz „Czerwonych Diabłów”, Andy Cole, również nie szczędził Peterowi słów uznania: – Nie było wielu golkiperów lepszych od Schmeichela w jego pokoleniu oraz w całej historii futbolu.

Najdalej w komplementach dotyczących duńskiego bramkarza poszedł jednak sir Alex Ferguson. Mimo że w swej słynnej autobiografii szkocki menedżer jako prawdziwie wybitnych piłkarzy, z którymi pracował, wskazał jedynie Erica Cantonę, Ryana Giggsa, Paula Scholesa i Cristiano Ronaldo, to i dla Schmeichela znalazł piękne słowa uznania. Dotyczyły one momentu, gdy Duńczyk pożegnał się z drużyną z Old Trafford.

– Nie da się łatwo pozbierać po stracie kogoś takiego jak Peter. On był najlepszym bramkarzem na świecie i nagle jego obecność, jego osobowość na zawsze od nas odeszły.

Oprócz gry w koszulce „Czerwonych Diabłów” Peter Schmeichel występował później także w Sportingu Lizbona, Aston Villi oraz Manchesterze City. Na szczególną uwagę zasługują jednak popisy golkipera w reprezentacji Danii, której przez długi okres był kapitanem oraz najważniejszym ogniwem.

Schmeichel jest do dziś rekordzistą, jeśli chodzi o liczbę występów w narodowych barwach (129 meczów), lecz chyba nie za to ceni się go najbardziej. W 1992 roku sięgnął bowiem wraz z kolegami z reprezentacji po mistrzostwo Europy, co do dziś jest największym sukcesem w historii duńskiej kadry. Na turnieju w Szwecji Schmeichel prezentował się świetnie – w sześciu meczach wpuścił zaledwie trzy gole, a był też jednym z bohaterów zakończonego rzutami karnymi półfinału z Holandią. Nikogo więc chyba nie dziwi, że do dziś nazywany jest on „Wspaniałym Duńczykiem” („The Grat Dane”).

Polskie korzenie

Kończąc ten przydługi wstęp o legendarnym ojcu bramkarza Leicester, wypada jeszcze wspomnieć, iż w gruncie rzeczy jest on…Polakiem. Peter Bolesław Schmeichel, bo tak w rzeczywistości nazywa się słynny golkiper, co prawda urodził się już w Danii, a jego matka jest Skandynawką, lecz jak pewnie doskonale wiecie, ojciec zawodnika to nasz rodak, urodzony w Wąbrzeźnie Antoni Schmeichel.

Co ciekawe, także i on był piłkarzem, lecz nieporównywalnie mniej utalentowanym od swoich potomków. Pan Antoni występował w klubie o nazwie Legia Chełmża – kochał futbol, jednak jego jeszcze większą pasją była muzyka. Ojciec słynnego Petera prowadził za młodu w Polsce orkiestrę dętą, grał w zespołach jazzowych i występował w teatrze. Kto wie, być może czekała go wspaniała artystyczna kariera, lecz wszystko skomplikowało się, gdy poznał swoją przyszłą żonę, Dunkę Inger.

Antoni Schmeichel wziął z nią ślub jeszcze w Polsce, lecz po paru miesiącach był zmuszony wyjechać do Danii. –Podpisałem lojalkę, że będę współpracował z polskim wywiadem. To była jedyna szansa, bym mógł pojechać do żony – tłumaczył ojciec słynnego golkipera.

W Skandynawii pan Antonii nie zapomniał jednak o polskich korzeniach i swojego syna nauczył płynnie mówić w ojczystym języku. Młody Peter Schmeichel za namową ojca długo zabiegał wręcz o możliwość gry w piłkarskiej reprezentacji „Biało-czerwonych”, lecz polski związek nie kwapił się, by wyciągnąć do niego pomocną dłoń. Ten olbrzymi błąd naszych działaczy skrzętnie wykorzystali Duńczycy i to oni cieszyli się z posiadania między słupkami najlepszego golkipera na świecie. Ach, jakże to typowe…

Wschodząca gwiazda Premier League 

Dość już o ojcach i dziadkach – w końcu nasz główny bohater Kasper Schmeichel to postać nie mniej ciekawa od swoich przodków. Ten gość jest w tej chwili jednym z najlepszych bramkarzy Premier League, a już za parę tygodni może pójść w ślady ojca i sięgnąć po mistrzostwo Anglii. Mało?

Dla wielu tak. Odkąd zainteresowanie duńskim golkiperem wzrosło, etykieta syna legendy została do niego przyklejona jeszcze mocniej niż przed laty. Sam zawodnik zdaje się być tym faktem niezwykle sfrustrowany. – Z każdym miesiącem jest tylko gorzej. Zresztą nigdy mi to nie pomagało, a wręcz przeciwnie. Problem w tym, że mam 29 lat, żonę i dwójkę dzieci, a nadal traktuje się mnie jako czyjegoś syna. To niezwykle frustrujące, że ciągle widzą we mnie dzieciaka. 

Peter oraz Kasper Schmeichel w barwach Manchesteru City (fot. Dailymail.co.uk)

No właśnie, Kasper Schmeichel zdecydowanie dzieciakiem już nie jest, lecz to akurat zupełnie nie działa na jego korzyść. Duński bramkarz wdrapał się na najwyższy piłkarski poziom w stosunkowo późnym wieku, a przez długi czas wydawało się, że nigdy może mu się to nie udać. Lata tułaczki na przedpolach Premier League musiały być dla niego równie frustrujące jak ciągłe porównania do wybitnego ojca, a brak większych sukcesów w League One i League Two (trzecia i czwarta klasa rozgrywkowa w Anglii) sprawiał, że mało kto wróżył mu świetlaną przyszłość.

Kariera Schmeichela na dobre rozpędziła się dopiero przed pięcioma laty, kiedy trafił do grającego w Championship Leicester City. Udało mu się to dzięki bardzo dobrej postawie w swoim poprzednim klubie, Notts County – nie dość, że w 2010 roku awansował wraz z nim do drugiej najwyższej klasy rozgrywkowej w Anglii, to jeszcze został wówczas wybrany do jedenastki sezonu League One.

Od czasu przejścia do Leicester City Schmeichel miał już pewne miejsce w pierwszej jedenastce „Lisów”. Duński golkiper rozegrał w swym obecnym klubie trzy sezony w Championship, by wraz z nim zaliczyć historyczny awans do Premier League i rozpocząć rywalizację z najlepszymi. Ta niestety zaczęła się dla niego bardzo niefortunnie.

W grudniu 2014 roku bramkarz „Lisów” doznał na treningu złamania stopy i musiał pauzować aż przez 13 ligowych kolejek. Na szczęście udało mu się wrócić na koniec sezonu i bardzo przyczynił się do wywalczenia przez Leicester utrzymania w Premier League. W ostatnich dziewięciu meczach zeszłorocznych rozgrywek Schmeichel aż pięciokrotnie kończył spotkanie z czystym kontem, a od ekspertów na Wyspach wreszcie zaczął zbierać pochlebne recenzje.

https://www.youtube.com/watch?v=W7X_HaRytAk

Z kolei tegoroczny sezon Premier League jest już w wykonaniu duńskiego bramkarza w pełni udany. Kasper wystąpił we wszystkich 34 meczach ligowych swojej drużyny, a wpuścił w nich ledwie 33 bramki. Jego dawne mankamenty, takie jak wychodzenie do dośrodkowań, zostały niemalże zażegnane, a szczególne wrażenie może robić regularność i solidność duńskiego golkipera.

Co prawda niektórzy wciąż zarzucają młodemu Schmeichelowi, że nie odziedziczył po ojcu należytej charyzmy i brakuje mu dużej ilości wybitnych interwencji, jednak on sam zdaje się negatywnymi opiniami zupełnie nie przejmować. Można śmiało powiedzieć, że już od pewnego czasu zaczął pisać swoją własną, nietuzinkową historię. I nie jest to już jedynie historia syna legendy, a Kaspera Schmeichela, bardzo solidnego golkipera Leicester City, który lada moment może sięgnąć po swój pierwszy triumf w Premier League.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze