Oblicza trenerów – różnorodność zachowań i charakterów


J. Mourinho: "Po zakończeniu meczu rozgrywam drugi – z dziennikarzami"

27 listopada 2016 Oblicza trenerów – różnorodność zachowań i charakterów

Charakter i osobowość trenera przekładają się niemal zawsze na jego zachowanie podczas meczu, reakcje na ławce czy przy końcowej linii. Z kolei na konferencjach prasowych, w kontaktach z mediami i kibicami bywa już z tym różnie. Można wskazać niewiele przykładów szkoleniowców, którzy tworzą swoiste alter ego dla swojego zawodu. Obecnie, w dobie wszechobecnej profesjonalizacji, mamy bardzo często do czynienia z charakterystyczną „cenzurą”, przez którą rzadko mogą przedostać się ciekawostki, niuanse, tzw. kuchnia pracy trenerskiej.


Udostępnij na Udostępnij na

Czy konferencje prasowe są w ogóle komuś potrzebne?

Zwykle przepełnione masą nudnych, oklepanych, pustych sloganów i frazesów. W zależności od końcowego rezultatu – radością ze zwycięstwa, poszanowaniem rywala oraz złością w przypadku przegranej, doszukiwaniem się pozytywów na siłę. „Zagraliśmy tak, jak przeciwnik pozwalał”, „Graliśmy dość dobrze w pierwszej połowie, ale w drugiej zabrakło nam szczęścia”, „Popełniliśmy kilka błędów w końcówce i to one zaważyły na naszej porażce, „Musimy skupić się na przygotowaniu do kolejnych spotkań” – zdaje się, że skądś już to wszyscy znamy.

Co warte zauważenia, trenerzy oraz piłkarze postrzegają konferencje prasowe zwykle jako zło koniecznie, coś narzuconego, co należy jak najszybciej odklepać i zająć się ciekawszymi zajęciami. Takie podejście skutkuje tym, że wszystkie konferencje wyglądają niemal identycznie. Na ich bezsensowność wpływa również to, że żaden z dziennikarzy nie chce zadawać ciekawszych, głębszych pytań, wchodzić w polemikę, bo ewentualne odpowiedzi trafią nie tylko do niego, ale też do szerszego grona odbiorców i każdy będzie mógł użyć ich w swojej relacji czy kolejnym newsie. Co za tym idzie, lepiej dążyć do wywiadów na wyłączność, wykazać się swoimi kontaktami.

Niestety, obecnie da się zaobserwować również pewien inny trend: trenerzy coraz rzadziej udzielają wywiadów prasowych. O ile zdecydowanie łatwiej o kontakt z zawodnikami, o tyle ich szkoleniowcy zaczynają ograniczać się wyłącznie do konferencji prasowych organizowanych przez klub czy reprezentację. Przykładem takiego selekcjonera jest Adam Nawałka. Na szczęście są również trenerzy, którym trzeba dziękować za to, że pokazują się tylko na konferencjach.

Jose Mourinho – „The Special One”

Nie wypada rozpocząć poszukania takich przykładów od kogoś innego niż Portugalczyka. Człowiek, którego charyzma, sposób bycia mają tyle samo zwolenników co przeciwników. Człowiek, który budzi skrajne emocje — albo się go kocha, albo nienawidzi. W kontaktach z mediami zawsze gotów na ciętą ripostę czy zabójczą pointę. Jose Mourinho, który był marnym piłkarzem, urodził się po to, żeby być trenerem i jednocześnie showmanem. W prowadzonych przez niego klubach uwaga mediów skupia się przede wszystkim na nim, ułatwia to z pewnością zdjęcie presji z jego podopiecznych, co ułatwia im grę. Jest człowiekiem mającym alter ego w wykonywanym przez siebie zawodzie, natomiast w prywatnym życiu jest podobno kompletnie inny.

„The Special One” miłości do futbolu nauczył się od ojca, byłego bramkarza, a także trenera kilku portugalskich zespołów. Felix Mourinho wspominał: „Kiedy miał 13 lat, zostałem szkoleniowcem i musiałem dużo podróżować. Zawsze znajdował sposób, żeby dotrzeć na mój mecz – autobusem czy ciężarówką przewożącą ryby. Siadał za ławką i dyrygował chłopcami do podawania piłek. Czasem prosiłem go, by biegł na drugi koniec boiska i przekazywał instrukcje taktyczne piłkarzom, więc kontakt z futbolową strategią miał w bardzo młodym wieku. W wieku 16 lat powiedział mi, że chce być trenerem. Oglądał zespoły, z którymi miała grać moja drużyna, robił notatki i przekazywał mi je, co było bardzo pomocne”.

Mourinho słynie z bardzo ciekawych i barwnych wypowiedzi, trafiających w sedno. Podczas jednej z konferencji odniósł się do właściciela Chelsea, rosyjskiego multimilionera Romana Abramowicza: „Gdyby on pomagał mi w treningach, bylibyśmy na dnie tabeli. Ale gdybym ja zaczął pomagać mu w biznesie, zostałby bankrutem”.

Giovanni Trapattoni i Marcelo Bielsa – dwie skrajności

Dawna szkoła trenerska, w osobach Trapattoniego i Bielsy, wykazywała się dużą naturalnością w zachowaniach. Wielce utytułowany włoski szkoleniowiec wyróżniał się w czasach swojej świetności charyzmą, temperamentem i bezpośredniością. W kontaktach z mediami nie starał się zakłamywać rzeczywistości, mówił, jak jest, nie oszukiwał sam siebie, a zwłaszcza słuchaczy. Według dziennikarzy był spokojnym, inteligentnym człowiek, który jednak miewał choleryczne wybuchy energii. Do legendy Bundesligi przeszła jedna z jego konferencji, gdy pracował jako trener Bayernu Monachium. Warto dla kontrastu przytoczyć także osobę argentyńskiego trenera Marcelo Bielsy, którego standardowe konferencje są kompletnym przeciwieństwem Włocha. Bielsę niewątpliwie nie można nazwać „zwierzęciem medialnym”.

Giovanni Trapattoni słynął także z bardzo ciekawych porównań, rolę szkoleniowca postrzegał trochę jak misję księdza: „Zawsze powtarzam, że poza obowiązkami trenera jestem również duchownym. Muszę iść do pokoju każdego z piłkarzy i powiedzieć im, kto gra, a kto nie, pocieszyć tych, których skreśliłem. To jak spowiedź”.

Jurgen Klopp – humor

Obecny szkoleniowiec Liverpoolu jest absolutnym ulubieńcem brytyjskiej prasy, został także pokochany bezgranicznie przez kibiców „The Reds”. Niemiec da się po prostu lubić, postrzegany jest zwyczajnie jako dobry kompan do wyjścia na piwo do pubu. Słynie z celnych i żartobliwych ripost oraz aluzji, czuje się świetnie podczas konferencji prasowych, bardzo lubi wchodzić w polemikę z dziennikarzami, potrafi zaskoczyć swojego rozmówcę. Na jego kolejny występ czeka się z myślą „co ten gość może znowu wymyślić”.

Do klasyki gatunku przeszły także jego cieszynki po strzelonych bramkach Liverpoolu, czy wcześniej Borussii Dortmund. Spontaniczne, żywiołowe reakcje Kloppa są uwielbiane przez kibiców na całym świecie. Wszystkie te zachowania dają mu autentyczność, ludzie chcą się z nim utożsamiać, bo on utożsamia się ludźmi i miejscem, w którym jest.

Klopp wyróżnia się na tle innych trenerów, potrafi reagować żartobliwie np. na zła pracę sędziów. W pewnym spotkaniu Bundesligi zwrócił się do jednego z nich w ten sposób: „Zapytałem arbitra technicznego, ile pomyłek mogą popełnić. Bo jak piętnaście w jednym meczu, to została im ostatnia”.

https://www.youtube.com/watch?v=nDe_U40q5Yo

Adam Nawałka – profesjonalizm i przewidywalność

Selekcjoner reprezentacji Polski jest uosobieniem idealnego pracownika dla prezesa klubu czy federacji piłkarskiej. Zawsze poprawny politycznie, dyplomatyczny, grzeczny i niewyłamujący się schematom, niestety przez to wszystko po prostu nudny w odbiorze dla dziennikarzy i kibiców. Jego konferencje prasowe, wywiady przed- czy pomeczowe są przewidywalne i w ciemno można przewidzieć, co się na nich usłyszy. Trener wyraźnie stara się oddzielić grubym murem kuchnię trenerską od tego, czym karmiona jest opinia publiczna.

Nawałka skupia się przede wszystkim na swojej pracy, która wynika z jego kontraktu. Odpowiada za zarządzanie piłkarzami w reprezentacji, tworzenie dobrej atmosfery, a także zarówno za swoje relacje z zawodnikami, jak i stosunki zawodników między sobą, a co oczywiste — rozliczany jest za wyniki. Za PR, media odpowiadają PZPN i kanał Łączy nas piłka, selekcjoner zaś nie zamierza ingerować w czyjeś kompetencje.

Pytanie tylko, czy bycie uosobieniem profesjonalizmu jest czymś złym w pracy trenerskiej. Koloryt, rozrywka, nieprzewidywalność ubarwiają rzeczywistość, grunt jednak, żeby nie przesłaniały główniej zasługi pracy szkoleniowca, którą mają być wyniki.

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze