Lisy witają się z gąską! Nie ma mocnych na Leicester


3 kwietnia 2016 Lisy witają się z gąską! Nie ma mocnych na Leicester

To pomału robi się już nudne. Przed każdą kolejkę pojawiają się pytania, czy wreszcie rozpędzone Leicester przyrżnie głową w mur i spadnie z piedestału. A „Lisy” wciąż, niezmiennie, utrzymują pozycję lidera Premier League, śmiejąc się z wielkich angielskiej piłki. Dziś piłkarze Ranieriego wykonali kolejny krok w stronę mistrzostwa Anglii, pokonując Southampton 1:0.


Udostępnij na Udostępnij na

Cztery ostatnie kolejki – cztery zwycięstwa po 1:0. System zero-jedynkowy w środkowej Anglii sprawdza się bardzo dobrze. Powtarzalni aż do bólu piłkarze Leicester znów mogą świętować kolejny tryumf. Biorąc pod uwagę wczorajszy wynik Tottenhamu, podopieczni Ranieriego mają mistrzowską koronę na wyciągnięcie ręki.

Southampton zawiesiło poprzeczkę wysoko, ale to nie może dziwić. Zespół Koemana to uznana marka. Jednak nie z takimi przeciwnościami losu radzili sobie w tym sezonie piłkarze z Leicester. Po raz kolejny mogliśmy zobaczyć koncert gry defensywnej – na dobrą sprawę Kasper Schmeichel mógł zaparzyć sobie herbatę i spokojnie ją popijać, patrząc na to, jak Morgan i spółka demolują kolejne ataki „Świętych”.

Właśnie wspomniany Morgan dał Leicester prowadzenie. Gdzie Mahrez nie może, tam Fuchsa pośle. Austriak doskonale dośrodkował w pole karne, tam w rolę Jaimiego Vardy’ego wcielił się Jamajczyk, który głową skierował piłkę do bramki strzeżonej przez Forstera.

https://vine.co/v/ijPiF6vp3nD

W drugiej połowie było gorąco. Najpierw umiejętności Forstera sprawdzał Fonte, który omal nie przelobował własnego golkipera, potem w sytuacji sam na sam pojedynek z reprezentacyjnym kolegą przegrał Vardy. Doskonałą sytuację zmarnował Simpson, który mając przed sobą pustą bramkę, nie wiedzieć czemu, kopnął prosto we wspomnianego już Forstera – Southampton może zawdzięczać mu fakt, iż w nie wraca do domu ze sporym workiem bramek.

A w cieniu tych wszystkich spektakularnych parad bramkarskich, w cieniu popisów dryblerów i strzelców pracował sobie człowiek, który raz po raz kładzie kamień węgielny pod sukcesy Leicester. Mały człowiek o wielkich płucach. Profesor odbioru – N’Golo Kante.

Do końca sezonu pozostało sześć spotkań, a Leicester ma już siedem punktów przewagi nad drugim Tottenhamem. Na dobrą sprawę tylko kataklizm może zabrać piłkarzom Ranieriego życiowy sukces. Jeśli sami nie rzucą sobie kłód pod nogi, to w maju będziemy świadkami niespodziewanej mistrzowskiej fety na King Power Stadium.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze