Faza grupowa Ligi Europy dobiegła końca. Smutny to był czas. Zarówno Lech, jak i Legia nie potrafiły postawić się lepiej notowanym przeciwnikom. Nic dziwnego, że nie ma dla nich miejsca w naszej klasyfikacji poświęconej najlepszym piłkarzom w tej edycji.
- Andrij Dykań (Krasnodar)
Rosyjska drużyna zaskoczyła praktycznie wszystkich swoją postawą. Owszem, byli typowani jako jedni z głównych kandydatów do wyjścia z grupy, ale na pierwszym miejscu mieli ustąpić Borussii Dortmund. Tak jednak nie było, a do sukcesu Krasnodaru w dużym stopniu przyczynił się ukraiński bramkarz Dykań, puszczając w sześciu meczach tylko cztery bramki. Dodajmy: liczone są w tym też dwa spotkania z niemieckim potentatem. Szacunek.
- Taulant Xhaka (FC Basel)
Bazylea to powinien być wzór dla wszystkich polskich klubów, które chcą aspirować do miana europejskiego średniaka. Taulant Xhaka, starszy od swojego brata Granita grającego w Borussii Monchengladbach, ma to coś. Pokazał to między innymi wczoraj, gdy zakręcił w Poznaniu Pawłowskim i Kadarem, posyłając chwilę później idealną piłkę do jednego z kolegów, który nie miał żadnych problemów z wpakowaniem jej do bramki. Fajny, kreatywny obrońca.
- Kalidou Koulibaly (Napoli)
Napoli zmiotło rywali w swojej grupie, wygrywając wszystkie możliwe mecze, strzelając przy tym dwadzieścia dwie bramki, tracąc tylko trzy, z czego dwie we wczorajszym spotkaniu z Legią. Żaden z klubów nie potrafił im się w jakikolwiek sposób przeciwstawić. Jednym z wyróżniającym się piłkarzy włoskiego zespołu był środkowy obrońca, Koulibaly. Zagrał we wszystkich sześciu meczach, więc duża jego zasługa w wyniku wypracowanym przez Napoli.
- Wesley Hoedt (Lazio)
Drugi z defensorów grających na środku swojej formacji. Młody, bo dopiero 21-letni piłkarz do Lazio trafił w letnim oknie transferowym z AZ Alkmaar za około 2 miliony euro. W Serie A do tej pory zagrał tylko siedem razy, ale za to w Lidze Europy dostał aż pięć szans na grę. Oprócz świetnej dyspozycji w defensywie zdołał także strzelić jednego gola przeciwko Saint-Etienne w październiku.
- Benjamin Mendy (Olympique Marsylia)
Dwie asysty w sześciu spotkaniach to dobry rezultat jak na lewego obrońcę. Marsylia co prawda grupy nie wygrała, ale awansowała do kolejnej fazy z drugiego miejsca. Mendy to etatowy młodzieżowy reprezentant Francji. Ma dopiero 21 lat, a jak na swój wiek radzi sobie w Marsylii bardzo dobrze.
- Mohamed Elyounoussi (Molde)
Doskonale pamiętamy, jak dwa lata temu Legia rozprawiła się w dwumeczu z Norwegami prowadzonymi przez byłą gwiazdę Manchesteru United, Ole Gunnara Solskjaera. A dziś? Gdzie jest Legia, a gdzie Molde? Wicemistrzowie Polski kończą fazę grupową na ostatnim miejscu, a Norwegowie wygrywają swoją grupę. Trzy gole i dwie asysty w pięciu rozegranych meczach. Taki dorobek ma 21-latek z Maroko. Niezły, prawda?
- Jose Callejon (Napoli)
Kolejny gracz Napoli. Trudno się dziwić, bo Callejon to klasa sama w sobie. Były zawodnik Realu Madryt poprowadził swój klub do sześciu zwycięstw w grupie D. Gwiazda w Serie A, gwiazda również w Lidze Europy.
- Birkir Bjarnason (FC Basel)
Pomocnik z Islandii z pewnością zapamięta nasz kraj na długo. W ciągu roku był w Polsce trzy razy. Raz w barwach reprezentacyjnych, dwa w klubowych i w sumie będzie je wspominał pozytywnie. Dwa łatwe zwycięstwa z Lechem, jedna porażka z kadrą Adama Nawałki w meczu towarzyskim. Spokój, opanowanie w stresowych sytuacjach oraz dobra gra z pierwszej piłki to jego główne zalety.
- Erik Lamela (Tottenham)
W zeszłym roku popisał się efektownym golem z tzw. „rabony”, a w tym klasycznym hat-trickiem przeciwko Monaco. Łącznie bramek w fazie grupowej miał pięć, co wywindowało go na jedno z czołowych miejsc w klasyfikacji strzelców.
- Raul Bobadilla (FC Augsburg)
Augsburg o awans drżało do ostatniego spotkania z Partizanem Belgrad. Na trudnym terenie potrzebowali zwycięstwa i to się im ostatecznie udało, choć z problemami. Bobadilla w tej edycji Ligi Europy wystąpił w pięciu meczach, strzelając bramkarzom m.in. Partizana, Athleticu Bilbao czy AZ Alkmaar łącznie sześć goli. Król strzelców razem z Adurizem.
- Aritz Aduriz (Athletic Bilbao)
Pięć występów, sześć goli – co więcej dodać. Nazwisko znane, piłkarz już doświadczony, bo 34-letni, ale ciągle skuteczny. W Athleticu zdobywa zdecydowanie więcej bramek niż w poprzednim klubie, Valencii. W Lidze Europy był nie do zatrzymania.