Nagelsmann w Hoffenheim, czyli dlaczego w futbolu warto ryzykować


Chyba nikt nie spodziewał się, że tak szybko 29-latek wyrobi sobie markę

5 listopada 2016 Nagelsmann w Hoffenheim, czyli dlaczego w futbolu warto ryzykować
SI.com

Końcówka października zeszłego roku była w Sinsheim bardzo gorąca. Najpierw po przegranej z Hamburgerem SV zwolniono Markusa Gisdola (notabene dziś trenera HSV), potem zatrudniono w jego miejsce Huuba Stevensa, a dzień po tej decyzji wybuchła prawdziwa bomba, ponieważ ogłoszono, że od nowego sezonu trenerem Hoffenheim będzie zaledwie 29-letni Julian Nagelsmann. Wielu obserwatorów zaczęło się pukać w głowę, nie wierząc w powodzenie tego planu. Jak się miało z czasem okazać, nie mieli racji, bo Nagelsmann to jest największe trenerskie odkrycie w Niemczech, a może nawet i w całej Europie, w ostatnich 12 miesiącach.


Udostępnij na Udostępnij na

Działacze „Wieśniaków” ryzyko podjęli już z październiku, ale jeszcze większe w lutym. Wtedy koncepcja ze Stevensem za sterami do końca sezonu nie wypaliła, ponieważ Holender zrezygnował z pracy z powodu problemów kardiologicznych. Hoffenheim coraz szybszym krokiem zmierzało do 2. Bundesligi (ostatnie spotkanie doświadczonego szkoleniowca był to przegrany 0:2 mecz z Darmstadt, zespół zajmował wtedy 17. pozycję w tabeli), a elitę miał ratować nie obyty z ligowymi realiami trener, lecz żółtodziób, którego największym osiągnięciem w pracy trenerskiej było zdobycie mistrzostwa Niemiec U-19. Na pierwszy rzut oka szaleństwo, mało rozważna decyzja i misja niemożliwa do zrealizowania. W praktyce wyszło wszystko na korzyść włodarzy, którzy mogli z dumą powiedzieć: kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana.

Nagelsmann i jego kapitalne statystyki

Bo Nagelsmann nie tylko utrzymał drużynę w Bundeslidze, ale zanotował fantastyczną końcówkę sezonu, kiedy wygrywał m.in. z Herthą Berlin czy VfL Wolfsburg, dzięki czemu utrzymał zespół w elicie. Również w nowych rozgrywkach jego podopieczni pokazują świetną formę. Potwierdzeniem tego są statystyki. Licząc od momentu, kiedy 29-latek przejął Hoffenheim, drużyna z Rhein-Neckar-Arena zdobyła 42 punkty ligowe, a w tym okresie lepsze są tylko dwa kluby: Bayern, który zgromadził ich 58 i Borussia Dortmund, która uzbierała 48 oczek.

Licząc od momentu, kiedy Nagelsmann przejął Hoffenheim, drużyna z Rhein-Neckar-Arena zdobyła 42 punkty ligowe, a w tym okresie lepsze są tylko dwa kluby: Bayern, który zgromadził ich 58 i Borussia Dortmund, która uzbierała 48 oczek.

Zanim jednak w tym sezonie „Wieśniaki” zaczęły rządzić na dobre, rozpoczęły go mimo wszystko nieszczególnie. W pierwszych czterech spotkaniach cztery razy zremisowały. Przełamanie przyszło w piątej kolejce, kiedy ofiarą Hoffenheim zostało – przeżywające wtedy ogromne problemy – Schalke. Wiktoria nad klubem z Zagłębia Ruhry pociągnęła za sobą znakomitą passę kolejnych z rzędu wygranych (po dziewiątej kolejce ich liczba wynosi pięć). Ostatni raz Hoffenheim wygrało pięć kolejnych meczów… jesienią 2008 roku. Był to okres dla klubu wyjątkowy, ponieważ po zakończeniu pierwszej części sezonu 2008/2009 był na prowadzeniu w tabeli (wówczas jako beniaminek).

Ostatni raz Hoffenheim pięć meczów z rzędu wygrało pamiętnej dla niego jesieni 2008 roku. Również wtedy po dziewięciu kolejkach na koncie miało 19 punktów.

Teraz może tego miana nie uda się wywalczyć, ale porównania z zespołem sprzed ośmiu lat są jak najbardziej na miejscu. Kolejna liczba tę tezę potwierdzi. A jest to liczba, która opisuje dorobek punktowy po dziewięciu kolejkach. W 2008 roku, jak i w 2016 roku, wynosiła ona 19. Z tą różnicą, że osiem lat temu dawało to prowadzenie w tabeli. Dziś – trzecie miejsce.

Nagelsmann i jego przepis na sukces

Opisaliśmy więc osiągnięcia Nagelsmanna liczbowo. Możecie zadać pytanie, skąd wzięła się tak nagła zmiana sytuacji, która jeszcze dziewięć miesięcy temu była bardzo trudna. Odpowiedź jest złożona i nie da się ją streścić jednym krótkim zdaniem.

Nagelsmann znalazł bardzo szybko wspólny język z piłkarzami. Dobre fluidy i zrozumienie, które powstało na początku pracy (bądź kiełkowało wcześniej, ponieważ nasz bohater był asystentem u Marco Kurza i Markusa Gisdola), ciągnie się aż do dziś, a prawie cały zespół rzuciłby się za 29-latkiem w ogień. – Radością jest pracować z naszym trenerem. On sprawia, że piłkarze stają się lepsi – powiedział kilka dni temu Kevin Vogt.

Radością jest pracować z naszym trenerem. On sprawia, że piłkarze stają się lepsi Kevin Vogt o Nagelsmannie

Niemieckie media informowały nieoficjalnie, że jednym z głównych powodów braku chęci opuszczenia klubu przez Sebastiana Rudy’ego (jest w drużynie jednym z najsmakowitszych kąsków transferowych) i przejścia do Sevilli była właśnie osoba trenera, u boku którego reprezentant Niemiec lubi pracować.

Atutem młodego szkoleniowca jest… właśnie młodość! Pozwala ona spojrzeć mu na niektóre sprawy z trochę większym luzem i nowoczesnością, pomaga również wprowadzać niekonwencjonalne rozwiązania. Gra Hoffenheim jest przesiąknięta wieloma pierwiastkami nowoczesnego futbolu, ponieważ zespół potrafi płynnie przechodzić w różne ustawienia boiskowe, lubi bawić się piłką, długo się przy niej utrzymując, a po stracie piłki często gra wysokim pressingiem, starając się ustawiać wysoko na połowie rywala.

Ciekawego elementu nie brakuje również na treningach. Nagelsmann wymaga na nich od zawodników pełnego zaangażowania, a każdy ruch jest monitorowany za pomocą… drona! Zabieg ten służy lepszej obserwacji boiska treningowego, co później przekłada się na lepszą analizę poczynań piłkarzy na zajęciach, a w konsekwencji po części pewnie również na dobre wyniki. Apel do wielu trenerów powinien być prosty. Jeżeli walczycie o utrzymanie bądź o jakieś ambitne cele, nie bójcie się zainwestować w drona. A nuż, widelec może to będzie antidotum na wszystkie wasze zmartwienia.

Fragment treningu Hoffenheim pod wodzą Nagelsmanna

https://www.youtube.com/watch?v=4f3jRNmd0V8

Powyższe akapity idealnie pasują do opinii, które sugerują, że Julian Nagelsmann jest już teraz najlepszym trenerem Bundesligi. Nie będziemy z tą tezą ani się zgadzać, ani też jakoś mocno jej podważać. Fakty są jednak takie, że dziś Hoffenheim notuje jeden z najlepszych okresów w historii, a sam Nagelsmann nie jest już anonimem, z którym mało kto chce się liczyć.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze