Koło fortuny trafiło na Milę


1 września 2014 Koło fortuny trafiło na Milę

Dzisiaj rano pojawiła się informacja o tym, że Sebastian Mila zastąpi w reprezentacji kontuzjowanego w meczu z Aktobe Michała Kucharczyka. Już w tę niedzielę czeka nas spotkanie z Gibraltarem. Konfrontacja odbędzie się w ramach eliminacji do euroczempionatu w 2016 roku. Po „outsiderze” grupy nastąpi bitwa o Warszawę z Niemcami.


Udostępnij na Udostępnij na

Zacznijmy od (chyba) najważniejszego. Rozpoczynamy walkę o mistrzostwa Europy, które odbędą się za dwa sezony! Mila ma w tej chwili 32 lata. Łatwo policzyć, ile będzie miał, gdy ewentualnie przyjdzie nam zagrać na francuskich murawach. Sebastian, mimo sympatii wielu fanów, młodszy nie będzie, lepszy raczej też nie. A bądźmy szczerzy – nawet jeśli wyróżniłby się na tle innych zawodników z naszej ligi, to europejskiego poziomu nie prezentuje. Problem z tym, że od dłuższego czasu i z wybiciem się ponad kolegów ma problemy. A co, moim zdaniem, najważniejsze, szansy na kontynentalne popisy już dawno nie ma. Co innego młodsi koledzy z boisk T-Mobile Ekstraklasy. Dlaczego nie damy szansy „Maczkom” z Bełchatowa, którzy w tej chwili fruwają na skrzydłach naszej ligi? Jest wielu perspektywicznych piłkarzy, którzy powinni dostać szansę. Czemu każdy tak bardzo boi się im ją dać?

https://twitter.com/przedblogowy/status/506418389930491904

Non stop sięgamy po tych zajmujących miejsca w reprezentacji innym, którzy dają nam szansę na lepszą przyszłość. Rozumiem brak chłopaków z U-21, którzy walczą o awans na młodzieżowe ME, które za rok odbędą się w Czechach. Tylko czy rzeczywiście, by pokonać Gibraltar, potrzebni nam są sprawdzani przez lata i niemal zawsze zawodzący gracze? Może to właśnie mecze z tymi teoretycznie słabszymi są najlepsze do sprawdzania kogoś nowego i ustalenia jednej i silnej jedenastki, która będzie miała pewne miejsce na boisku i ewentualnego wprowadzania pojedynczych roszad?

https://twitter.com/itiNieWracaj/status/506376223627694080

Niestety, problemy z powołaniami istnieją od zawsze. Paweł Janas przez dłuższy czas nie chciał powołać do kadry naszego najlepszego wówczas snajpera, Tomasza Frankowskiego. To równie wielkie nieporozumienie. Podobnie było z Grzegorzem Penksą. O powołanie długo zabiegali kibice i ostatecznie celu dopięli. Selekcjoner powołał zawodnika na jedno spotkanie. Po co? By nie mówić, że ten gracz nie dostał w kadrze szansy.

Lubimy robić sobie krzywdę. Dla naszej kadry będzie to ostatni ważny sprawdzian przed meczem z Niemcami. Chciałbym życzyć sobie i wszystkim kibicom, byśmy na boisku w Faro w Portugalii mogli zobaczyć jedenaście „Orłów”, które dostaną szansę zgrania się, a za miesiąc postawienia oporu/wygrania z reprezentacją zachodnich sąsiadów. Ale wiem, że to raczej niemożliwe, wszak do spotkania w Warszawie czeka nas jeszcze kilka kolejnych dziwnych roszad w składzie, ale do tego Nawałka zdążył nas przyzwyczaić.

https://twitter.com/Zurowski_agent/status/506391629755064320

https://twitter.com/_krisb_/status/506361842055512065

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze