Minął dzień: Za słabi na puchary


To, co wielu zapowiadało po zakończeniu ubiegłego sezonu stało się faktem. Znawcy futbolu mówli, że te zespoły, które zajęły miejsca premiujące do gry w europejskich pucharach, nie będą miały szans w walce z innymi klubami.


Udostępnij na Udostępnij na

Wczoraj Groclin Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski, jako ostatni reprezentant Polski odpadła po przegranym dwu meczu z Crveną Zvezdą Belgrad. „Nie czujemy niedosytu, bo po prostu Crvena Zvezda była od nas lepsza. Na więcej nas nie było stać”- stwierdził trener Jacek Zieliński. Zapewne nie wielu wierzyło, że Groclin może awansować dalej. Wcześniej odpadł PGE BOT Bełchatów, z eliminacjami do Ligi Mistrzów nie poradziło sobie Zagłębie Lubin, więc nie mogliśmy oczekiwać, że ligowy przeciętniak podbije Europę. W Polsce od wielu lat jest taka dziwna metoda, na sprzedawanie zwycięskiej drużyny. Tak było z Wisłą Kraków, Legią Warszawa czy Groclinem właśnie. Pewnie, że gwiazdy swoich zespołów chciałby grać na zachodzie i to właśnie się umożliwia, ale za zarobione na nich pieniądze można by sprowadzić jednego równorzędnego zawodnika, który w pełni zapełniłby lukę. Niestety prezesi wolą kupić kilku piłkarzy, którzy najczęściej okazują się ligowymi przeciętniakami, a to nie wystarczy.

Weźmy sobie za przykład taki Rosenborg Trondheim. Drużyna z gorszej piłkarsko Norwegii, a mistrz tego kraju co roku gra w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Pewnie, że bez żadnych znaczących sukcesów, ale pieniądze lecą i władze do od kilku lat stałego składu dokupują nowych, zdolnych piłkarzy. A taki Groclin, z którego w lecie odeszli Piotr Świerczewski, Bartosz Ślusarski, Takesure Chinyama (który ponoć był za słaby, a teraz strzela bramki w Legii) i Michał Goliński. Tegoroczne puchary pokazały jak duża jest przepaść między naszymi klubami a resztą piłkarskiego świata. Pozostaje nic innego jak czekać i wierzyć, że w przyszłym sezonie Wisła i Legia nie popełnią tych samych błędów i z powodzeniem będą walczyć o najwyższe, europejskie trofea.

Dream Team

Jak co roku Międzynarodowa Federacja Związków Zawodowych Piłkarzy (FIFPro) dokonywała wyboru najlepszego piłkarza globu, oraz dream team ubiegłego sezonu. Po podliczeniu 45 tysięcy głosów wygrał Ricardo Kaka. Gwiazdor AC Milan odebrał tytuł swojemu koledze z reprezentacji Brazylii Ronaldinho, który poprzednich edycjach dwukrotnie tryumfował. 25- letni Kaka otrzymał tę nagrodę zapewne dzięki postawie w finale Ligi Mistrzów. Już za kilka miesięcy poznamy zwycięzcę plebiscytu organizowanego przez „France Footbol”, a także FIFA. Czy młody Brazylijczyk okaże się najlepszym piłkarzem świata według nas, fanów a także szkoleniowców z całego świata? Jedenastka marzeń sezonu 2006/07 Buffon- Terry, Nesta, Cannavaro, Terry, Pujol- C. Ronaldo, Kaka, Gerrard, Messi, Ronaldinho- Drogba

Powrót do korzeni

Tak niedawno cieszyliśmy się, że w końcu w naszej rodzimej lidze będzie mogła występować nieograniczona liczba obcokrajowców, a tu nagle możemy wrócić do starych zasad. Prezydent FIFA Sepp Blatter, chce by od sezonu 2010/2011 w pierwszej jedenastce występowało co najmniej sześciu krajowych piłkarzy. Jednak prawo Unii Europejskiej pozwala na swobodny przepływ pracowników, za których uważani są piłkarze. Tak więc zapowiada się wojna między Blatterem a Unią Europejską. Kto okaże się zwycięzcą?

To się okaże, ale przyjrzyjmy się bliżej pomysłowi Francuza. Na niekorzyść może z pewnością przemawiać przypadek m.in. Pogoni Szczecin, w której było ponad 11 Brazylijczyków i tylko paru tak naprawdę stanowiło wzmocnienie. Pozostali zajmowali miejsce, zdecydowanie lepszym rodakom, ale upartość prezesa, bo w końcu Brazylijczyk to Brazylijczyk nie ważne jakie umiejętności prezentuje, nie pozwalała się na wybicie. Dopiero transfer do innych klubów pokazywał ich wartość np.: Przemysław Kaźmierczak czy Rafał Grzelak. Ale przejdźmy do klubów zagranicznych. Oczywiście są kluby, w których o sile zespołu stanowią światowej klasy obcokrajowcy, jednak kiedy pojawia się jakiś młodzian, wybiegający swoimi umiejętnościami ponad kolegów to dostaje szansę gry. Ja podałem tylko dwa takie przykłady na plus i minus, ale można by było je jeszcze mnożyć i mnożyć. Tak naprawdę nie o to tu chodzi. Szefowi FIFA powinno zależeć przede wszystkim na pięknie futbolu, na dostarczeniu nam, fanom niesamowitych emocji, a jeżeli piłkarz jest zdolny to nieważne jakie by gwiazdy grały w zespole to dostanie swoją szansę jak nie teraz to w przyszłości.

Ciężki tydzień

Dopiero co skończyła się druga runda fazy grupowej Ligi Mistrzów i zasadnicza runda Pucharu UEFA, a już muszą walczyć o punkty, na krajowym podwórku. Już jutro Manchester United i Aston Villa zmierzą się ze swoimi rywalami. W bramce „Czerwonych Diabłów” wystąpi Tomasz Kuszczak, który zastępuje kontuzjowanego Edwina van der Sara. Przeciwnik nie będzie zbyt mocny, bo Wigan przegrało ostatnie 17 spotkań, ale właśnie taki mecz będzie dobry do pokazania, że dobra postawa w meczu z Romą to nie przypadek. „Chcę grać więcej i prezentować się dobrze w każdym meczu. Nie myślę o tym ile pauzował będzie Edwin van der Sar. Cieszę się po prostu z możliwości występu”- mówi Kuszczak. W niedzielę natomiast czeka nas prawdziwy hit kolejki. FC Liverpool zmierzy się z Tottenhamem Hotspur. Podopieczni Rafy Beniteza będą zapewne chcieli udowodnić, że porażka z Marsylią była tylko wypadkiem przy pracy. „Koguty” mimo awansu do fazy grupowej Pucharu UEFA, w lidze nie prezentują się dobrze. Trener Tottenhamu Martin Jol, już wielokrotnie był zwalniany przez media, jednak władze klubu darzą go wielki zaufaniem. Czy Benitez pozbawi pracy swojego kolegi po fachu? Tego nie wiemy, ale jedno jest pewne. Czeka nas wspaniałe widowisko.

Polski pojedynek

W piątek 5 października o godz: 20:00 drużyna Kuby Błaszczykowskiego Borussia Dortmund podejmie VFL Bochum z Marcinem Mięcielem w składzie. Szkoleniowiec Borussi, Thomas Doll ma trudne zadanie. Jego drużyna, mimo optymistycznych prognoz przed rozpoczęciem sezonu, prezentuje się słabo zajmując dopiero 15 miejsce. Dzisiejszy mecz zresztą jak każde następne, będzie decydujący o pozostaniu podopiecznych Dolla w 1 Bundeslidze. Jeżeli Kuba nie zdoła pokonać VFL to już nie długo możemy się spodziewać kolejnego zwolnienia w ekipie z Dortmundu. Ale nas przede wszystkim interesuje pojedynek Błaszczykowski- Mięciel. Kuba jest podstawowym graczem reprezentacji Polski, a Marcin po wielu latach odstawki, mimo świetnej postawy w lidze greckiej i dobrych meczach w Niemczech zamierza pokazać Beenhakkerowi, że dalej jest świetnym zawodnikiem i zasłużył na grę z orzełkiem na piersi.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze