Minął dzień: Piłkarska niedziela


Nie ma dnia by w futbolu coś się nie działo. A to faworyt przegra z beniaminkiem, ktoś się pobije czy nawyzywa trenera drużyny przeciwnej. Dziś było podobnie.


Udostępnij na Udostępnij na


Niemal tradycją stało się, że po przegranym spotkaniu swojego zespołu, menadżer Chelsea Jose Mourinho atakuje sędziów. Zazwyczaj jest tak, że Portugalczyk nie ma racji, ale w sobotnim meczu jednak miał prawo tak zareagować. Otóż wszystko byłoby w porządku gdyby bezbramkowy remis Chelsea z Blackburn był sprawiedliwy. Jednak w 58 minucie po pięknej akcji zespołu Salomon Kalou zdobył gola dla „The Blues”. Można sobie wyobrazić jak zadowolony był Mourinho, ale ta radość nie trwała długo bo sędzia liniowy uznał, że tej bramki nie było. No i tutaj zaczął się problem. Powtórki telewizyjne pokazały, że sędzia się pomylił krzywdząc tym samym podopiecznych Mourinho. Tak to już jest w futbolu, że sędziowie mylą się na niekorzyść jednego z zespołów. Jak widać tym razem trener Chelsea Londyn ma podstawy by być mocno niezadowolony z postawy sędziego liniowego o czym świadczą wypowiedzi Portugalczyka: „Strzeliliśmy pięknego gola, tylko sędzia liniowy musi powiedzieć nam, dlaczego go nie uznał. Nie rozumiem jego decyzji. Mam nadzieję, że nam to wyjaśni. Powiedziałem asystentowi arbitra głównego, że czekam na jego telefon z przeprosinami”

Kusili Prezesa

O tym, że byli prezesi, piłkarz i trenerzy po przejściu na emeryturę często angażują się w życie polityczne swojego kraju przypominać nie trzeba. Ale kuszenie urzędującego prezesa to coś nowego. Chodzi tutaj o najmłodszego prezesa w Ekstraklasie jakim niewątpliwie jest Robert Pietryszyn. Szef Zagłębia Lubin nie ukrywa, że dostał propozycję startowania w wyborach z list PiS-u w dwóch miastach, Opolu i Lubinie. „Dobrze się czuje w tej roli i dlatego nie chcę nic zmieniać. Przy okazji deklaruje, że chce się skupić na sprawach klubu i informuję, iż już w najbliższy wtorek na lubiński stadion wjadą pierwsze koparki, a za klika tygodni nasze miasto odwiedzi legenda piłki- słynny Portugalczyk Eusebio. Aktywna polityka mnie nie interesuje. Interesuję się nią, ale pomimo pokus nie zdecydowałem się kandydować. Dostałem ofertę wystartowania w wyborach z list PiS-u zarówno w Opolu jak i Lubinie, ale nie skorzystałem. Kto mnie namawiał? Adam Hofman również, ale przede wszystkim nalegano w środowiskach rządowych”. Według moich informacji osoba zasiadająca w sejmie nie może być prezesem klubu sportowego i pan Pietryszyn musiałby wybierać między pracą posła a prezesa klubu Mistrza Polski. Na szczęście Prezes odrzucił oferty i może dalej zajmować się prowadzeniem drużyny a także budowaniem stadionu. Robert Pietryszyn już nie pierwszy raz udowodnił, że ma poukładane w głowie i że zależy mu na klubie.

Czas próby

Real Madryt po zmianie trenera i licznych wzmocnieniach miał wzloty i upadki. Zdecydowanie za to drugie możemy uznać przegrany dwumecz z Sevilla CF o Superpuchar Hiszpanii. Po tych spotkaniach zarówno kibice jak i dziennikarze zaczęli się zastanawiać czy aby na pewno te transfery są udane. Jednak kilka dni później Niemiecki szkoleniowiec udowodnił, że Real aby mógł ogrywać najlepszych potrzebuje czasu na to, by piłkarze się zgrali. I piękne spotkanie z lokalnym rywalem Atletico zamknęło usta wątpiącym w potęgę Królewskich. Podopieczni Bernda Schustera pokonali sąsiadów 2:1, co na pewno ucieszyło fanów. Ale do prawdziwej euforii mógł doprowadzić wynik 5:0. Nie co dzień wygrywa się tak wysoko z ubiegłorocznym uczestnikiem Ligi Mistrzów. Mam tutaj na myśli Villarreal. Najbardziej złośliwi dziennikarze mogliby powiedzieć, że te dwa zwycięstwa nic nie znaczą. Wczorajsze spotkanie z Almerią, wygrane 3:1 również mogłoby nić nie znaczyć, gdyby nie to że Real jest jedyną drużyną z kompletem punktów. Ale prawdziwy sprawdzian czeka ich w najbliższy wtorek. Na własnym stadionie Królewscy podejmą w ramach fazy grupowej Ligi Mistrzów, Werder Brema. I dopiero wtedy, po ewentualnym zwycięstwie lub porażce będziemy mogli oceniać postawę Realu i ich szanse na końcowe zwycięstwo. Jak widać przed niemieckim trenerem drużyny z Madrytu ciężkie zadanie, a tak skomentował wczorajszy mecz swojego zespołu: „Przy prowadzeniu 2:0 w drugiej połowie spotkania powinniśmy jednak zagrać dużo spokojniej i nie dopuścić do straty bramki szczególnie, że graliśmy z przewagą jednego piłkarza. Jestem szczęśliwy, ponieważ dzięki tej wygranej utrzymaliśmy przewodnictwo w La Liga. Jeśli chcemy wygrać ligowe rozgrywki, to musimy wygrywać kolejne spotkania. Gdy prowadziliśmy 2:0, chciałem żebyśmy nieco spuścili z t tonu, przed nami bowiem ciężki mecz w Lidze Mistrzów przeciwko Werderowi”.

Ligowy hit

Na koniec 7 kolejki Ekstraklasy zmierzyli się ze sobą Lech Poznań i GKS Bełchatów. Była to walka dwóch świetnych trenerów za jakich nie wątpliwie uważani są Franciszek Smuda i Orest Lenczyk. Przed własną, 24 tysięczną publicznością Lech chciał udowodnić, że są drużyną lepszą od wice-mistrza Polski. W 10 minucie po kapitalnym rajdzie Marcin Zając dał prowadzenie Lechitom pokonując Piotra Lecha. Wszystko przebiegało po myśli kibiców i trenera drużyny z Poznania do 20 minuty. Wtedy Krzysztof Kotorowski za daleko wyszedł z bramki, a po okiwaniu Zlatko Tanevskiego, napastnik Bełchatowa Janusz Dziedzic przelobował bramkarza gospodarzy. Emocje były tak duże, że w pewnym momencie mecz został przerwany, gdyż na jednej z trybun zasłabł kibic Lecha Poznań. Karetka jednak szybko zareagowała i po kilkunastu minutach sędzia Grzegorz Gilewski wznowił spotkanie. Tak więc pojedynek dwóch, byłych trenerów Wisły Kraków nie wyłonił zwycięscy i zakończył się, wynikiem 1:1.

Chwila grozy

Oddech wstrzymali kibice kiedy po brutalnym faulu, Jakub Błaszczykowski długo nie podnosił się z boiska. Wczorajsze spotkanie ułożyło się dla naszego piłkarza bardzo dobrze, bo jego drużyna wygrała z Werderem Brema 3:0 a Kuba asystował przy dwóch bramkach. Wszystko byłoby w porządku gdyby nie „chamskie” zachowanie Naldo. Zawodnik Werderu nie mógł pogodzić się z tym, że kilka chwil wcześniej został ośmieszony przez Polaka i nadepnął na stopę Polaka. Brazylijczyk nie zobaczył czerwonej kartki bo sędzia tego nie widział. Na szczęści całe zdarzenie zarejestrowały kamery i zapewne tą sprawą zajmie się wydział dyscypliny niemieckiego związku. Miejmy nadzieję, że Naldo zostanie surowo ukarany bo przecież w piłce nie ma miejsca na tego typu zachowania.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze