Czy Milan w tym sezonie wróci do czołówki Serie A?


21 stycznia 2016 Czy Milan w tym sezonie wróci do czołówki Serie A?
AC Milan vs Inter Milan San Siro Stadium

Kiedy w maju ubiegłego roku okazało się, że Mediolan po raz pierwszy od 1961 roku nie będzie gościł europejskich pucharów, w klubach z tego miasta zapanowało istne trzęsienie ziemi. Najczęściej odmienianymi przez przypadki wyrazami przed startem obecnych rozgrywek były transfery oraz zmiany, które miały przywrócić Milanowi i Interowi blask chwały sprzed kilku lat. O ile w niebiesko-czarnej części miasta mogą być zadowoleni z obranej drogi i postępów, tak może się wydawać, że po drugiej stronie cały czas nie wszystko funkcjonuje tak, jak należy.


Udostępnij na Udostępnij na

Jestem załamany tym, co dzieje się z drużyną w 2015 roku. Nie mogę przez to spać – tak jeszcze w poprzednim sezonie wypowiadał się charyzmatyczny Adriano Galliani, dyrektor generalny Milanu. Trudno mu się dziwić, ponieważ minione rozgrywki okazały się kompletną klapą. Drużyna prowadzona przez legendę zespołu, Filippo Inzaghiego, drugi rok z rzędu nie uzyskała kwalifikacji do europejskich pucharów, ponadto grając mało widowiskowy i archaiczny futbol. 10. miejsce na koniec kampanii, porażki z takimi „gigantami” jak Atalanta, Bologna czy Palermo zrobiły z siedmiokrotnego triumfatora Ligi Mistrzów ligowego średniaka, a ekipy przyjeżdżające na San Siro nie czuły już żadnego strachu, jak to bywało w czasach, kiedy naprzeciw nich stawały gwiazdy pokroju Szewczenki, Pirlo czy Ronaldinho.

Przed rozpoczęciem obecnego sezonu zdecydowano się sięgnąć po radykalne środki mające pomóc drużynie wyjść z kryzysu i marazmu, w jakim się znalazła. Pierwszym posunięciem była zmiana na stanowisku trenera. O tym, że pomysł z Inzaghim, który był pupilem prezydenta klubu Silvio Berlusconiego, nie wypalił, można już było usłyszeć w okolicach marca. Włodarzom Milanu marzyło się sprowadzenie Carlo Ancelottiego, jednak ten wolał zrobić sobie roczny urlop po zwolnieniu z Realu Madryt. Postawiono więc na Sinisę Mihajlovicia, człowieka, który jest dopiero na trenerskim dorobku, jednak Serie A zna doskonale. Trenerskie szlify zbierał m.in. w Catanii czy Fiorentinie, a ostatnio ze sporym powodzeniem prowadził Sampdorię Genua. Mimo dość przeciętnych statystyk (tylko 38,4% wygranych od 2013 do 2015 roku) udało mu się wprowadzić Sampę do Ligi Europy (choć duża w tym zasługa wykluczenia Genoi z pucharów).

Kolejnym punktem miało być odejście od polityki zaciskania pasa i sprowadzania zawodników za grosze bądź z wolną kartą na ręku. Symbolem takiego podejścia byli tacy gracze jak Fernando Torres, Suso czy Alessio Cerci. Po każdym spodziewano się wiele, mieli stać się gwarantem kilku (kilkunastu?) bramek w sezonie, a jednak brutalna rzeczywistość bardzo szybko zweryfikowała potencjał tych piłkarzy.

Tym razem było inaczej – Milan podczas letniego mercato nie szczędził grosza. Na wzmocnienia wydano oszałamiającą kwotę 90 milionów euro! Tylko Juventus potrafił wyłożyć większe pieniądze latem, jednak tam o kryzysie sportowym czy finansowym nie słyszano od dawna. Największą wagę przyłożono do pozycji napastnika. Za 30 milionów euro sprowadzono Carlosa Baccę z hiszpańskiej Sevilli, za osiem milionów gwiazdę Szachtara Donieck, Brazylijczyka Luiza Adriano, a kolejną szansę na odrodzenie się dostał Mario Balotelli. Do tego dorzucono młodych i perspektywicznych Alessio Romagnolego i Andreę Bertolacciego. Wydawać by się zatem mogło, że w Milanie wszystko zmierza ku lepszemu. Symbioza ciekawych transferów z trenerem, który w poprzednim klubie wykonał dobrą robotę, pozwalała wieszczyć, że „Rossoneri” po kilku latach posuchy ponownie zagoszczą w czołówce Serie A.

Jak zatem ocenić pierwszą rundę rozgrywek w wykonaniu „Czerwono-czarnych”? Niewątpliwie trudno jest udzielić jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Na pewno nie wszyscy tifosi są w pełni usatysfakcjonowani tym, co dzieje się w klubie. Milan po 20 rozegranych kolejkach plasuje się na 6. miejscu w ligowej tabeli z dorobkiem 32 punktów i dwunastopunktową stratą do lidera z Neapolu. Jednak już teraz w porównaniu z minionymi dwoma sezonami jest widoczny minimalny progres, albowiem na identycznym etapie rozgrywek w minionych dwóch latach Milan uzbierał odpowiednio 25 i 26 punktów. Te sześć oczek więcej w porównaniu z zeszłorocznym sezonem na pewno daje małe światełko w tunelu, że wszystko idzie ku lepszemu.

Milan jest także na jak najlepszej drodze do finału rozgrywek Coppa Italia, w którym ostatni raz wystąpił w 2003 roku. Szczęśliwe losowanie sprawiło, że w ćwierćfinale uporał się z Carpi, a w półfinale zmierzy się w dwumeczu z trzecioligową Alessandrią. Będzie więc okazja, aby do klubowej gabloty trafiło kolejne trofeum.

Demony z przeszłości są jednak ciągle żywe. Drużyna Mihajlovicia nie jest w stanie ustabilizować formy już od dłuższego czasu. Zdarzają im się bardzo dobre występy jak te przeciwko Lazio, Fiorentinie czy Romie, ale na porządku dziennym są też wpadki z takimi zespołami jak Bologna, Hellas Werona czy Carpi. Ma to również przełożenie na frekwencję podczas domowych spotkań Milanu, która wynosi średnio 34 428 tysięcy (dla porównania lokalny rywal przyciąga średnio ponad 50 tysięcy osób na mecz).

Coraz mniejszy kredyt zaufania od zarządzających ma także Mihajlović. Doszło nawet do sytuacji, że po porażce z Bologną u siebie w 18. kolejce dostał ultimatum, że jeśli gra zespołu nie poprawi się w kolejnych dwóch meczach, może stracić posadę. Wiele było spekulacji na temat tego, kto zastąpi Serba. Najwięcej szans dawano weteranowi Marcello Lippiemu, który miałby prowadzić drużynę wraz z Cristianem Brocchim, trenerem grup młodzieżowych. Chwilowo jednak ten temat można odłożyć na inny termin, ponieważ zespół zaprezentował się całkiem przyzwoicie w starciu z Romą (remis 1:1), a także dość wyraźnie pokonał u siebie Fiorentinę 2:0.

sinisa-mihajlovic-serbia
Czy włodarzom Milanu starczy cierpliwości do Sinsy Mihajlovicia? (fot. Sportmole.co.uk)

Dwojako można także oceniać przedsezonowe nabytki poczynione przez włodarzy. Na pewno przyzwoicie prezentuje się Carlos Bacca, który w 23 spotkaniach w tym sezonie 11 razy trafił do siatki rywali. Kompletnie zawiódł natomiast Luiz Adriano, który po zaledwie pół roku spędzonym w stolicy Lombardii był już jedną nogą w chińskim Jiangsu Suning. Jednak rozbieżności finansowe sprawiły, że Brazylijczyk co najmniej kolejne pół roku spędzi w Mediolanie. Niczym szczególnym jak do tej pory nie wyróżnił się Andrea Bertolacci, jednak zarówno on, jak i Romagnoli cały czas dostają duży kredyt zaufania od szkoleniowca. Nie da się jednak ukryć, że wszyscy w klubie liczą na powrót do lepszej dyspozycji kapitana Riccardo Montolivo, a także Balotellego, którego przez ostatnie pół roku prześladowały kontuzje.

Spore zamieszanie wywołała niedawno kwestia nowego stadionu dla „Rossonerich”. Planowana wyprowadzka z San Siro i budowa nowego obiektu, który miał być oddany do użytku w 2018 roku, nie dojdą jednak do skutku. Silvio Berlusconi wycofał się z tego projektu głównie z powodu nieścisłości w kwestiach finansowych i nieporozumień z inwestorami.

Niewątpliwie plusem pierwszej rundy rozgrywek i jednocześnie wielkim objawieniem jest postać bramkarza Gianluigiego Donnarummy. Ten zaledwie 16-letni golkiper wygrał rywalizację o pozycję numer jeden między słupkami z bardziej doświadczonymi Diego Lopezem i Christianem Abbiatim. W tym sezonie na boiskach Serie A wystąpił już w dwunastu spotkaniach, puszczając dziewięć bramek i czterokrotnie zachowując czyste konto. Mimo jeszcze juniorskiego wieku nie popełnia rażących błędów, ani nie spala się w meczach z największymi rywalami. W kuluarach już mówi się o tym, że Donnarumma będzie w stanie pobić transferowy rekord, jeśli chodzi o pozycję bramkarza. W chwili obecnej rekord ten dzierży nieprzerwanie od 15 lat idol Donnarummy, Gianluigi Buffon, za którego Juventus zapłacił 52 miliony dolarów. Młodego golkipera pod swoje skrzydła wziął najbardziej wpływowy agent piłkarski na świecie – Mino Raiola, który już teraz twierdzi, że jego klient wart jest grubo ponad 100 milionów euro. – Jego wartość to 170 milionów euro. Ma przed sobą wspaniałą przyszłość. To świetny chłopak, który może zostać legendarnym piłkarzem – stwierdził Raiola.

pobrane1
Czy tak wygląda następca Gianluigiego Buffona? (fot. Commons.wikimedia.org)

Donnarumma na razie nie spieszy się ze zmianą miejsca pracy. W wywiadach podkreśla przywiązanie do barw i jest świadomy, że to dopiero początek jego drogi na szczyt. Milan z kolei, jeśli chce mieć problem z głowy na lata w kwestii obsady pozycji bramkarza, powinien chuchać i dmuchać na taki talent, jakim niewątpliwie jest Gianluigi.

Wielkie nadzieje pokładane są także w Kevinie-Prince Boatengu, który zimą powrócił po dwóch latach rozłąki do drużyny i już zdążył pokonać w ostatniej kolejce golkipera Fiorentiny. Kibice Milanu cały czas mają w pamięci świetne występy Boatenga podczas jego pierwszego pobytu na San Siro i liczą, że również tym razem będzie czarował swoją techniką.

We wrześniu ubiegłego roku Berlusconi zgodził się sprzedać mniejszościowy pakiet akcji klubu (48%) przedstawicielowi jednego z tajlandzkich konsorcjów, Bee Taechaubolowi. Projekt ten może przynieść Milanowi spory zastrzyk gotówki szacowany nawet na 100 milionów euro rocznie. Wiąże się to głównie z szerszym dotarciem na rynek azjatycki, gdzie Milan ma bardzo duże grono sympatyków. Całe to przedsięwzięcie może przywrócić „Czerwono-czarnych” ponownie do elity europejskiego futbolu. Bo jak twierdzi sam Berlusconi, Liga Mistrzów dla Milanu jest obowiązkiem. – Nie możemy przegapić Ligi Mistrzów. Projekt komercjalizacji marki na Dalekim Wschodzie, a zwłaszcza w Chinach, można zrobić tylko wtedy, gdy Milan jest liderem w Europie i na świecie.

 

Komentarze
Klaudiusz Daniluk (gość) - 8 lat temu

Na dodatek Menez wraca po kontuzji ;)

Odpowiedz
Piotr Dębowski (gość) - 8 lat temu

Jak będzie w takiej samej dyspozycji jak przed kontuzją (czyli w takiej jak w zeszłym sezonie) to będzie sporym wzmocnieniem. Pytanie tylko jak szybko dojdzie do siebie po tak długiej przerwie

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze