Michał Pol: Robert się stara, ale chyba chce za bardzo


W lutym reprezentacja Polski dowodzona przez Waldemara Fornalika rozegrała dwa mecze towarzyskie – w tym jeden w oficjalnym terminie FIFA. W wywiadzie na wyłączność dla serwisu iGol.pl o problemach „Biało-czerwonych” wypowiedział się dziennikarz Sport.pl – Michał Pol.


Udostępnij na Udostępnij na

Spotkanie z Irlandią było ostatnią konfrontacją przed meczem z Ukrainą, który zostanie rozegrany w marcu. Co pozytywnego można powiedzieć o podopiecznych Waldemara Fornalika?

Dziennikarz Sport.pl, Michał Pol
Dziennikarz Sport.pl, Michał Pol (fot. Archiwum prywatne)

Pozytywnie widzę tylko dwie rzeczy. Po pierwsze, znów mamy rywalizację w bramce i aż nie sposób wybrać bramkarza na mecz z Ukrainą. W zasadzie to nie wiem, jak Waldemar Fornalik wybierze golkipera na to spotkanie. Fajnie, że wrócił Artur Boruc, bo przede wszystkim dzięki temu widać lepszą grę i koncentrację u Wojtka Szczęsnego. Mamy dwóch naprawdę światowej klasy bramkarzy, a przez chwilę nie mieliśmy, bo Wojtek leczył kontuzję. Z kolei Przemek Tytoń stracił miejsce w składzie PSV, więc w meczach z Czarnogórą, Macedonią i Urugwajem to nie wyglądało tak, jak powinno. Ta rywalizacja mnie cieszy. Cieszy mnie, że Boruc w takiej formie wrócił do kadry i ma duży wpływ na dyspozycję Szczęsnego.

Po drugie, to Daniel Łukasik okazał się godnym następcą Eugena Polańskiego. Na pewno w meczu z Ukrainą zagra obok Krychowiaka. Chociaż trochę zabrakło mu sił na cały mecz, to jednak wynika to z tego, że Legia jeszcze nie gra w lidze i przechodzi dopiero okres przygotowawczy. Parę zagrań w jego wykonaniu bardzo mi się podobało i uważam, że on akurat test zdał.

Dużo mówiło się przed meczem z Irlandią o bramkarzach kadry, czyli Arturze Borucu oraz Wojciechu Szczęsnym. Czy ci dwaj golkiperzy mogą być źródłem konfliktów w kadrze?

Na razie nie są. Do tej pory te obawy nie znalazły potwierdzenia. Wiemy, że to są dwaj bardzo ambitni mężczyźni. Jeżeli jeden z nich zbyt długo będzie siedział na ławce, będzie czuł, że jest równie dobry albo i lepszy, a nie dostaje szans, to wiemy, że i jeden, i drugi mogą eksplodować. Na razie rozegrali po pół meczu, co według mnie było sensacją. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się tego.

Nawet nie wiemy, czy Artur Boruc potrafi sobie poradzić z rolą rezerwowego, bo – jak on sam mówi – nigdy nie był rezerwowym. On sam nie wie, czy sobie poradzi, bo gdziekolwiek przychodził, był numerem jeden. W związku z tym jest to dla selekcjonera fantastyczna sprawa, że ma wybór.

Warto dodać, że mamy do czynienia z trochę innym Borucem. Dojrzałym Borucem, który nie będzie sprawiał problemów wychowawczych i rozwalał atmosfery w szatni. Jeżeli już, to on tylko tę atmosferę w szatni scementuje. Na razie nic nie wskazuje na to, że mógłby działać destrukcyjnie.

Wróćmy do Daniela Łukasika. On też miał się przy kim uczyć, zdając test – jak to Pan powiedział. Grał u boku Grzegorza Krychowiaka, który niewątpliwie dobrze się czuje w kadrze.

Jeśli chodzi o defensywnych pomocników, to rzeczywiście chyba wszystko jest jasne. Dużo bardziej martwi mnie linia obrony i niejasna sytuacja na obu bokach.

Skoro poruszył Pan kontekst defensywy, to chciałbym zatrzymać się na chwilkę przy Damienie Perquisie. Jak to jest, że w kadrze jest zawodnik, który nie gra w klubie, a mimo wszystko Waldemar Fornalik na niego stawia? Tym bardziej że są alternatywy – chociażby Bartosz Salamon, którego można było wypróbować.

W przypadku Bartosza Salamona nie wiemy jeszcze, czy on jest jakąś alternatywą. Będziemy wiedzieć, jeśli zadebiutuje w Milanie. Na razie tego zrobił.

Mimo wszystko jest to zawodnik, który w barwach Brescii wystąpił w 21 spotkaniach. Natomiast Perquis taką liczbą występów w tym sezonie nie może się pochwalić.

Jednak to jest Serie B. Wiem, że Waldemar Fornalik ma się udać do Włoch i porozmawiać z Salamonem. Na razie jest jednak za wcześnie, abyśmy widzieli w Salamonie zbawcę. Pamiętajmy, że to byłby dla niego debiut. Teraz Fornalik nie mógł go powołać, ponieważ gracz był kontuzjowany, więc nie było mowy o grze z Rumunią czy Irlandią.

Ryzykiem byłoby wystawienie Salamona w tak kluczowym spotkaniu reprezentacji jak mecz z Ukrainą. Jestem absolutnie za Salamonem w kadrze, ale to jest melodia przyszłości. Na razie nic o nim nie wiemy,  bo nikt go nie widział w Brescii. Bynajmniej nie znam nikogo, kto obejrzałby przynajmniej kilka z tych 21 spotkań w jego wykonaniu. Nie dziwię się zatem, że Fornalik uparcie trzyma się Perquisa, aczkolwiek z pewnością jest potrzebna jakaś alternatywa. Na pewno nie jest nią Wasilewski.

Skoro do reprezentacji wrócił Artur Boruc, to może warto się zastanowić nad ponownym powołaniem do kadry Michała Żewłakowa, który jest doświadczonym zawodnikiem i z pewnością potrafiłby się szybko wkomponować w zespół dowodzony przez Fornalika.

Możemy tak spekulować. Jednak nie jestem wcale pewny, czy on by chciał. Nie wiem, czy ma jeszcze takie aspiracje – nie sądzę. Jeśli chodzi o Legię, to bardziej bym się zastanawiał nad Arturem Jędrzejczykiem. Zdziwiło mnie trochę, że on nie pojechał na zgrupowanie do Irlandii i po meczu z Rumunią został zwolniony do domu. Mamy jeszcze Marcina Komorowskiego. Jest również Piotr Celeban, który tak właściwie nie otrzymał od Waldemara Fornalika szansy.

Widzieliśmy, że Glik musiał naprawiać błędy Perquisa. Moim zdaniem Perquis nie zasługuje na grę w pierwszym składzie reprezentacji Polski, ale ma jeszcze trochę czasu i możemy mieć pewność, że on nie odpuści. Nie skreślam go z kadry, ale jak nie gra w klubie, to potem widać. Podobnie jest z Wasilewskim.

Dobrym przykładem jest również Sebastian Boenisch, który gdy nie grał, był cieniem samego siebie. Po paru meczach w Bayerze Leverkusen widać, że jego forma zwyżkuje. Jednak czy dobrym pomysłem jest ustawianie go na prawej stronie defensywy?

Podobało mi się to w pierwszej połowie, bo rozumiałem powody, dla których zagrał na prawej stronie. Jest prawonożnym zawodnikiem i w Werderze zgrywał się jako prawy obrońca. Natomiast byłem zdumiony, gdy po błędzie Wawrzyniaka, gdy nie wiemy, czy zostanie wyleczony Łukasz Piszczek, którego prędzej czy później czeka operacja, Boenisch nie wrócił na lewą obronę. Nie wiem, czy dobrym pomysłem jest ustawianie Boenischa na prawej stronie, a Wawrzyniaka na lewej.

Po meczu z Urugwajem mówiło się, że byliśmy słabszym zespołem. Dostaliśmy solidną lekcję futbolu. Natomiast w starciu z Irlandią na „Biało-czerwonych” wystarczyła ambicja, charakter i wybieganie. Czy to nie jest bulwersujące, że zawodnicy powołani do reprezentacji Polski nie potrafią stawić czoła – bądź co bądź – najsłabszej drużynie Euro 2012?

Niestety, okazało się, że tak to wygląda. Umówmy się, że Irlandczycy mieli do zaoferowania wolę walki i zaangażowanie. Nie rozegrali nas, nie rozklepali nas jak Urugwaj. Myślę, że gdyby Robert Lewandowski wykorzystał swoją sytuację i w sytuacji sam na sam trafił do siatki, mecz inaczej by się ułożył. Inna sprawa, że Irlandczycy wykorzystali jedyną naszą słabość, z której my też zdawaliśmy sobie sprawę, czyli pokonali nas po stałych fragmentach gry.

Skoro wywołał Pan do tablicy Roberta Lewandowskiego, to proszę powiedzieć, co według Pana decyduje o tym, że w klubie zawodnik prezentuje bardzo dobrą formę, natomiast w reprezentacji musimy mu liczyć minuty bez bramki? Podobnie ma się sprawa z Ludo Obraniakiem. Jednak z tą różnicą, że ten piłkarz jakby tracił chęci do gry w kadrze.

Jeśli chodzi o Roberta Lewandowskiego, to najtęższe futbolowe głowy się łamią, zastanawiając się, co jest przyczyną jego braku skuteczności w reprezentacji. Na pewno nie otrzymuje tylu podań co w klubie, nie ma dzięki temu też tylu okazji do oddania strzałów. Myślę, że w Dortmundzie ma więcej szans, z których część wykorzystuje. W reprezentacji ma dwie. Robert się stara, ale chyba chce za bardzo. To wygląda troszkę tak jak w przypadku skoczków, którzy chcą za bardzo i potem zawodzą. W wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” Robert przyznał ostatnio, że brakuje mu ofensywnego pomocnika grającego za plecami – takiego z prawdziwego zdarzenia. Nie jest takim pomocnikiem na pewno Ludovic Obraniak.

Wielu dziennikarzy twierdzi, że trudno znaleźć następcę Obraniaka. Wielu narzeka, ale trudno znaleźć inną opcję. A czy takim zawodnikiem nie może być na przykład Radosław Majewski, który chyba przez wielu został zapomniany?

Albo Majewski, albo Rafał Wolski. Majewskiego nie oglądam, przyznaję. Nie śledzę Championship. Docierają do mnie informacje, że nieźle mu idzie, że przedłużył kontrakt i tak dalej.

Aczkolwiek w przypadku Radosława Majewskiego są to uzasadnione argumenty. Natomiast w wypadku Rafała Wolskiego to nic nie wiadomo. Zawodnik wraca po kontuzji i co prawda zdał testy medyczne w Fiorentinie, ale to jest jeszcze wielka niewiadoma.

Być może obaj powinni dostać szansę na zgrupowaniu. Rafał, gdyby zaczął grać, może powinien dostać szansę gry chociażby w spotkaniu z San Marino. Tyle że mam świadomość tego, że ten mecz nie będzie w żaden sposób miarodajny. Rzeczywiście, Majewski jest zupełnie zapomniany. Został porzucony przez Smudę i może faktycznie ktoś ze sztabu powinien się wybrać do Nottingham, aby obejrzeć jego pojedynek.

Obserwuj autora tekstu na Twitterze: @ŁukaszPawlik

Piłka nożna

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze