Meksyk gra dalej


4 sierpnia 2012 Meksyk gra dalej

Meksyk pokonał Senegal 4:2 w meczu ćwierćfinałowym turnieju piłkarskiego igrzysk olimpijskich. Do rozstrzygnięcia potrzebna była dogrywka, regulaminowe 90 minut zakończyło się bowiem remisem 2:2.


Udostępnij na Udostępnij na

Już po kilku pierwszych minutach Marco Fabian pokazał, że na niego będzie trzeba szczególnie uważać. Meksykański napastnik popędził z piłką lewym skrzydłem, po czym chciał podać ją do nadbiegąjcego partnera. Futbolówkę zdołali przejąć Senegalczycy, ale Fabian nie rezygnował, szybko zaatakował przeciwnika. Następnie w trudnej pozycji oddał strzał z pierwszej piłki, po którym futbolówka wylądowała na poprzeczce. Po chwili narodziła się kolejna akcja, potem kolejna, a we wszystkich poczynaniach główną rolę odgrywał Fabian. W 10. minucie właśnie na nim skupiła się uwaga defensorów Senegalu przy rzucie wolnym wykonywanym z dogodnej pozycji. Piłka po dośrodkowaniu z prawego skrzydła spadła jednak na głowę Enriqueza, który pewnie pokonał afrykańskiego golkipera.

Moussa Konate
Moussa Konate (fot. footballsmash.com)

Po początkowej przewadze Meksyku do pracy zabrali się Senegalczycy. Sygnał do ataku dał najlepszy zawodnik „Lwów Terangi” na igrzyskach olimpijskich, Moussa Konate. Senegalski pomocnik otrzymał piłkę w środkowej strefie boiska, łatwo zwiódł defensorów rywali, po czym oddał piorunujący strzał na bramkę Corony, który wykazał się jednak wyśmienitym refleksem. Afrykanie przeprowadzili jeszcze kilka akcji, po których pod bramką Meksyku zrobiło się gorąco, lecz wynik nie uległ zmianie.

Z czasem znów pierwsze skrzypce zaczęli grać Meksykanie. W 43. minucie powinni podwyższyć na 2:0. Dośrodkowanie z głębi pola trafiło na głowę stojącego około siedem metrów od bramki Peralty, jego strzał minął jednak o centymetry bramkę Senegalu. Po tej akcji już nic się w pierwszej połowie nie wydarzyło, za to druga zapowiadała ogromne emocje.

Rozpoczęło się spokojnie, choć obie drużyny pokazały, że nie zamierzają spoczywać na laurach. Meksyk dążył do zdobycia kolejnego gola, który rozstrzygnąłby losy ćwierćfinału. Z kolei Senegalczycy usiłowali doprowadzić do wyrównania, by nie wracać jeszcze do domu. Przez długi czas, mimo emocjonującego widowiska, gole nie padały, lecz w 62. minucie Aquino wbił gwóźdź do senegalskiej trumny, strzelając gola na 2:0. Akcja, po której padł gol, na długo pozostanie w pamięci kibiców. Meksykanie przeprowadzili piękny zespołowy atak i choć wydawało się, że Senegalczycy już uratowali sytuację, futbolówka jak bumerang wracała pod nogi przeciwników i w końcu udało się wpakować ją do siatki. Po meczu? Na takie stwierdzenie było jeszcze za wcześnie.

Pięć minut później Senegal zdobył kontaktowego gola. Akcja lewym skrzydłem Pape Ndiaye zakończyła się dokładnym co do centymetra dośrodkowaniem na głowę Konate. Ten wyskoczył wysoko, złożył się idealnie i uderzył niezwykle mocno, piłka musiała wylądować w siatce. To był piąty gol rewelacyjnego Senegalczyka na turnieju olimpijskim. Kolejne pięć minut zupełnie odmieniło widowisko. Wyrównująca bramka strzelona przez wprowadzonego chwilę wcześniej na boisko Ibrahima Gueye przypomniała o starciach Nigerii czy Kamerunu w latach 1996 i 2000, kiedy to właśnie Afrykanie sięgali po olimpijskie złoto.

Giovani dos Santos
Giovani dos Santos (fot. Skysports.com)

Ostatnie fragmenty regulaminowych 90 minut były niezwykle emocjonujące. Pachniało dogrywką i nawet cztery doliczone minuty nic nie zmieniły. O awansie do półfinału miało więc zadecydować dodatkowe 30 minut. 

Dogrywka zaczęła się od meksykańskiego huraganu. Zespół z Ameryki Północnej zmarnował dwie doskonałe sytuacje w ciągu dwóch minut. Za każdym razem swoim bramkarskim kunsztem wykazywał się Ousmane Mane. Niewykorzystane akcje lubią się mścić, ale tym razem tak się nie zdarzyło. To Meksyk dalej atakował i w końcu dopiął swego. Bohaterem okazał się Giovani dos Santos, który w 98. minucie ustalił wynik meczu na 3:2, wykorzystując fatalny błąd defensywy rywala.

W drugiej odsłonie dogrywki Senegal miał swoją szansę na wyrównanie stanu gry. Rzut wolny z odległości około 20 metrów był wyśmienitą okazją do zdobycia gola, lecz piłka trafiła w mur. Kontra była zabójcza. Długie podanie trafiło na głowę afrykańskiego obrońcy, który chciał zagrać futbolówkę do swojego bramkarza. Zrobił to na tyle nieudolnie, że atakujący go Herrera przejął ją i pokonał usiłującego ratować sytuację Mane. Wynik 4:2 rozstrzygał losy spotkania, zdobycie dwóch bramek w ciągu dziesięciu minut było możliwe, lecz Afrykanie nie byli w stanie dokonać tej sztuki. W półfinale zagra Meksyk.

Komentarze
~Tsaa (gość) - 12 lat temu

Dgrywka ?

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze