Marcelo Bielsa – uciekinier z Marsylii


9 sierpnia 2015 Marcelo Bielsa – uciekinier z Marsylii

We Francji wiedzą, jak rozpocząć ligę z przytupem i wzbudzić zainteresowanie Ligue 1, zanim na dobre się rozpoczęła. Nie zakończyła się jeszcze 1. kolejka, a my już mamy do czynienia z prawdziwymi fajerwerkami w Marsylii. Marcelo Bielsa ogłosił właśnie, że odchodzi z klubu i wraca do Argentyny. Nie takiego początku sezonu spodziewali się pewnie w tym portowym mieście.


Udostępnij na Udostępnij na

Bielsy przedstawiać nie trzeba i trudno być w stosunku do niego obojętnym. Należy do gatunku tych ludzi, których albo się kocha i idzie za nimi w ogień, albo nienawidzi i stara się o nich zapomnieć. Wczoraj po raz kolejny udowodnił słuszność tej tezy, kiedy podczas pomeczowej konferencji po przegranym 0:1 spotkaniu z Caen ogłosił swoje odejście z klubu.

– Zrezygnowałem z funkcji trenera Olympique Marsylia. Skończyłem swoją pracę tutaj i dawałem z siebie wszystko – mówił po meczu Bielsa. Spekuluje się, że przyczynami odejście „El Loco” (z hiszp. szalony) mogły być ciągłe zmiany warunków nowego kontraktu, jaki Bielsa miał podpisać z „Biało-niebieskimi”. W środę miało odbyć się spotkanie, na którym dyrektor generalny klubu, a także prawnik klubowy mieli poinformować Bielsę o kolejnych zmianach, i to właśnie wtedy miał on już podjąć decyzję o swoim odejściu. Wynika więc z tego, że rezultat spotkania z Caen nie miał mieć wpływu na jego decyzję.

Inną przyczyną jego odejścia miał być konflikt na linii trener – zarząd klubu, o którym mówiło się już od marca. Bielsa po przyjściu do klubu miał mieć obiecane odpowiednie wzmocnienia drużyny. W zeszłym roku stworzył nawet listę potencjalnych wzmocnień, na której szczycie mieli być Toby Alderweireld i Benjamin Stambouli. Żaden z nich ostatecznie nie pojawił się na Stade Velodrome. Co więcej, z klubu odszedł Morgan Amalfitano, którego pozostania  żądał „El Loco”. Bielsa nie ukrywał swojego niezadowolenia z tego faktu.

Mimo to były już trener Marsylii przekonywał niedawno: – Czuję, że prezes jest razem ze mną, i nie martwię się o rozwój naszej współpracy. Wszyscy powinni tutaj być tego świadomi, że dopóki prezes cię nie zwalnia – wspiera trenera.

Napięcie wokół Bielsy jednak rosło. Media zaczęły mu zarzucać błędną taktykę i kulminacją była tutaj krytyka po ustawieniu Andre Ayewa na lewej obronie w spotkaniu z Lorient. Co więcej, zarzucano mu brak znajomości języka francuskiego i uważano, że negatywnie wpływa to na komunikację pomiędzy trenerem a zawodnikami.

Oliwy do ognia dolały w ostatnim czasie meksykańskie media, które sugerowały, że po zwolnieniu w lipcu Miguela Herrery to właśnie Bielsa miałby zostać jego następcą. Co więcej, argentyński trener miał już nawet prosić o nagrania wideo, zawierające charakterystykę większości reprezentantów Meksyku. Czarę goryczy przelało jednak letnie okienko transferowe i odejście m.in. Giannellego Imbuli, który zasili FC Porto. Poszukiwania następcy trwały, a faworytem „El Loco” miał być Charles Aranguiz, z którym Bielsa miał się nawet spotkać. Ostatecznie Chilijczyk nie został zakontraktowany w Marsylli, a na czoło wyścigu po niego wysunął się Bayer Leverkusen.

Bielsa nie dostał obiecanych przez zarząd transferów, co w połączeniu ze zmieniającymi się warunkami jego umowy spowodowało, że ostatecznie zrezygnował. Faktem jest, że nie dokonał tego w „dżentelmeńskim” stylu, potwierdzając, jak bardzo impulsywny potrafi być w swoich działaniach. Zostawienie drużyny po przepracowaniu z nią całego okresu przygotowawczego chluby mu nie przynosi. Zespół miał już wykrystalizowaną jedenastkę, gotowe schematy gry, a Bielsa zapewne zaplanowany cały sezon. Miał też pewnie ściśle określone, kiedy drużyna ma osiągać swój szczyt formy. Wyobraźcie sobie teraz nowego trenera, który wchodzi w ten cały galimatias, nie mając nawet zielonego pojęcia, na jakie miesiące ta kulminacja formy została zaplanowana. Wszystko musi zaplanować od nowa, a przecież sezon właśnie się zaczął. Co więcej, nie znamy przecież jeszcze nawet następcy argentyńskiego trenera.

Czy można zarzucić Bielsie wywieszenie białej flagi, rzucenie zabawek, które mu się znudziły, i ucieczkę za ocean?

Mimo wszystko tak. „El Loco” mógł całą sytuację rozwiązać lepiej i jeżeli zrezygnował z funkcji trenera Marsylii akurat teraz, po informacjach meksykańskiej prasy – rzeczywiście coś musi być na rzeczy. Jeżeli plotki o jego domniemanym przejęciu meksykańskiej kadry się potwierdzą, w Marsylii nie zostanie zapamiętany jako krzewiciel ofensywnego futbolu, ale raczej jako zwykły uciekinier i człowiek bez honoru.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze