Manchester wraca na zwycięską ścieżkę w meczu ze Swansea. Gol Rooneya


2 stycznia 2016 Manchester wraca na zwycięską ścieżkę w meczu ze Swansea. Gol Rooneya
sportskeeda.com

W jednym z pierwszych spotkań rundy wiosennej Premier League mieliśmy okazję zobaczyć, jak Swansea City poradzi sobie w starciu na Old Trafford. Oba zespoły były zmęczone po rozegraniu dwóch meczów od drugiego dnia świąt, ale mimo to zobaczyliśmy ciekawe widowisko ze świetnymi bramkami.


Udostępnij na Udostępnij na

Zarówno gospodarze, jak i goście podeszli do dzisiejszego pojedynku bez formy. Manchester miał za sobą maraton ośmiu spotkań bez wygranej, Swansea natomiast jest w sporego kalibru kryzysie, którego częścią było zwolnienie Garry’ego Monka. Co prawda, „Łabędzie” wygrały w Boxing Day z West Bromem, ale niech nie zmienia to obrazu atmosfery, która jest w klubie, lekko mówiąc, gęsta.

„Czerwone Diabły” wyszły na murawę w najmocniejszym na ten moment składzie, a fani w końcu mogli oglądać na pozycji ofensywnego pomocnika Andera Herrerę zamiast Marouane’a Fellainiego. Anthony Martial, jak już zdążyliśmy się przyzwyczaić, ustąpił miejsca w ataku Wayne’owi Rooneyowi, samemu zajmując lewą flankę. W składzie Swansea miejsce dla Bafetimbiego Gomisa i Jeffersona Montero znalazło się tylko na ławce rezerwowych, a na boisku nie pojawił się żaden nominalny napastnik, nie zobaczyliśmy dzisiaj również Jonjo Shelveya. O sile ofensywy stanowić mieli Ayew, Routledge i Sigurdsson. Na bramce jak zawsze zagrał Łukasz Fabiański.

Dwie zupełnie różne połowy obejrzeli dzisiaj kibice zgromadzeni na stadionie. Pierwsza część gry była nudna i ospała, oba zespoły były bardzo przewidywalne i niczym nie potrafiły zaskoczyć rywala. Nie było też wielu prób zrywów czy kombinacyjnych akcji; wyglądało to jak krążenie wokół ringu dwóch bokserów wagi papierowej. I o ile deszcz lał strumieniami, o tyle bramki w ogóle nie padły. Co ciekawe, bardzo podobnie było w całej lidze – ze wszystkich sześciu spotkań rozpoczętych o godzinie 16:00 czasu polskiego tylko w starciu Sunderlandu z Aston Villą zobaczyliśmy gola w pierwszej połowie. Więcej o rozegranych dziś meczach tutajtutaj.

Drugie 45 minut mogło się natomiast podobać, obfitowało w znakomite akcje i, w końcu, w bramki. I to przedniej urody! Ciekawe, co usłyszeli gracze od swoich menedżerów podczas przerwy, gdyż zupełnie inną postawę pokazali praktycznie od pierwszej akcji drugiej połowy. Już chwilę po jej rozpoczęciu Martial zmusił do skapitulowania polskiego golkipera po świetnym strzale głową. Skąd strzelał? Oczywiście z pola karnego. Louis van Gaal powinien poważnie zastanowić się nad nominalną pozycją młokosa, gdyż ten od początku sezonu pokazuje, że tylko na szpicy jest w stanie wykrzesać z siebie sto procent.

Dzisiaj jednak również na skrzydle zagrał bardzo dobrze – był najlepszy na boisku. Do bramki dołożył świetną asystę przy jeszcze lepszym golu Rooneya, dryblował, zwodził, strzelał, myślał. To ostatnie nie jest szczególnie często spotykane u piłkarzy w jego wieku na tej pozycji – Martial ma przecież dopiero 20 lat! Dzięki niemu odblokował się kapitan, który w ostatnich jedenastu spotkaniach zaledwie raz trafił do siatki. W międzyczasie Sigurdsson do spółki z Ayewem rozmontowali niezłą dziś defensywę gospodarzy i po dośrodkowaniu tego drugiego Islandczyk w znakomitym stylu przelobował głową de Geę.

https://twitter.com/FootyAccums/status/683326394953265152

Hiszpański bramkarz był dzisiaj lepszy od swojego vis-a-vis. Przy bramce był bez szans, ale zdążył uratować swój zespół przed utratą punktów po atomowym strzale kapitana Swansea, Ashleya Williamsa. Fabiański przy piętce Rooneya nie miał nic do powiedzenia, ale przy trafieniu Martiala mógł zachować się lepiej. Odnotować trzeba jednak ostatnią akcję meczu: rzut rożny dla gości, nasz golkiper w polu karnym, dośrodkowanie ląduje na jego głowie! Polak chybił dosłownie o pół metra. Dokładnie tyle dzieliło go od bycia na ustach całej piłkarskiej Europy, bowiem jak wiele goli pada po strzałach bramkarzy?

Manchester awansował na piąte miejsce w tabeli, ale podopieczni Louisa van Gaala muszą czekać na rozstrzygnięcie w jutrzejszym spotkaniu Crystal Palace z Chelsea, po którym znów mogą spaść na szóstą lokatę. Swansea natomiast zajmuje siedemnaste miejsce z zaledwie dwoma oczkami przewagi nad strefą spadkową, a z taką formą widmo relegacji coraz głębiej zagląda w oczy zespołu. Czas pomyśleć o zatrudnieniu nowego menedżera – Brendan Rodgers czeka na telefon.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze