Manchester City w półfinale! Kevin de Bruyne i Joe Hart bohaterami!


12 kwietnia 2016 Manchester City w półfinale! Kevin de Bruyne i Joe Hart bohaterami!

Niespodzianka stała się faktem – Manchester City pokonał Paris Saint Germain 1:0 i pierwszy raz w historii awansował do półfinału Champions League. Podopieczni Manuela Pellegriniego zagrali w rewanżu na Etihad Stadium bardzo mądrze i w pełni zasłużyli na dzisiejsze zwycięstwo. Główne role w ekipie „The Citizens” odegrali bramkarz, Joe Hart, i strzelec gola – Kevin de Bruyne. Angielska piłka wcale nie ma się tak źle!


Udostępnij na Udostępnij na

Już przed dzisiejszym meczem doszło do niemałego zaskoczenia. Jak od godziny 20 huczał między innymi Twitter, Laurent Blanc zdecydował się zacząć spotkanie na Etihad Stadium w formacji 3–5–2, a grających nominalnie na bokach obrony Maxwella i van der Viela ustawić bliżej bramki rywala. Szczególnie zaskoczona takim obrotem spraw wydawała się ekipa Canal+ – nie dość, że na początku przeprowadzanej przez nią transmisji zobaczyliśmy na ekranie telewizorów niewłaściwą formację paryżan, to jeszcze przez długi czas po rozpoczęciu spotkania komentatorzy i goście w studio dziwili się tak nietypowym i według nich innym niż na papierze zestawieniem graczy Laurenta Blanca…

Jednak i sami zawodnicy PSG nie czuli się chyba w tej formacji zbyt dobrze. W pierwszej połowie meczu trójka paryskich obrońców nie potrafiła sobie zupełnie poradzić z nacierającymi De Bruynem, Silvą, a w szczególności z niezwykle aktywnym Sergio Aguero. Argentyńczyk siał w defensywie PSG prawdziwe spustoszenie – oddał dwa bardzo groźne strzały, a w 29. minucie meczu po fatalnym błędzie Serge’a Auriera wywalczył „jedenastkę”. Niestety już chwilę później sam jej nie wykorzystał, uderzając obok prawego słupka bramki Kevina Trappa.

Jednak to wcale nie nieskuteczni gospodarze z Etihad mieli po pierwszej połowie gry powody do zmartwień. Ich rywale z Paryża prezentowali się w niej wręcz fatalnie – nie tylko popełniali naganne błędy w obronie, ale i zupełnie nie mieli pomysłu na konstruowanie akcji ofensywnych. Mimo że wynik 0:0 premiował awansem ich rywali, to przez 45 minut meczu podopieczni Laurenta Blanca niemal w żaden sposób nie zagrozili bramce „The Citizens”. Jedna jaskółka w postaci groźnego strzału Zlatana Ibrahimovicia z rzutu wolnego zdecydowanie wiosny nie czyni…

Druga połowa spotkania wyglądała już jednak nieco inaczej i stała pod znakiem mnóstwa walki. Obie drużyny raz po raz zagrażały rywalowi ze stałych fragmentów gry, lecz wciąż brakowało klarownych sytuacji do zdobycia gola. Co prawda PSG zaczęło radzić sobie znacznie śmielej niż w pierwszych 45 minutach, lecz na posterunku wciąż stał Joe Hart. Bramkarz Manchesteru świetnie wybronił kolejny strzał z wolnego Ibrahimovicia, a także bardzo groźną główkę paryżan po rzucie rożnym.

Jego koledzy z ofensywy również spisali się na medal, a główną rolę odegrał Kevin de Bruyne. W 76. minucie meczu belgijski pomocnik oddał świetny strzał zza pola karnego, po którym piłka poleciała po koźle w prawy róg bramki Kevina Trappa, a „The Citizens” mogli cieszyć się z objęcia prowadzenia. Było 1:0 dla Manchesteru, a paryżanie do awansu potrzebowali dwóch trafień.

Jednak gracze PSG nie potrafili pokonać rewelacyjnego Joe Harta choćby raz. Najbliżej tej sztuki był Edison Cavani, lecz i on w sytuacji sam na sam z angielskim bramkarzem okazał się od niego słabszy. Golkiper „The Citizens” obok Aguero i de Bruyne’a był prawdziwym bohaterem dzisiejszego meczu, a mając w pamięci obronioną „jedenastkę” z pierwszego spotkania, możemy go uznać za najjaśniejszy punkt całego dwumeczu.

Tak więc zespół z Premier League znów bije się z najlepszymi w europejskich pucharach! „The Citizens” po raz pierwszy w historii awansowali do półfinału Champions League i z pewnością nie zamierzają osiąść na laurach. Ich dzisiejsza gra pokazuje, że mogą sobie poradzić absolutnie z każdym i nawet Barcelona czy Bayern wcale nie byłyby w pojedynku z Manchesterem murowanym faworytem. Manuel Pellgrini może zgotować sobie piękne pożegnanie na Etihad Stadium…

Z kolei paryżan wcale nie musi być nam dziś szkoda. Byli oni po prostu gorsi, grali wyjątkowo miernie, bez pomysłu i polotu, a pretensje mogą mieć chyba jedynie do siebie. A może także do swoich rywali, bo oni pokazali dziś wyjątkową klasę. Brawo Manchester, angielska piłka jednak wciąż żyje!

 

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze